News

Przeżyj to jeszcze raz z Driftmoonem (WYWIAD!)

Gdyby spojrzeć na historię projektu Driftmoon, trudno nie skojarzyć jej z losami Solarstone’a, który z tria stopniowo ewoluował do formatu jednoosobowego. Tylko czas pokaże, czy Juraj Klicka powtórzy wyczyn Richa Mowatta z Solarstone i przeżyje kilka fal kolejnych trendów i muzycznych mód. Na tę chwilę wiadomo jednak, że nie brakuje mu energii i determinacji, o czym przekonuje w rozmowie.

Juraj, niedawno ukazał się zapis twojego występu na żywo w EPIC pt. „Remember the Night”. Po „(R)Evolution” i „Invictus” to twoja kolejna niekonwencjonalna próba spojrzenia na album muzyczny.

Zawsze staram się zaproponować coś specjalnego, zarówno moim słuchaczom, jak i publice zgromadzonej w klubach. Jednego razu może to być próba improwizacji podczas występu na żywo, innego – niespodzianka przygotowana specjalnie na każdy kolejny występ. „Remember the Night” zostało nagrane podczas jednej nocy w praskim klubie EPIC pod koniec zeszłego roku. Byłem zachwyconym tym, jak entuzjastycznie publiczność odebrała wówczas przygotowany przeze mnie materiał. 

A co konkretnie skłoniło cię do sięgnięcia po właśnie taki format albumu?
Jestem rezydentem w klubie EPIC i uwielbiam to miejsce. To jedna z najlepszych dyskotek na świecie z fantastycznym nagłośnieniem i wizualizacjami, a w dodatku prowadzona przez fachowców. Wiedziałem, że gdy tylko postanowię nagrać album na żywo, będzie to pierwsze miejsce na mojej liście. 

Jaką rolę odgrywa twoim zdaniem oryginalne podejście podczas pracy nad albumem?
Myślę, że to może zdradzać twój stosunek do odbiorcy i troskę o ostateczny efekt. Nie chciałem nagrać czegoś przeciętnego, co będzie wybrzmiewało z odtwarzacza przez godzinę bez większego znaczenia. Zależało mi na nagraniu płyty, do której moi fani – przynajmniej przez jakiś czas – będą jeszcze chcieli wracać, za każdym razem odkrywając coś nowego.

Jak wielkim wyzwaniem było ostatecznie wykonanie całego projektu, gdyby porównać to z twoimi początkowymi przeczuciami?
Pierwotnie planowałem nagranie tradycyjnej kompilacji, ale potem zorientowałem się, że w zasadzie wśród kawałków, po które chcę sięgnąć, znajdują się głównie moje własne utwory. Zawsze staram się, aby moje kompozycje stanowiły trzon każdego występu na żywo. Wydaje mi się, że skoro ktoś przychodzi posłuchać Driftmoona, to oczekuje muzyki Driftmoona. Natomiast samo przygotowanie przestrzeni do nagrania show przyszło mi dość łatwo, bo co roku jestem zaangażowany w Transmission, które jest przecież zdecydowanie większym wydarzeniem. Wystarczyło więc zmniejszyć skalę.

Podkreślałeś już zalety EPIC. Czy coś jeszcze skłoniło cię do wybrania tego miejsca?
Klub prowadzą moi krajanie – Słowacy. Wprowadzili mnie w to przedsięwzięcie na dość wczesnym etapie i szybko zaproponowali stanowisko rezydenta. Miałem zajmować się trancowymi wydarzeniami w klubie. EPIC od początku miał być miejscem bardzo nowoczesnym, a podczas jego budowy nie szukano kompromisów, co zresztą widać. Poza tym moje studio i klub dzieli tylko dziesięć minut spaceru, zatem wybieram się tam zawsze, gdy chcę tylko sprawdzić, jak dany kawałek zabrzmi w klubowym nagłośnieniu.

Czy świadomość, że publiczność będzie kompletnie niezaznajomiona z materiałem, który zamierzałeś jej zaprezentować, była dla ciebie w jakikolwiek sposób obciążająca? Obawiałeś się o reakcję?
Szczerze mówiąc, byłem kłębkiem nerwów. Około dziesięciu utworów nigdy wcześniej nie ujrzało światła dziennego, w związku z czym trudno było mi ocenić, z jakim spotkają się przyjęciem. Na szczęście okazało się, że odbiór był lepszy, niż się spodziewałem, a publika świetnie bawiła się do ostatniego taktu.

Jak przebiegała praca nad utworami, w których pojawili się inni wykonawcy? Znajdziemy kilka takich na albumie.
W nagraniu otwierającym płytę można usłyszeć wpływ Geerta Huininka, w szczególności to symfonicznie brzmienie. Pracowałem też z Robertem Nicksonem pod pseudo Astrosphere. Natomiast mój wspólny projekt z Ferrym Tayle’em wraca do czasów płyty „Invictus”, a kawałek przygotowany z Ahmedem Romelem trafi na jego album – „RUYA”.

Twój poprzedni album – „Invictus”, ukazał się latem ubiegłego roku. Następny wydałeś zaledwie po dziewięciu miesiącach. Czy w tym tempie chciałbyś pracować również nad kolejnymi płytami długogrającymi?
Nawet nie myślałem nad określaniem jakiegoś konkretnego tempa. Po prostu bardzo dużo pracuję nad muzyką i mnie samego zaskakuje częstotliwość, z jaką ukazują się nowe nagrania. Zawsze szanowałem zasadę, zgodnie z którą ważna jest jakość, a nie ilość. W tej chwili pracuję nad dwoma kolejnymi albumami – jednym z muzyką trance i drugim bardziej przekrojowym, z elementami symfonicznymi. Wygląda na to, że tak wysokie tempo pracy ma charakter samoistny.

Jedną z osobliwości „Remember the Night” jest też próba przełożenia na album twojego zainteresowania połączeniem muzyki ze wspomnieniami. Jakie są twoje prywatne najbardziej wyraziste wspomnienia z konkretnymi utworami?
Weźmy na przykład mój utwór „Odyssey”, który był częścią albumu pierwotnie przygotowanego z myślą o Transmission w Szanghaju latem ubiegłego roku. Polecono mi nagranie kompozycji nawiązującego do tradycyjnej muzyki chińskiej. Po ukończeniu pracy zorientowałem się, że melodia będzie dobrze pasowała do trancowej konwencji. Zmieniłem więc kompozycję na typowo taneczną i zagrałem podczas występu na żywo. Reakcja była nieziemska! Jest wiele podobnych historii, więc trudno będzie wybrać innych faworytów.

A jaki moment z „Remember the Night” przywołuje najprzyjemniejsze wspomnienia?
To musi być potrójna kombinacja moich utworów – „Odyssey”, „Renaissance” i „Ars Vitae”. Podczas piętnastu minut, w trakcie których wybrzmiały te nagrania, poczułem niesamowitą energię na widowni. Myślę, że udało się to uchwycić na płycie. Mam ciarki za każdym razem!

Lista utworów:

01. Driftmoon & Geert Huinink – The Creation (Intro Mix)
02. Astrosphere – Zephyr
03. Astrosphere & Re:Locate – Crown Royal
04. Driftmoon – Odyssey (Epic Mix) 
05. Driftmoon – Renaissance
06. Ahmed Romel & Driftmoon – Ars Vitae (Driftmoon Refresh)
07. Astrosphere – Outflow
08. Driftmoon with Ferry Tayle – Unforgettable (Driftmoon Mix)
09. Astrosphere – What Lies Between The Stars
10. Driftmoon – Arctic Chills
11. Astrosphere – Origins
12. John O’Callaghan featuring Audrey Gallagher – Big Sky (Driftmoon Remix)
13. Driftmoon – Please Don’t Go (Suncatcher Remix) [Live]
14. Driftmoon – Two Sunsets Under A Maple Tree (Outro Mix) [Live]




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →