20 lat „Mind Of Wonderful” od Blank & Jones
W całym dorobku Blank & Jones nie brakuje ponadczasowych produkcji, jednak ta jedna jedyna zapisała się w sposób szczególny i sprawiła, że bardziej niż kiedykolwiek wcześniej lub później, udało im się zdobyć uznanie poza klubowym światkiem. Dwie dekady później, Mind Of Wonderful nadal brzmi wspaniale.
Od samego początku kroczyli własnymi ścieżkami. Gdy inni artyści na fali popularności muzyki trance dawali się jej ponieść i wykorzystać do cna pięć minut sławy (z czym wielu dziś nie umie sobie poradzić odcinając kupony od dawnych sukcesów lub szukając siebie wśród dziesiątek nowych trendów, pod które w nieudany sposób próbowali się podczepić), oni spokojnie robili swoje. Z jednej strony ich autorska wizja elektroniki daleka była od utartych schematów, z drugiej zawsze starali się dać odbiorcom coś więcej niż jedynie muzykę do tańca. Równolegle do klubowej odsłony, rozwijali swój projekt w innych kierunkach, w tym związanym ze spokojniejszymi brzmieniami. Ich balearyczno-chilloutowa seria Relax ma dziś status kultowej, podobnie jak wiele pozostałych cykli kompilacji, które można liczyć w dziesiątkach – od 1999 roku łącznie wydali ponad 70 (!) wydawnictw.
Większość jednak na dźwięk nazwy Blank & Jones, ma w uszach jeden numer. Ten jeden numer, który w tym roku kończy 20 lat i który właśnie przez to, że jego autorzy, zamiast gonić za modą, zrobili go po swojemu, brzmi ponadczasowo do dziś.
Blank & Jones. Trzy dekady podróży własnymi ścieżkami
Na przestrzeni 27 lat (!) kariery, Piet Blank i Jaspa Jones (prawdziwe imię i nazwisko René Runge) dostarczyli mnóstwa niezapomnianych numerów. Sunrise, After Love, The Nighfly, Desire, A Forest, Catch… można byłoby wymieniać jeszcze długo, a każdy z tych i wielu innych kawałków ma do dziś rzesze fanów. Jednak w całym dorobku niemieckiego duetu, jedna produkcja zapisała się w sposób szczególny i sprawiła, że bardziej niż kiedykolwiek wcześniej lub później, udało im się zdobyć uznanie poza klubowym światkiem.
Blank & Jones. Monument
Rok po premierowej odsłonie cyklu Relax, Blank & Jones postanowili podzielić się ze światem szóstym albumem w karierze. Monument, bo tak zatytułowany został longplay, w założeniu miał być bardziej zróżnicowanym stylistycznie materiałem, który nie będzie skupiać się na jednej konkretnej stylistyce czy przeznaczeniu. Tym razem Piet i Jaspa chcieli zaprezentować szersze spektrum swoich inspiracji wykraczając poza znane dotychczas gatunki i formy. Choć płyta nie była koncept-albumem, to miała tworzyć spójną całość, która opierać się będzie głównie na bardziej rozbudowanych kompozycjach o niekoniecznie klubowym charakterze.
Oryginalne wydanie Monument zawierało 12 autorskich produkcji niemieckiego duetu – wszystkie pozostałe pozycje, których przybywało z każdą kolejna reedycją (wersja Super Deluxe liczy aż 29 pozycji!), były remiksami stworzonymi przez zaprzyjaźnionych producentów. Choć nie zabrakło kawałków o stricte parkietowym charakterze, to filarami albumu były wspomniane wcześniej numery o złożonej strukturze, łączącej zróżnicowaną gatunkowo elektronikę z quasi-popowym sznytem.
Blank & Jones. A Forest
A Forest, nagrany wspólnie z legendarnym Robertem Smithem, wokalistą The Cure, ukazał się już rok przed premierą albumu i pomimo, że finalnie znalazł się na Monument to traktowany jest jako autonomiczny byt. Drugi singiel, zaprezentowany już w roku wydania płyty, miał być esencją tego, co Blank & Jones chcieli przekazać na nowym krążku. Jak pokazała rzeczywistość, stał się nie tylko esencją wspomnianej płyty – w pewnym sensie stał się esencją sporej części twórczości swoich autorów.
Blank & Jones feat. Robert Smith – A Forest
Blank & Jones. 9-minutowe piękno
Mind Of Wonderful, ponad 9-minutowy (!) w wersji albumowej kawałek, z jednej strony był misternie skonstruowanym majstersztykiem, odznaczającym się idealnym balansem zastosowanych środków, dzięki czemu numer ten – daleki od pompatyczno-euforycznych, momentami ckliwych i banalnych, często przerysowanych trance’owych hymnów z tamtych lat – można uznać za wręcz elegancki, a nawet dystyngowany. Z drugiej, za sprawą partii wokalnej zaproszonej do współpracy Elles, zyskał niesamowitą liryczność i swego rodzaju dramaturgię. To właśnie głos i maniera śpiewu holenderskiej artystki w dużej mierze zbudowały atmosferę kawałka – Elles zmysłowo wodzi słuchacza w zwrotkach, by chwilę później dać upust emocjom w refrenie. Całość tworzy niesamowitą mozaikę kontrastów, które w finalnym rezultacie idealnie do siebie pasują.
Blank & Jones feat. Elles – Mind Of Wonderful
Skrócona do nieco ponad 4 minut radiowa wersja utworu oraz towarzyszący, znakomicie wpasowujący się w klimat numeru teledysk stały się dla Blank & Jones przepustką do mainstreamowej publiczności. Choć Piet i Jaspa nigdy nie mieli ambicji by konkurować o popularność z ATB czy Tiësto, to w tamtym momencie stali się ambasadorami elektroniki w mediach głównego nurtu – ich teledyski do Mind Of Wonderful czy wspomnianego wcześniej A Forest można było bez trudu zobaczyć w telewizyjnych stacjach muzycznych, podobnie jak usłyszeć w głównonurtowych radiostacjach.
Blank & Jones. Mind Of Wonderful 20 lat później
20 lat po swojej premierze, Mind Of Wonderful nadal brzmi znakomicie. W przeciwieństwie do wielu innych kawałków z tamtego okresu, produkcja Blank & Jones przetrwała próbę czasu nie narażając się na śmieszność czy szufladkowanie w stylu „dobra, dobra, kiedyś to było, ale dziś już tak się nie robi”. Błąd. Zamiast tego frazesu, Mind Of Wonderful zasługuje na inny, znacznie bardziej trafny komplement – “dziś już takich się nie robi”.