News

Markus Schulz opowiada o 'Prague ’11’. Wygraj płytę!

„Prague ‘11” to już szósta część z „miejskiej” serii kompilacji Markusa Schulza. Mimo to żadna z wcześniejszych płyt nie była chyba tak bliska polskiemu słuchaczowi, jak ta. I to wcale nie ze względu na lokalizację samego miasta, którym sygnowana jest ta odsłona. Autor przekonuje bowiem, że za wyborem Pragi stoi nie tylko urok stolicy Czech, ale przede wszystkim uznanie dla fanów muzyki klubowej w tej właśnie części Europy. Tymi wszystkimi spostrzeżeniami Markus podzielił się z brytyjskim dziennikarzem i menedżerem, Timem Starkiem.


 

Markus, po prostu muszę cię o to zapytać: dlaczego Praga?

Zacznę od tego, że każde miasto, które firmuje jedną z części serii, musi mnie wcześniej w pełni zainspirować. Nie myślę tu tylko o spędzeniu w nim kilku niezapomnianych dni, ale o czymś głębszym. W ciągu ostatnich pięciu lat grałem w Pradze dwa razy rokrocznie. I to właśnie ten kierunek, który obrał cały cykl z moją muzyką w tle, był inspirujący.

W którym aspekcie dokładnie?

W wielu, ale podejrzewam, że gdyby sprowadzić to wszystko do jednego słowa, byłaby to „ewolucja”. Nie tylko w samym sposobie, w jaki przyjęto tę muzykę, ale w odniesieniu do wzrostu popularności na wszystkich możliwych frontach. Kluby, eventy i festiwale pojawiły się w okamgnieniu i to z częstotliwością, która jest wprost niesamowita, w dodatku z produkcją na najwyższym światowym poziomie.

Wcześniej przyznałeś jednak, że Praga to tylko jeden z przykładów tego „wyskoku”.

Tak, zgadza się. Praga to po prostu „mój” przykład – mój wybór. To niekoniecznie była łatwa decyzja, podobnie zresztą jak każda dotycząca wyboru miasta promującego kolejną odsłonę serii. Praga, tak samo jak Las Vegas i Amsterdam, jest „miastem docelowym”. Tak wyraźny jest bowiem fenomen ludzi przyjeżdżających do stolicy Czech przede wszystkim po to, by imprezować. Nie dotyczy to tylko Czechów, ale także Niemców, Węgrów i mieszkańców kilku innych krajów.
Jest to pewien model miasta, prezentujący to, co stało się i co wciąż dzieje się w Europie Środkowo-Wschodniej od 2006 roku. Ilekroć wracam do jednego z kilkunastu miast w Czechach, na Ukrainie, w Polsce czy innych krajach nadbałtyckich, mam wrażenie, że scena zwyczajnie nie może być już większa lub lepiej zbudowana. I za każdym razem się mylę.

Jakie korzyści oznacza to dla ciebie?

Największą z nich jest możliwość grania dłużej i przeniesienia publiczności w różne, muzyczne wymiary.

Czy to oznacza, że próbujesz zmienić swój repertuar?

W pewnym stopniu – jasne, ale znów – to robi praktycznie każdy didżej. Rok do roku wszyscy staramy się podkręcić nasze brzmienie, z zasady tylko nieznacznie, ale mimo to próbujemy. Zależy mi na czerpaniu świeżych inspiracji, kształtowaniu ich przy użyciu najnowszych technologii i nieustannym postępie, możliwości prezentowania tych dźwięków odbiorcom z szeroką perspektywą muzyczną. W Europie Wschodnie fani odnoszą się do tych prób tak przychylnie, jak nigdzie indziej.




W takim razie jak porównałbyś „Prague ‘11” do „Las Vegas ‘10”?

Wiesz co, powiedziałbym: dwa różne miasta, odmienne kryteria doboru utworów… Nie najlepsza podstawa do porównań.

Jak wobec tego opisałbyś muzykę zawartą na twojej najnowszej kompilacji?

Ustawiłbym ją w jednej linii z moim ostatnim albumem, „Do You Dream?” zamiast szukać porównań do innej składanki, między innymi ze względu na prawdziwą mieszankę muzyki w dawnym duchu. Znajdziesz tu zarówno typowe funkujące kawałki, to znaczy porządne bujające brzmienia od Space Rockerz („Get Down City”) i Eelkego Kleijna(„Monkey Movin”), jak i głębszy progresywny materiał czy muzykę niemożliwą do sklasyfikowania, jak mix Basila O’Glue do „Crossing Planets” Mike’a Saint-Julesa. Wierz mi, naprawdę nie jestem pewien, co to za gatunek muzyki tanecznej.

Nagrałeś też kilka kawałków pod nowym pseudo artystycznym specjalnie na tę kompilację.

Przygotowałem intro dla każdej z płyt, utwory zawarte w podobnym kluczu i wprowadzające w odpowiedni nastrój. Łatwo byłoby mi mówić o „Prague ‘11” przez pryzmat samego miasta sygnującego tę kompilację. To niesamowite miejsce, w którym uwielbiam spędzać czas wolny. „Prague ‘11” to jednak dużo więcej niż numery, które nagrałem jako Mikulas. Te dwa kawałki miały tylko pomóc mi wejść w klimat i poprzez „Prahę” oraz „50.05°N, 14.28°E” zasugerować już trochę atmosferę kompilacji. Mikulas był projektantem tej niewiarygodnej wieży zegarowej, która znajduje się w centrum starego miasta. Poszukajcie w Google jej zdjęć, kiedy będziecie słuchać tych nagrań. Sądzę, że od razu będziecie wiedzieć, jaki obraz starałem się w nich stworzyć!

Po tym, jak pierwszy raz przesłuchałem tę płytę, wydawało mi się, że nie oszczędzałeś też kawałków z cięższym bitem.

Myślę, że jeśli chodzi o muzykę, jest to najbardziej oczywisty i narzucający się motyw clubbingu, tak w Pradze, jak i całej Europie Wschodniej. Jak już mówiłem wcześniej, tamtejsza publika lubi wewnętrznie zróżnicowane nagrania, jest otwarta na nowe pomysły, ale jednocześnie lubi te dosadniejsze, porażające basy, więc postarałem się, by było ich mnóstwo na płycie.




Między innymi w “Turbulence”?

Tak, między innymi w “Turbulence”. To wielki utwór na koncie Klaussa Goularta. Poza tym „Sirens” Skytech, „Warp Drive” duetu Snatt & Vix oraz “Conductor of Death” P.A.F.F.a – wszystkie te dźwięki również dobrze reprezentują ten nurt. Zresztą można to już powiedzieć, patrząc na tytuły!

Wybrałeś dość niezwykłą formę zapowiedzi „Prague ‘11”. Powiedz coś o tym.

Tak, chociaż to dziś dla mnie tylko mgliste wspomnienie. Jedno z tych niezaplanowanych wydarzeń, które się „po prostu stały”. Mój set podczas Transmission zbliżał się już do końca, kiedy – zgodnie z planem – postanowiłem subtelnie i nienachalnie ogłosić premierę płyty, rozdając kilka plakatów. Gdy jedna z kamer uchwyciła mnie, plakat znajdował się jeszcze obok odtwarzacza. Wtedy rozległa się nieprawdopodobna wrzawa. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że obraz przekazywany jest wprost na olbrzymi wyświetlacz, który znajdował się tuż za mną. To był (bardzo) szczęśliwy wypadek… i reakcja publiczności, której nigdy nie zapomnę!

Gdzie w takim razie zabierzesz tę serię w przyszłym roku?

Co roku o tej porze mam dwa lub trzy pomysły. Myślę, że to rozsądne, ponieważ w ten sposób, podróżując po świecie, mogę mieć te obrazy przed sobą i przekonać się, które z tych miast wywarło na mnie największe wrażenie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość! 🙂


KONKURS: Do wygrania płyty „Prague ’11”. Aby wziąć udział w zabawie, należy krótko wypowiedzieć się na temat wybranego wykonawcy, którego utwór trafił na najnowszą kompilację Markusa Schulza




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →