News

Igrzyska i clubbing

Świat skupia się na olimpiadzie, która jutro rozpoczyna się w Chinach, a my przyjrzyjmy się bliżej lokalnemu, klubowemu klimatowi…


Podczas gdy olimpiada w Chinach zostanie oficjalnie otwarta, to najbardziej wyizolowane i tajemnicze państwo znajdzie się w świetle reflektorów całego świata. Partia komunistyczna chce wykorzystać Olimpiadę, aby pokazać wszystkim swoją siłę.


Państwo kontrastów – z jednej strony mamy olbrzymie zniszczenia i ruiny miast po trzęsieniu ziemi w Sichuan, na prowincji ogromną biedę, a z drugiej futurystyczne zabudowania Pekinu czy Szanghaju.



Dla muzyki tanecznej Chiny to wciąż teren nieznany, niezdobyty. Jednak tak jak i europejscy handlarze wracający do domów przywozili ze sobą sekretne tajemnice Dynastii Ming w XVI wieku, tak dzisiaj wieści ze świata klubów w Chinach powoli przedostają się na zewnątrz.


 „Znajomy powiedział mi, że Chińczycy nie lubią breakdownów, mówi Seb James – „stresowałem się i starałem się grać jak najwięcej tracków z wokalami, ale oni i tak szaleli przy wszystkim, co puściłem”. Seb, który odbył trasę po Chinach w maju dodaje: „ Zawsze wydaje ci się, że Anglia jest niezwykle zaawansowana pod względem rozwoju muzyki, ale po wizycie w Chinach mój punkt widzenia kompletnie się rozsypał”. „Zabrałem nawet swoje kable, w razie problemów z wyposażeniem, ale na miejscu byliśmy w szoku”. „W klubie znaleźliśmy wyposażenie jak na Ibizie: najwyższej klasy soundsystem Funktion One, do tego większość rezydentów, których słyszeliśmy, była niesamowita”.




Trzeba jednak przyznać, że sytuacja jeszcze niedawno wcale nie wyglądała tak dobrze. Marc Vedo jest jednym z pierwszych zachodnich housowych dj-ów, który grał w Chinach około 10 lat temu i wciąż regularnie tam grywa. Jego pierwsza wizyta była pełna niespodzianek: „Podczas przekraczania granicy w Hong Kongu (miasto było jeszcze brytyjskie) musiałem przemycać swoje płyty winylowe, bo celnicy nie wiedzieli co to jest, nigdy wcześniej nie widzieli winyla!” Już na lotnisku dj został napadnięty przez hordy dziennikarzy prasowych i telewizyjnych, pytających o narkotyki i o to, jak wygląda życie na zachodzie. Marc dodaje: „Byli zwyczajnie tak samo ciekawi mnie, jak ja ich. Jednak teraz wszystko się zmieniło. Mnóstwo zagranicznych firm inwestuje w Chinach i wiele chińskich dzieci uczy się w zachodnich szkołach, więc kultury przemieszały się dość znacząco”.


Doświadczenia te potwierdza Oliver Lang, który odwiedził Chiny w ciągu pięciu ostatnich lat.”Gdy grałem tam pierwszy raz, wszyscy stali i patrzyli na mnie jakbym był kosmitą, ale teraz jest tak, jak wszędzie na świecie” przyznaje Lang. „Ludzie ubierają się na luzie, kochają dobrą muzykę i spotkałem tam kilku prawdziwych imprezowych wariatów, co jeszcze niedawno trudno byłoby sobie wyobrazić. To wspaniałe móc obserwować, jak kluby rozwijają się, scena ewoluuje w ciekawy sposób, kluby są lepiej prowadzone i ludzie rozumieją koncepcję DJ-a i clubbingu.


Oczywiście w kraju tak dużym jak Chiny, gdzie mieszka 20% populacji planety trudno generalizować i uogólniać cokolwiek. Z pewnością wciąż kultura klubowa istnieje gdzieś na marginesie społeczeństwa, jednak sytuacja uległa dużej poprawie. Kluby nie kojarzą już się z gangsterskimi porachunkami, jak to miało miejsce w przeszłości. Teraz to miejsca spotkań lokalnych elit, zamożniejszych studentów i ludzi z zachodu. Tak jak kapitalizm przyczynił się do wzrostu gospodarczego kraju, tak i clubbing przyczynił się do tego, że zachodnie marki i firmy zaczęły inwestować w Chinach, by dostać się do portfeli młodych ludzi z wyższych klas społecznych. Gigantyczne pieniądze wciąż są pompowane w chiński rynek i wbrew opiniom na temat komunistycznego rządu scena klubowa rośnie w siłę w niesamowitym tempie i wkrótce to Chiny mogą zacząć kreować światowe trendy.


Państwo to słynie z kiczowatych, charakterystycznych i widocznych miejsc do zabawy, takich jak budki z karaoke, czy dziwnych elementów wystroju jak stoły na parkiecie. Jednak jest tam coraz więcej klubów z prawdziwego zdarzenia, mogących spokojnie konkurować jakością z tymi europejskimi. Natomiast przy takich klubach jak Attica w Szanghaju czy GT Banana w Pekinie brytyjskie superkluby wypadają naprawdę blado.



Oczywiście pieniądze nie są jedynym czynnikiem, przez który kultura klubowa się rozwija. Chiny mają drugą co do wielkości liczbę użytkowników Internetu na świecie, zaraz po USA. Młodzi ludzie ściągają praktycznie bez ograniczeń muzykę z całego świata. Mimo to urodzony w Chinach Spark Lam uważa, że kraj potrzebuje jeszcze pięciu lat, aby sytuacja tu ustabilizowała się i by Państwo Środka dogoniło resztę świata”. Spark jest związany z przemysłem muzycznym od 23 lat i aktualnie zawiaduje Cool DJ Agency, agencji bookingowej i promocyjnej. Razem z Georgem Hai udało się panom sprowadzić do Chin Tiesto, Armina Van Buurena i Johna Digweeda.


Spark działa również jako dj i grał razem z takimi postaciami jak Fatboyslim czy The Chemical Brothers. Grał też na kilku Love Parade i Amsterdam Dance Event, podróżuje wciąż także po Chinach.
„Chiny to gigantyczny rynek, ale wciąż jest trudno się tu przebić” tłumaczy Spark. „Nie ma stacji radiowych ani kanałów telewizyjnych, które promowałyby muzykę. Bardzo dobrze ma się tu hip hop, a nasza lokalna scena upodobała sobie hard house, którego z kolei nie cierpią clubberzy. House i trance zdominowane są wciąż przez trendy z zachodu”.


A czy w ogóle istnieje lokalna scena muzyczna? Miao Wong jest menadżerką wytwórni Acupuncture, założonej w 2007 roku, która opiekuje się takimi dj-ami jak Weng Weng, Pancake Lee czy Elvis Twu. Miao promuje i produkuje muzykę chińską, o której mówi: „Istnieje coś takiego jak chińskie brzmienie, ale jest ono bardzo trudne do opisania. Modern oriental może?” Miao dodaje, że chiński underground istnieje znacznie dłużej, niż wydaje się ludziom. Niektórzy dj-e związani z Acupuncture działają od 1990 roku, a w tej chwili pojawiają się na wielkich billboardach. Underground wystartował gdzieś w okolicach 2001-02, tuż przed falą wielkich superklubów.


 Niestety, póki co ogromna większość jest zainteresowana jedynie gwiazdami z zagranicy, mało kto wkręca się w lokalna scenę. Na szczęście w tej chwili imprezy organizowane przez Acupuncture, takie jak Minimal Hit czy Beijing Techno Union przyciągają za każdym razem minimum 2000 osób. U nas ta liczba byłaby sukcesem, u nich to jak u nas 20 osób na imprezie…


Zbliżająca się Olimpiada z pewnością przyspieszy i tak rekordowo szybki rozwój Chin. Nigdy w historii żadne państwo nie zwiększało swojego przychodu w tak szybkim tempie. Z pewnością proces ten odbije się na scenie klubowej, która już niebawem może zacząć zalewać świat.


(Tekst: DJmag UK, tłumaczenie i wtręty własne: Marcin Piątyszek)




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →