News

Ottaviani: 'Sztuka miksowania odeszła razem z winylami’. Konkurs!

Kiedyś 1/2 Nu NRG, dziś wyłącznie Giuseppe Ottaviani. Trwała współpraca z niemieckim Vanditem, zapoczątkowana jeszcze w czasach, gdy włoski muzyk nagrywał razem z Andreą Ribeką, uwieńczona została premierą debiutanckiego albumu w 2009 roku i bez wątpienia miała duży udział w tym, że Ottaviani w końcu uporał się z etykietą i historią Nu NRG, z powodzeniem prowadząc solową karierę. Pod koniec lipca ukazała się jego najnowsza kompilacja, a jak dowiadujemy się z rozmowy, muzyk już pracuje nad drugą płytą.



Właśnie wydałeś nową kompilację, “Go on Air”, jednak zacznijmy od twojego debiutanckiego albumu. Jakie przynosi ci on refleksje po dwóch latach od oficjalnej premiery? Czy jesteś w pełni z niego zadowolony i z tego, jaki wpływ miał na twoją późniejszą karierę?
Nigdy nie jestem w 100% usatysfakcjonowany moją twórczością, dlatego też zawsze niecierpliwie poszukuję nowych rozwiązań i uważam, że to, co najlepsze, dopiero przede mną. „GO!” spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem, co mnie bardzo cieszy, lecz teraz koncentruję się już na następnej płycie. Jak zauważyłeś, dopiero co ukazała się moja kompilacja, której przygotowanie kosztowało mnie ostatnio sporo czasu. Jednak wreszcie mogę zacząć pracę nad nowymi utworami i, zgodnie z moim kalendarzem występów, mam nadzieję wydać nowy album już wkrótce.

„Go on Air” powstało w oparciu o twój nowy projekt – cykliczną audycję radiową pod tą samą nazwą. Jako że w tej sferze panuje już dość duża konkurencja (niemalże każdy DJ trancowy prowadzi własny show o podobnym charakterze), jakie są twoje pomysły na wyróżnienie się z tłumu?
Nie szukam porównań i nie interesuje mnie rywalizacja, ponieważ tak do końca nie jestem didżejem, a moją audycję przygotowuję tylko raz w miesiącu. To dla mnie wystarczająco często. Jest tak dużo wspaniałej muzyki, że po prostu chciałem wybrać moje ulubione kawałki, które przy okazji oddają mój styl, i podzielić się nimi ze słuchaczami, przygotowując jednocześnie specjalne remiksy i reworki. Tak mniej więcej wygląda moje wyobrażenie tego show.

Co myślisz o samej roli takich audycji w dzisiejszej muzyce trance? Nie sądzisz, że tak duża popularność tych programów jest właściwa tylko temu gatunkowi muzycznemu?

To, co zasadniczo nazywamy trance’em w obecnych czasach, odnosi się do brzmień trochę bardziej popowych i komercyjnych niż dawniej. To na pewno sprzyja ekspozycji w stacjach radiowych i pewnie dlatego jest tak wiele audycji trancowych. Odchodząc od kwestii samego gatunku, myślę, że tak długo jak mamy dobrą muzykę, w radiu musi znaleźć się dla niej miejsce. Osobiście zachęcałbym do prowadzenia programów promujących dobre techno czy house, ponieważ poszerza to pole wyboru odbiorcom.

Jesteś znany z tego, że podczas swoich występów korzystasz z bogatej gamy instrumentów i urządzeń. Czy przygotowując „Go on Air”, również sięgnąłeś po jakieś specjalne techniki?
Używałem Abletona Live 8, mojego ulubionego programu do nagrywania programów radiowych czy kompilacji. Korzystam z niego także na scenie, jednak w zupełnie inny sposób. Gdy miksuję kompilację, staram się opracować specjalne wersje danych kawałków. Wybieram wówczas najlepsze fragmenty każdego utworu i miksuję je tak, aby uzyskać płynne przejścia pomiędzy nimi. Zdarza mi się miksować utwory w kluczu, dzięki czemu mogę otrzymać lepszy efekt. Nie mówię tu jednak o całej kompilacji, lecz o małych grupach, trzech, góra czterech nagraniach. Nie korzystałem ze zbyt wielu dodatkowych urządzeń. Używałem tylko niewielkiego kontrolera MIDI, który ułatwił mi miksowanie. Zestaw, z którego korzystam na scenie, jest zdecydowanie inny. W jego skład wchodzą różne keyboardy, kontrolery, sampler, laptop, karta dźwiękowa i mnóstwo przewodów.

Niektóre kawałki na „Go on Air” pojawiają się jako twoje własne remiksy lub reworki. „The Politics of Dancing” Paula van Dyka było szczególnie znane z takiej właśnie formuły dopieszczania nagrań. Starałeś się nawiązać do tej formy?
Hm, może nie do końca próbowałem podjąć się tego, co Paul zrobił na “TPOD”, ale na pewno usiłowałem „zindywidualizować” moją kompilację tak dalece jak to tylko możliwe. Remiksy i reworki, a także ekskluzywne nagrania, to część tego planu; coś, co ludzie mogą znaleźć tylko na tej kompilacji. Nigdzie indziej. Za inny ważny powód uznałbym to, że czasem zwyczajnie lubię jedynie partię utworu. Podoba mi się pomysł, lecz reszta niezupełnie pasuje do mojego stylu, przez co czuję, że muszę nagrać remix, żeby nadać temu kawałkowi odpowiedni tor. To zrobiłem też z kilkoma numerami na „Go on Air”.

W obliczu dokonanej cyfryzacji coraz więcej didżejów wykorzystuje dodatkowe instrumenty, a nie – jak dawniej – wyłącznie odtwarzacze. Czy sądzisz, że to pozytywna strona tego procesu? Myślisz, że w ten sposób doszło do pewnego uwolnienia kreatywności?
Mam dość staromodne spojrzenie na tę sprawę i uważam, że sztuka doboru i miksowania utworów odeszła w chwili, gdy porzucono winyle. Technologia umożliwia miksowanie praktycznie każdemu. Dziś łatwo zostać didżejem. Z drugiej strony ten skok techniki zniósł ograniczenia, z jakimi borykała się inwencja. To coś naprawdę pozytywnego, ponieważ każdy występ didżeja może być dzięki temu całkowicie inny. Mój show nie byłby w ogóle możliwy bez dostępnej technologii.




Kolejnym aspektem rewolucji, jaka dotknęła muzykę klubową, jest powszechna dostępność nagranych live setów. Nieskrępowana możliwość pobrania ich z Internetu nie pozostała bez wpływu na sprzedaż kompilacji. Wielu didżejów zdecydowało się umieścić ekskluzywne utwory, by w ten sposób zachęcić fanów do kupna płyty. Czy nie wydaje ci się, że prowadzi to jednak do odwrócenia uwagi od ważniejszych elementów seta czy – w tym wypadku – kompilacji? Na przykład „Balance 014” Jorisa Voorna odniosło sukces mimo dużej liczby wcześniej dobrze znanych kawałków. Kluczowy okazał się sam mix i zestawienie nagrań.
Pytanie, czy wolisz pobrać zapis audycji radiowej swojego ulubionego didżeja/zespołu, czasem z dźwiękiem niskiej jakości, czy posłuchać tego występu na żywo, pod sceną? Dla mnie to jak oglądać nagrany mecz zamiast pójść na stadion. Nie przykładam zbyt dużej wagi do nagranych setów, tak jak i nie gram specjalnych wersji utworów, by zwrócić na nie czyjąś uwagę. Jeżeli gram jakiś wcześniej niepublikowany kawałek, to robię to tylko dla publiczności znajdującej się przede mną. W przypadku kompilacji, jak już mówiłem, takie ekskluzywne utwory mają na celu wywołanie dodatkowego zainteresowania, dlatego raczej nie grami ich na żywo przed premierą płyty, chroniąc je w ten sposób przed nielegalnym wykorzystaniem.

Zawarłeś dwa polskie utwory na „Go on Air”. Co ogólnie sądzisz o polskiej scenie trance?
Polska scena jest całkiem duża. Kilka moich ulubionych imprez organizowanych jest właśnie w Polsce. Macie naprawdę świetną publiczność. „Prozac” to dobry numer i cieszę się, że mogłem umieścić go na mojej kompilacji. Poza tym lubię twórczość Indecent Noise’a. Może nie podobają mi się wszystkie jego kawałki, ale gorąco wspierałem kilka z nich, a także część remiksów jego autorstwa.

Podejrzewam, że masz już dość wszystkich tych pytań o Nu NRG, w tym o możliwość wskrzeszenia tego projektu. Możesz jednak powiedzieć, czy zastanawiałeś się nad odświeżeniem niektórych waszych największych przebojów?
Tak, choć nie z przeznaczeniem do oficjalnej publikacji, lecz na użytek moich występów. Lata Nu NRG to dla mnie fantastyczny okres, ale jest już za mną. Dziś bardziej interesują mnie nowe wyzwania i brzmienia, nawet jeśli nadal lubię grać niektóre klasyki spod szyldu Nu NRG.


KONKURS!
Do wygrania płyty „Go on Air”. Aby wziąć udział w konkursie, należy przesłać poprawną odpowiedź na zawarte poniżej pytanie wraz z nazwą konta na FTB na adres konkursy.ftb @ gmail.com. 
Pytanie konkursowe: Jaki tytuł nosi jeden z Najbardziej Pożądanych, nigdy oficjalnie nie wydanych utworów Nu NRG, rzekomo ofiara przenosin do nowego studia, który został następnie zremiksowany między innymi przez rumuńskiego wykonawcę trancowego?
_________
ROZWIĄZANIE KONKURSU:

Poprawna odpowiedź to „Last Experience”. Utwór został zawarty na płytach z serii „Most Wanted”, a poza autorskim remiksem Giuseppe Ottavianiego ukazała się też interpretacja Digital Nature.

Płyty „Go on Air” wygrali: mirek_gk, Adie30 i nu NRG. Gratuluję zwycięzcom oraz pozostałym osobom, które udzieliły poprawnych odpowiedzi.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →