James Hype: „Lubię sobie utrudniać podczas seta” [wywiad]
Jest ulubieńcem klubowiczów, zarówno tych skaczących pod didżejką na jego setach, jak i tych przed ekranami, którzy nabijają miliony wyświetleń filmom, gdzie prezentuje swoją obłędną technikę. Pięć minut Jamesa Hype’a trwa w najlepsze i wygląda na to, że nieprędko się zakończy, bo Brytyjczyk ma głowę pełną pomysłów i ręce pełne roboty, o czym opowiedział Marcinowi Żyskiemu w trakcie wywiadu podczas Beats For Love.
Jest hype na Hype’a. Nie tylko ze względu na ogromny sukces jego Ferrari, w którym po raz kolejny z pomysłem wplótł do muzyki house sampel z przeboju r’n’b. Z świata afroamerykańskich brzmień wyniósł też technikę miksowania, dzięki czemu jego występy są pełne szalonych pomysłów i zwrotów akcji. Tak też było na festiwalu Beats For Love w Ostrawie, nam udało się podejść do niego tuż po wybuchowym występie na scenie głównej.
James Hype – wywiad
Uścisnął dłoń z szerokim uśmiechem i zaczął rozmowę:
James Hype: Hej, jak się masz? Jestem James.
Marcin Żyski: A ja Marcin, pozdrawiam od fanów z Polski.
Dzięki, miło mi cię poznać.
OK, super, mogę tę rozmowę nagrać na video?
Tak, oczywiście, lecimy!
Przede wszystkim dzięki za szalony występ, gratulacje wspaniałego show, którym porwałeś tu spory tłum.
Dzięki wielkie, to była naprawdę wielka przyjemność.
Wypadłeś świetnie, jak najlepszy piłkarz świata!
Hahaha, szczerze mówić nie wiem zbyt dużo o piłce nożnej, ale spodobała mi się ta piłkarska koszulka i dlatego postanowiłem ją dzisiaj założyć (przyp. red. – James mówi o niebieskiej koszulce tutejszego klubu piłkarskiego Banik Ostrawa, którą podczas występu zdobył dodatkowe punkty od publiczności).
Byłeś na scenie tak bardzo zajęty! Jak w tym fragmencie, w którym zapętlasz swoje imię i powstaje motyw „J-J-J-J-J-J-J-James Hype, bitch!”, możesz to zrobić jeszcze raz?
Hahaha jasne, „J-J-J-J-J-J-J-James Hype, bitch!” (śmiech).
Czy to twój własny głos słychać w tym fragmencie?
Nie, to nie ja.
Czy to dla ciebie najłatwiejsze zajęcie?
W sensie didżejing?
Tak.
No wiesz, robię to od naprawdę długiego czasu, więc można powiedzieć, że jestem w tym całkiem dobry. Więc faktycznie to potrafi być dla mnie bardzo łatwe, ale gdy jestem na scenie zawsze staram się sobie samemu komplikować sytuację. Próbuję, żeby wszystko było na jeszcze wyższym poziomie, staram się sobie utrudniać tak, by efekt dla publiczności był jeszcze lepszy.
Cofasz fragmenty utworów albo je zapętlasz, cały czas coś się dzieje…
Dokładnie tak jak mówisz.
…Wydaje się, że nie ma zbyt wielu podobnie grających DJ-ów w tej chwili.
To prawda, większość DJ-ów ma inny pomysł na siebie, to nie jest ich styl.
Można powiedzieć, że bliżej ci do DJ-a hip-hopowego.
Tak, od tego zaczynałem, swego czasu byłem typowym DJ-em hip-hopowym.
Pamiętasz swoje pierwsze występy z czasów, gdy miałeś dopiero 15, 16 lat?
O tak, pamiętam torby pełne płyt winylowych. Kupowałem dużo winyli, choć najpierw korzystałem z kolekcji mojej mamy, miksowałem kawałki z winyli mojej mamy.
A może pamiętasz, jakie numery wtedy grałeś? W swoich pierwszych setach?
W pierwszych setach, trudno powiedzieć. Na pewno zupełnie pierwsze sety powstawały u mnie w domu, siedziałem wtedy nad sprzętem i przygotowywałem mixtape’y. Na pewno były tam klimaty hip-hopowe, łączyłem wtedy brytyjski hip-hop z amerykańskim hip-hopem. A później odkryłem muzykę house.
Grasz w setach wiele klasyków, często w krótkich fragmentach, ale nie tylko. Które tak naprawdę utwory w historii muzyki tanecznej uważasz za najlepsze?
O, tak na poczekaniu? OK, w takim razie Michael Jackson The Way You Make Me Feel.
Naprawdę?
O tak!
Ale nie słyszałem tego dzisiaj w twoim secie!
Hahaha, no nie, dziś tego nie grałem, to fakt.
Było za to Pump Up The Jam Technotronic z początku lat 90.
To prawda, zawsze staram się sięgnąć po kilka numerów z tamtych czasów, lata 90. były wspaniałe!
A na na początku seta usłyszeliśmy klasyczny house’owy wers: „Na początku był Jack”…
Taaa, podobało ci się?
Tak, myślałem o tych klasycznie house’owych beatach, które wciąż słychać w didżejskich setach, również w twoich, mimo że mamy rok 2023 i minęło tak wiele lat i dekad.
Zgadza się, one są nieśmiertelne, wciąż inspirują, dzisiejsze brzmienie wciąż opierają się na tych starych house’ach, to prawda.
Jak to możliwe, co jest w nich takiego szczególnego twoim zdaniem?
Nie wiem, nie wiem. Po prostu we mnie trafiają, i jak się okazuje trafiają też w ludzi na parkiecie. Jest w nich coś szczególnego, to na pewno.
Jeszcze raz dzięki za twoje show, jesteś znakomitym dostarczycielem rozrywki!
Pięknie dziękuję. I doceniam to, że przyszedłeś ze mną pogadać, miło było poznać.