Laidback Luke & Avicii 'Super You & Me’ – recenzja FTB.pl
Laidback Luke & Avicii – Super You & Me
(Mixmash)
CD 1: LAIDBACK LUKE
Jedna z najbardziej wybuchowych kompilacji na rynku. Zwłaszcza dotyczy to pierwszej części, zmiksowanej przez Laidback Luke’a. Niektórzy z Was pewnie mają go za niemalże debiutanta, tymczasem jedna z gwiazd tegorocznego Sunrise Festival już w połowie lat 90. miała na koncie pierwsze sukcesy jako DJ i producent (więcej o tym w dużym wywiadzie, jakiego udzielił DJ Magazine Polska). Stąd zapewne jego dobre ucho do wszelkiej tanecznej muzyki, jaką można dziś znaleźć. Już w ciągu pierwszych 10 minut dzieje się tyle, że trudno nadążyć – wiercące w głowach electro basy albo skoczne wstawki tech-hosuowe pojawiają się w towarzystwie motywów tribalowych, rapowych, acid-housowych, trancowych, indie-rockowych.
Ciągle mamy inne beaty, inne werble, inne hi-haty, tylko tempo i parkietowy potencjał pozostaje taki sam. Szybkie, ryzykowne miksy z niespodziankami to domena Laidback Luke’a na imprezach, ale też tutaj, w tym ekscytującym miksie, przy którym nie da się robić nic innego oprócz słuchania. Inaczej przegapicie pomysły didżeja, których jest tu co nie miara – ich nagromadzenia może przyprawić o ból głowy. Zwłaszcza tych, którzy preferują schludne, stylistycznie monotonne, jednogatunkowe miksy, których mamy na świecie pod dostatkiem. Chwała więc za to, że istnieją tacy didżeje jak LL – przywraca on wiarę w kunszt DJ-a żonglującego muzycznymi atrakcjami bez opamiętania. DJ-a z wyobraźnią, odwagą i niespożytą energią. Jak za starych hip-hopowych, ale też wczesnych, housowych czasów.
Nie ma sensu wyróżniać w tym zestawie konkretnych kawałków – każdy z nich ma tu swoje miejsce i usprawiedliwia sam pomysł na kompilację. Warto jednak zwróćić uwagę na to, że poza brzmieniami dutch electro, tribal housowymi, fidgetowymi czy tech-housowymi, znalazło się miejsce również na elementy trancowe („Out Of The Blue” czy „Flight 643”), które to coraz częściej bywają w setach czy nawet produkcjach Luke’a. Jakby wszelkich odmian house’u i electro byłoby mu mało! Najwyraźniej jest, ale to nie powinno dziwić po odsłuchaniu tej kompilacji – w bitwie na temperamenty ma w tej chwili niewielką konkurencję.
CD 2: AVICII
Trudne zadanie miał Avicii – zapewne spodziewał się zwariowanego miksu Luke’a na CD 2, więc chcąc nie chcąc musiał zaproponować coś innego. Można jednak uznać, że zaczął w klimacie – Style of Eye zawsze miał poczucie humoru, ale tym razem ze śpiewaną w pijacki sposób melodią z opery „Carmen” przegiął. Drugi numer Kohlbecker & Eilmes atakuje trąbką, dopiero od trzeciego (Hardwell) robi się bardziej poważnie.
Co ma swoje dobre i złe strony – nie trzeba być tak uważnym jak słuchając CD 1, ale jednocześnie wiąże się to z mniejszą liczbą przygód, zaskoczeń, radości i tak dalej. Przez kolejne minuty słyszymy po prostu solidny tech-house – takich tracków i takich miksów są na świecie tysiące, trudno więc chwalić Aviciiego za cokolwiek. W połowie miksu młody DJ i producent zmienia jednak strategię i postanawia postawić na mocne melodie osadzone na bardziej progresywnych rytmach (Arno Cost i Dinka). Niektóre motywy wydają się jednak zbyt .. proste (Abel Ramos, Phonat), wokale zbyt cukierkowe. Na koniec dostajemy dwa remiksy samego artysty, utrzymane w housowo-trancowym stylu, i bardziej techniczny „Alcoholic”, który pasuje do nich jak pięść do nosa. Sam Laidback Luke twierdzi, że Avicii to wyjątkowo dobry DJ, jednak nie słychać tego na tej płycie. Na szczęście to, co wyprawia jego starszy kolega na CD 2 wynagradza to z nawiązką.