News

Złe prognozy dla EDM w Polsce? House – mainstream za oceanem, underground w naszym kraju

Dzisiaj przyjrzymy się bliżej zjawisku, które na naszej scenie muzyki elektronicznej z roku na rok coraz bardziej się nasila. Bierność Polski w stronę niektórych artystów może doprowadzić do upadku rodzimej, elektronicznej sceny?


Gorzkich słów kilka

Advocatus diaboli – zgodnie z definicją urzędnik obecny podczas procesu beatyfikacyjnego oraz kanonicznego. Jego zadaniem jest wyszukiwanie powodów, dla których kandydat na błogosławionego lub świętego nie zasługuje na ten zaszczyt. Przygotowując się do tego artykułu przewidywałem, że takim adwokatem diabła będę musiał zostać w przypadku polskiej sceny muzyki elektronicznej.
Po krótkim namyśle doszedłem jednak do wniosku, że to zupełnie bez sensu. Ostatecznie polska scena muzyki elektronicznej nie jest kandydatem na świętą, ba! Daleko jej nawet do miana dobrej. W Polsce od dawna padają żarty, które mówią, że jesteśmy o dziesiątki lat za innymi nacjami, ale wiecie co? Czasem należy przestać żartować…
Szczególnie wtedy, kiedy żarty zaczynają się wcielać w życie aż za bardzo. Polska scena muzyki elektronicznej z roku na rok bowiem coraz bardziej zostaje w tyle względem innych. Zupełnie nie boję się tego stwierdzenia, wiem też, że wiele osób przyzna mi w tym rację. Podczas gdy wszyscy dookoła prężnie się rozwijają, my od kilku lat stoimy w miejscu, przez co już teraz zaczynamy oglądać plecy swoich sąsiadów.

Przeczytaj też: Festiwalowa Wielka Brytania. Elektroniczne wydarzenia warte uwagi w 2022

Czego zatem brakuje polskiej scenie muzyki elektronicznej? Odwagi. Osoby odpowiedzialne za organizację wydarzeń na żywo, a przez to odpowiedzialne za rozwój całej sceny, chyba dawno zapomniały co to słowo w ogóle oznacza. W Polsce nikt bowiem nie chce angażować, artystów którzy nie są jeszcze wystarczająco znani by wejść na poziom mainstreamu. 
Ludzie odpowiedzialni za tworzenie line-upów obawiają się, że mało znane nazwisko nie przyciągnie wystarczającej ilości imprezowiczów, co w sposób bezpośredni przełoży się na sprzedaż biletów, a raczej jej brak. Jest to jednak błędne koło, w końcu jak osoby te mają zyskać u nas popularność, skoro nigdzie nie zostają zapraszane?

John Summit – Deep End

Grono zapomnianych artystów

Posłużmy się jednak faktami, żeby nie zostać gołosłownym. John Summit – ten młody producent muzyczny bez wątpienia jest jednym z największych odkryć ostatnich lat. John Summit, który podpisując chociażby kontrakt z Defected Records zaczyna powoli dominować światową scenę house’u wydaje się artystom, którego każdy chciałby posiadać w swoim line-upie.
W Polsce jednak moment, w którym ten DJ piął się w górę został przespany i mało osób zdaje sobie sprawę, kim Summit w ogóle jest. Rezultaty? Ani jednego występu Johna w ciągu najbliższych wakacji… Szukać dalej? 
The Martinez Brothers to w Polsce artyści zupełnie pominięci. Amerykański duet nie gości ani w radiu, ani na scenach. Jak to wygląda za granicą? Czołowe miejsca w line-upach największych brytyjskich festiwali oraz rezydentura w nadchodzącym sezonie na Ibizie. Takie pomijanie nie dotyczy jednak tylko młodego grona producentów.

Zobacz również: Breathe Carolina – Ridiculous, czyli 'absurd’ w wydaniu tech house

AC Slater, czyli jak mówiłem już w ramach serii poznaj muzykę elektroniczną, jeden z ojców całego bass house’u. Absolutna legenda tej muzyki i basowych brzmień. Najwyraźniej to i tak za mało by dostać się do polskich line-upów. Tam grono basowych producentów od lat jest takie samo, szczelnie zamknięte przed innymi.
Powyżej wymienieni artyści to nie są odosobnione przypadki, takich osób jest wiele. Prowadzi to do paradoksu, w którym osoby robiące furorę na całym świecie nie są popularne u nas, gdyż nikt na nie nie zwracał uwagi, kiedy popularność dopiero zdobywały. Jeśli porównać line-upy z wcześniejszych lat z tymi aktualniejszymi tak naprawdę nie znajdziemy większych zmian. Prawie żadnych nowości, zamiast tego pełno twórców, którzy chyba zapomnieli, że swoje setowe tracklisty można modyfikować. 
W nauce o demografii jest taki termin – społeczeństwo starzejące się. Obowiązuje on wtedy, kiedy rodzi się coraz mniej osób i w społeczeństwie jest przewaga osób starszych nad młodszymi. Jak łatwo się domyśleć, taka specyfikacja społeczeństwa raczej nie napawa optymizmem. Dokładanie taka sama zdaje się jednak być scena muzyki elektronicznej w Polsce – starzejąca się. 

MUZZ – Catharsis X


Dlaczego Holy Goof pojawił się w Polsce, Malaa, Tchami, La Fuente, Claptone, Oliver Heldens czy Curbi występują u nas regularnie a AC Slater, Chris Lorenzo, Vintage Culture czy JOYRYDE ani razu?

Przywołać tutaj możemy również postać Kaskade – absolutną legendę elektroniki, która od ponad dekady wiedzie prym w Stanach Zjednoczonych. Współautora I Remember można spokojnie ustawić w tym samym rzędzie co Erica Prydza. Dlaczego od lat nie zobaczyliśmy go w Polsce?

Krótki recap z koncertu Kaskade na 70 000 osób, którego gościem specjalnym był deadmau5

Sprawdź także

fot. Tyler Rittenhouse 



Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →