News

’Po 15 latach produkowania wciąż chodzę na lekcje produkcji’ – Umek dla Euphorii

Umek w plebiscycie czytelników FTB za 2010 rok zajął wybitnie wysokie drugie miejsce. Świetnie zagrał na Godskitchen, w dodatku z niezwykłą regularnością dostarcza nowych nut na parkiety. Od tego tematu zaczęliśmy z nim rozmowę…

Nie możemy za tobą nadążyć – co czwarty dzień na twoim soundcloudzie pojawia się nowy kawałek. Jak ty to robisz?

No wiesz – ostro pracuję w swoim studiu już od dosłownie 15 lat. Jeżeli robisz coś już tak długo, jeżeli przez 15 lat wałkujesz temat, stajesz się w tym dobry. Sprawnie ci idzie. Mogę powiedzieć, że dziś stworzenie kawałka nie zajmuje mi zbyt dużo czasu. Z drugiej strony wiesz – ciągle jestem w podróży. Dużo latam samolotami…

Nie lubisz tego?

Nie cierpię! Wciąż się boję! Jedyną sensowną opcją dla mnie jest próba uspokojenia się i zabranie się za robienie muzyki. Gdy np. lecę do Stanów – cały samolot śpi, a ja pracuję przez całe 12 godzin. Słowenia ma bardzo złe połączenia z większością krajów – średnio podróż zajmuje mi jakieś 8 godzin. Przez ten czas mogę zrobić naprawdę dużo muzy na moim laptopie.

W 12 godzin zrobisz kilka kawałków?

Powiedzmy w te kilka godzin jesteś w stanie stworzyć aranżację kawałka, oczywiście bez odpowiedniego mixdownu, do którego potrzebne jest dobre studio. Czasem uda się zrobić jeszcze parę innych rzeczy – to zależy od dnia. Ważne, żeby twój laptop był niesamowicie mocną maszyną, gdzie zmieszczą się wszystkie plug-iny, sample i tak dalej, i na której wygodnie ci się bedzie pracować. Mam w nim super porządek, nigdy nie muszę się zastanawiać gdzie co jest, zawsze wiem wszystko na ten temat. Poza tym ciągle uzupełniam moje zbiory – co 2 tygodnie szukam kolejnych bibliotek sampli, dużo tego kupuję, zawsze jestem na bieżąco z nowymi brzmieniami.

Jak się czuje człowiek z 15-letnim doświadczeniem studyjnym w świecie, w którym tak wielu postaci wydaje kawałki tak naprawdę stworzone przez kogoś innego, na specjalne zamówienie. A może to nie jest tak powszechne zjawisko?

Obawiam się, że to jest powszechne zjawisko. Dziś, by istnieć w tym świecie, trzeba mieć swoje własne nagrania. A przecież nie każdy potrafi tworzyć i produkować, wtedy kupuje od innych. Ja przyznaję się wszystkim, że nie wszystkie swoje kawałki miksuję – w moim studiu rządzi Tommy Declerque i on jest profejonalnym mixdownowcem – często wysyłam mu ścieżki do aranżacji, a on robi mixdown. To doskonały inżynier dźwięki, więc w związku z moim napiętym grafikiem, on wyręcza mnie w tej kwestii.

Zasypujesz go robotą?

Byłem niedawno w Ameryce przez cały miesiąc, a że nie należę do zbyt towarzyskich osób, siedziałem ciągle w hotelu, oglądałem filmy i robiłem muzykę. Następnie wszystkie powiedzmy 50 ścieżek każdego kawałka wysyłałem do studia. Niemożliwe jest bowiem posiadanie profesjonalnego studia, gdy jesteś w trasie. Niedługo znów będę w trasie i będę miał inne zajęcie – mam zamiar wybrać się na lekcje produkowania.

Ty? Po 15 latach produkowania?

Jak najbardziej. Owszem, sam mógłbym już w tej chwili udzielać takich lekcji, ale z drugiej strony idąc do konkretnego innego producenta, zawsze dowiesz się czegoś nowego. Każdy ma swoje tricki, swoje własne podejści. Każdy producent jest w stanie dać ci jakąś świetną radę. Sam też mam kilka w zanadrzu, ale nie zmienia to faktu, że wciąż szukam wskazówek od innych, uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy.

Brzmi nieźle.

Na tym to polega – uczysz się, uczysz się, ciągle się uczysz. Nie interesują mnie ludzie, którzy sami nie robią muzyki – ich sprawa, nie potrafią, nie chce im się, nie mają takiej potrzeby. Dla mnie to sposób na życie – ja po prostu muszę to robić, uwielbiam robienie kawałków. Jeśli z jakichś powodów nie mogę tego robić przez kilka dni, czuję jakąś pustkę. Czuję się wspaniale gdy wiem, że mam w swoim laptopie nowy, świetny pomysł. Wtedy jestem naprawdę szczęśliwy. Mam dwa doskonałe studia – jedno w domu, drugie w centrum miasta. Zawsze mam możliwość tworzyć – w jednym albo drugim, albo po prostu w laptopie.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →