News

Solarstone o 'Electronic Architecture’ – przeczytaj i wygraj!

Choć mogłoby się wydawać, że po tym jak projekt Solarstone kolejno opuścili dwaj z trzech współzałożycieli, jego potencjał kreatywny wygasa. Rich Mowatt zrobił jednak wszystko, by zamknąć usta wszystkim wątpiącym. Po tym, jak wydał długo oczekiwany debiutancki album, pod hasłem „pure trance” rozpoczął promowanie brzmienia muzyki trance odwołującego się do jego brytyjskich korzeni – a więc melodyjnego, nastrojowego i często kładącego nacisk na jego progresywną stronę.  To właśnie ta zbudowana przez progressive otoczka leżała u podstaw zapoczątkowanej w 2009 r. serii „Electronic Architecture”. 7 lipca ukazała się trzecia część cyklu, która wzbogaciła ją o kolejny wymiar. Jak? Solarstone wyjaśnił to w specjalnym wywiadzie dla FTB.pl.

Najnowsza, trzecia część “Electronic Architecture” jest zarazem prawdopodobnie najbardziej pochłaniającą i wymagającą dla ciebie jako autora – ze względu na szeroką gamę stylów oraz specjalnie przygotowanych aranżacji. Czy w związku z tym uważasz ją za najbardziej kompletną z dotychczas wydanych?
To postęp w stosunku do dwóch poprzednich płyt, bez dwóch zdań. Zawsze towarzyszyło mi przekonanie, że jeśli tylko wydam trzecią część serii, to będzie ona zawarta właśnie na trzech płytach już z uwagi na samo znaczenie cyfry „trzy” oraz natury cyklu. Uwielbiam takie szczegóły i niuanse dotyczące nagrań muzycznych oraz obrazów. Innym ważnym elementem było wzbogacenie opakowania o aspekt trójwymiarowy, który osiągnęliśmy za pomocą specjalnych nacięć. Myślę, że możesz mieć rację, mówiąc o tej „kompletności”. „EA2” wprowadziło co prawda do serii wersję ambientową, która  ukazała się kilka miesięcy po edycji podstawowej, jednakże dopiero na „EA3” postanowiłem spróbować całkowicie nowego brzmienia. To skłoniło mnie do poproszenia muzyków, których nagrania pojawiają się wcześniej na pozostałych dwóch płytach, o przygotowanie aranżacji „slow motion” w tempie 100 bpm. Efekt przerósł moje oczekiwania i z tego, co wiem, ich twórcy nieźle bawili się w trakcie nagrywania nowych wersji.

W swoim dorobku masz już taką kompilację jak „Chilled Out Euphoria”, więc downbeatowa płyta na „EA3” nie powinna nikogo dziwić. Czy dostrzegasz w tym brzmieniu szansę rozwoju kreatywnego i kierunek, w którym będzie zmierzał twój następny album?
Nie jestem pewien… Jeżeli miałbym nagrać całą płytę w tym stylu, to musiałbym skupić ją wokół pewnego tematu. Natomiast jeśli już o motywie mowa, to trudno wyobrazić sobie lepszy od inspirowanego obrazem filmowym. Chyba ktoś musiałby zaoferować mi przygotowanie takiego projektu, abym nagrał cały album w tym stylu. Nadal jest to jednak bardzo interesujący pomysł – trzeba zobaczyć, co się wydarzy.

Między „EA2” i „EA3” wydałeś inną kompilację – „Pure Trance”. Jak opisałbyś relację łączącą te dwie serie? Sądzisz, że ten dwutorowy proces wzbogacił muzycznie każdą z kompilacji?
 „Pure Trance” to część całego ruchu pod tym szyldem i zależy mi na przekazaniu w ten sposób konkretnego i precyzyjnego komunikatu. Na „EA3” usłyszysz to brzmienie na drugiej płycie. Postrzegam je jako nieodłączną część mojego stylu, więc było to zamierzone działanie. Sam trzyletni okres przerwy między drugą a trzecią częścią „Electronic Architecture” wynikał z tego, że dokładnie w tym czasie starałem się spopularyzować brzmienie opisywane jako „pure trance”. Na początku tego roku zorientowałem się, że będę miał czas, by popracować nad „EA3”. Dodatkowo motywowała mnie do tego rosnąca ilość niewydanego materiału. Muszę ci powiedzieć, że kiedy podzieliłem się zamiarem nagrania trzypłytowej kompilacji z osobami, z którymi pracuję na co dzień, część z nich zrobiła wielkie oczy. Jest przy tym mnóstwo roboty, ale dającej naprawdę wiele satysfakcji.

Podobnie jak dwie poprzednie części, „EA3” wyraźnie odwołuje się do klasyki muzyki trance. Wcześniej sięgałeś po remiksy „Touched by God” Katchy i „Resurrection” Medwaya, a tym razem – po „The Fade” AMbassadora. Czy kierowałeś się przede wszystkim poziomem tych nagrań, czy też zależało ci na przybliżeniu historii gatunku fanom z nią niezaznajomionym?
Masz rację, taki był mój cel, ale jak na złość niemalże ani razu nie udało mi się go w pełni zrealizować. Stało się tak dlatego, że zawiodło mnie kilku artystów, którzy dość niezobowiązująco zgodzili się skomponować nowe, współcześnie brzmiące wersje trancowych klasyków. Mam jednak nadzieję, że tę lukę wypełnili Salt Tank, wracający ze wspaniałym „Phoenix”, oraz Guy J, który w porę wydał „The Fade”. Nawiasem mówiąc, te remiksy klasyków, o których mówiłem na początku, ostatecznie zostaną wydane – prawdopodobnie na następnej części „Pure Trance”, planowanej jeszcze na ten rok.

Włączyłeś do miksu nagrania autorstwa Daniela Avery’ego i Nilsa Frahma, którzy bez wątpienia są obecnie jednymi z najbardziej rozchwytywanych artystów w całym świecie muzyki elektronicznej. Czy to wyjście poza ramy określone tylko przez jeden gatunek muzyczny i znalezienie utworów, które wpasują się estetycznie w charakter całej kompilacji, traktujesz jako jedno z największych wyzwań? Jakich innych wykonawców nie bezpośrednio skojarzonych z „Electronic Architecture” rozpatrywałbyś w kontekście jej następnych części?
„Electronic Architecture” daje mi niczym nieskrępowaną swobodę w wyborze kompozycji, które trafią na kompilację. To z pewnością w tym tkwi przyjemność. Jestem wdzięczny mojemu kumplowi Dave’owi, za sprawą którego znam twórczość Daniela Avery’ego, a także Pauli, mojej menedżerce. Dzięki niej usłyszałem bowiem muzykę Nilsa Frahma. Trudno z kolei powiedzieć coś konkretnego o przyszłych wykonawcach. Prawdę mówiąc, nawet się nad tym nie zastanawiałem. Chyba wciąż jest na to zbyt wcześnie. Dużo zależy od rodzaju muzyki, którą odkryję, oraz elastyczności wytwórni w zakresie praw autorskich i swobody wykorzystania licencjonowanych utworów.

Na “EA3” prezentujesz już trzecie oblicze utworu “Slowmotion”. Jak do niego podchodzisz? Czy z czasem nie stał się papierkiem lakmusowym dla twojej kreatywności?
Gdy tylko trafia mi się występ w Helsinkach, wspólnie z Orkideą spędzamy kilka dni na pracy w studiu. Trylogia „Slowmotion” obrazuje w części to, co kocham w nagrywaniu muzyki – koncepcję, sztukę itd. Sam fakt wydania serii utworów połączonych jednym tytułem bardzo mnie nakręca i wiem, że Orkidea to podziela. To trochę jak pop-art. Komponuję każdą kolejną wersję „Slowmotion” w ten sam sposób, korzystając z identycznych syntezatorów, więc również zbudowany nastrój jest podobny. Następnie zabieram demo do studia Tapia (DJ Orkidei – przyp. red.), gdzie kończymy utwór. Ostatecznie – miejmy nadzieję – powstanie album albo przynajmniej limitowana edycja na winylu, na których zamieszczone zostaną wszystkie wcielenia „Slowmotion”.

„EA3” jest skupione wokół kołyszących melodii i dynamicznego rytmu. Można więc powiedzieć, że niezmiennie pozostajesz wierny swoim zasadom. Sądzisz, że entuzjastów „pure trance’u” czekają tylko tłuste lata?
Zdecydowanie, cały ruch pod hasłem „pure trance” zmienił scenę na lepszą. Teraz można mówić o przyjaznym klimacie dla tej muzyki oraz o odpowiednich warunkach do jej nagrywania. Fani „pure trance’u” mogą być dumni z muzyki, która wprawia ich w dobry nastrój, a dodatkowo – przekonani o tym, że znają samych siebie oraz swój gust.

KONKURS:
Do wygrania płyty „Electronic Architecture 3”. Aby wziąć udział w konkursie, należy w trzech słowach opisać muzykę, którą słyszycie w poniższych linkach. 





Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →