Flume: „To zabawne, ale robię muzykę dla siebie i taką, jakiej chciałbym słuchać”
Flume w ostatnim czasie udzielił obszernego wywiadu, w którym opowiedział między innymi o szczegółach swojego nowego albumu, początkach kariery i pandemicznym życiu. Zapraszam do lektury.
Jak zaczynał Flume?
Flume to artysta, którego można znać z wielu stron. W swoim życiu zarówno grał na największych światowych scenach, jak i uprawiał jarmuż… Przede wszystkim można go jednak znać ze świetnej, często eksperymentalnej muzyki. Zaledwie kilka dni temu Flume wypuścił swój najnowszy album Palaces.
Wydany w Future Classic krążek jest już trzecim studyjnym albumem w karierze Australijczyka. Zapewne to właśnie premiera skłoniła artystę do udzielenia najnowszego wywiadu, w którym producent chociażby szczerze opowiedział o swoich początkach czy o najnowszym albumie.
Przeczytaj też: Flume opublikował ostatni singiel przed premierą nowego albumu
Jedno z pierwszych pytań dotyczy tego, co ukształtowało Flume’a jako muzyka. Jak twierdzi artysta, był to głównie Internet. To właśnie z niego muzyk miał pozyskiwać wiedzę, muzykę czy, jak wychodzi później, mniej legalne rzeczy…:
Myślę, że to, co ukształtowało mnie i moją muzykę, to Internet – możliwość dostępu do świata muzyki na wyciągnięcie ręki. Jako dziecko po prostu wchodziłem na Napstera, Kazaa czy inne strony i ściągałem muzykę. Potem wchodziłem na blogi, a potem pojawił się SoundCloud. W miejscu, w którym dorastałem, nie było zbyt wiele sceny muzyki elektronicznej, więc większość wpływów czerpałem z Internetu.
Dalej redaktor podpytuje się o to, czy rodzice wspierali Flume’a za młodu. Jak się okazuje, muzyk otrzymywał od nich nie tylko wsparcie, ale też możliwość zarobienia pierwszych pieniędzy:
Moja mama była ogrodniczką, więc uczyła nas o roślinach i życiu roślin. Mój tata był właścicielem firmy produkującej reklamy telewizyjne. Mój tata był w tym szczególnie pomocny. Czasami miał klientów, którym nie podobała się muzyka z biblioteki, którą oferowali do niektórych małych reklam, więc dawał mi nagranie wideo i pytał: „Możesz coś do tego zrobić?”.Miałem chyba 13 lub 14 lat, interesowałem się muzyką i zawsze bawiłem się na komputerze, ściągając z torrentów oprogramowanie, na które nie było mnie stać. Dużo wirusów. Wręczał mi kilka takich ogłoszeń, a ja próbowałem coś z tym zrobić. Często się to udawało i udawało mi się zarobić kilkaset dolarów, co było niesamowite dla 14-latka.
Dalej tematy rozmów schodzą już na aspekty bardziej dotyczące samej muzyki. Popularny DJ został poproszony o wskazanie albumu, który poleciłby osobie zupełnie niedoświadczonej z muzyką elektroniczną. Jego wybór jest dość klasyczny, jednak z pewnością wielu osobom przypadłby do gustu:
Może płytę ODESZA? Coś spokojnego. „A Moment Apart”, ODESZA
Dalej artysta zapytany został o swoje życie podczas pandemii. To właśnie ten czas miał być najbardziej produktywnym w kontekście nowego albumu. Na pytanie, jak go spędza, Flume odpowiada:
Zdecydowanie pracując nad albumem. Robiłem też po prostu wszystko. Jestem w trasie od tak dawna. Odkąd skończyłem 19 lat, jestem w trasie. Do czasu Covid nigdy nie prowadziłem normalnego życia. Covid to pierwszy raz, kiedy miałem okazję po prostu nie mieć nic do roboty; żadnych terminów, żadnego zbliżającego się tournee. To była świetna zabawa, niesamowite doświadczenia, ale po 10 latach pracy i nie zwalniania tempa ważne jest, żeby mieć trochę przestrzeni i czasu, po prostu być w jednym miejscu dłużej niż miesiąc. Może być dość trudno nawiązać silne więzi z ludźmi i utrzymać przyjaźnie, gdy jest się tak rozproszonym po całym świecie. Dało mi to możliwość zapuszczenia korzeni, spędzenia czasu z Percym [psem – przyp. red.] i moją rodziną oraz robienia tych wszystkich zdrowych rzeczy.
Flume – Highest Building, posłuchaj
Szczegóły najnowszego albumu Flume’a
Następnie muzyk zapytany został o tematy, które są obecne na jego najnowszym albumie. Jak się okazuje, nie jest to niezwykle spójna całość, a raczej kilka osobnych klimatów, które połączone zostały w całość dzięki dobrej grafice:
Po prostu stworzyłem garść pomysłów, rzeczy, które brzmiały dobrze i sprawiały mi radość. To nie jest tak, że zrobiłem to wszystko w trzy miesiące na Islandii. Tworzyłem go przez kilka lat, w różnych miejscach na świecie, z różnymi ludźmi. Nie czuło się, że ma to jakiś szczególnie silny, spójny motyw przewodni, poza DNA produkcji. Dlatego chcieliśmy zająć się stroną wizualną i nadać jej naprawdę silną narrację. Wydawało się, że to wszystko lepiej połączy.
Na koniec rozmowa zeszła na tematy związane z charakternością i nieszablonowością produkcji Flume’a. Na pytanie, czy twórca zastanawiał się kiedyś, kto słucha jego muzyki, pada odpowiedź:
To zabawne, bo robię to dla siebie. Tworzę rzeczy, których chcę słuchać, ale kiedy chcę je wydać, czasami myślę sobie: „O cholera, czy to się komuś spodoba? Mam nadzieję, że to się rozejdzie. Kto umieści to na swojej liście odtwarzania na Spotify w niedzielne popołudnie? Ja pewnie nie”. Myślę, że jest też pewne spektrum rzeczy. Nie wszystko musi być szalone. Mixtape był w całości mentalny, ale ja uwielbiam muzykę pop i eksperymentalną. Staram się mieć szerokie spektrum, ale robię po prostu to, co wydaje mi się fajne. Jak dotąd to się sprawdza.
Nowego albumu Flume’a posłuchacie już teraz za pośrednictwem platformy YouTube. Jest to z pewnością kompilacja, dzięki której muzyk udowodnił po raz kolejny, jak wyjątkowa jest jego muzyka. By nie przegapić innych newsów ze świata muzyki elektronicznej, koniecznie zaobserwujcie nas na Facebooku.
Flume – Say Nothing
Sprawdź także:
Cały wywiad znajdziecie na stronie Billboard.com