Mainstreamowy Tiësto to dobry Tiësto? Jak spisuje się album „Drive”? [RECENZJA]
Od kilku miesięcy otrzymywaliśmy kolejne informacje na temat najnowszego albumu studyjnego od Tiësto. Dopiero w przeciągu ostatnich tygodni poznaliśmy oficjalną tracklistę, datę premiery czy wygląd okładki. Już dzisiaj każdy z Was może posłuchać Drive na wszelkich platformach streamingowych. My pozwoliliśmy sobie na krótkie zrecenzowanie LP! Jak prezentuje się pełnometrażowy twór Tijsa? Sprawdźcie sami!
Odświeżony Tiësto gotowy na dalszy podbój mainstreamu?
Od dłuższego czasu pojawiały się przeróżne smaczki dotyczące krążka pt. Drive od naszego legendarnego Tiësto. Dzisiaj tj. 21 kwietnia album w końcu ujrzał światło dzienne, a wraz z nim cztery zupełnie nowe produkcje. Na najnowsze LP Holendra składa się w sumie 12 utworów, z czego aż osiem jest singlami promocyjnymi. Tym samym w projekcie znalazły się mainstreamowe przeboje w postaci The Business, 10:35, Don’t Be Shy i wiele innych!
Jeżeli byliście przygotowani na powrót EDM-owego Tiësto w tym projekcie, to byliście w naprawdę wielkim błędzie. Drive to pełnometrażówka, która w całości stawia na podbój mainstreamu. Do tej pory po premierach m.in. The Business, The Motto itd. Tijsowi się to udawało. Myślę jednak, że w dobie aktualnych trendów i zapotrzebowania na tego rodzaju muzykę Holender trafił w rynek idealnie.
Przeczytaj również: Skrillex zapowiedział dwa kolejne albumy na 2023 rok
Nie będziemy się tutaj zbytnio rozwodzić na temat ośmiu singli, które w przeciągu ostatnich lat podbijały playlisty na Spotify. W tym momencie The Business ma na koncie już lekko ponad miliard odsłuchań. Podobnie jest w przypadku Don’t Be Shy oraz The Motto, które niedługo będą celować w przebicie progu 600 milionów odtworzeń. Co można powiedzieć o piosenkach, które mają nawet po trzy lata? Jeśli potrafiły przyciągnąć do siebie tak pokaźną ilość słuchaczy, to na pewno miały w sobie coś niepowtarzalnego.
Takie utwory jak Don’t Be Shy czy The Business na stałe wpisały się w kanon muzyki elektronicznej. Zawsze zastanawialiśmy się nad fenomenem The Motto, którego nie rozumiemy do tej pory. Zyskujący ostatnio na popularności numer Lay Low jest w pewnym stopniu inspiracją produkcjami Shouse. Tijs jednak stworzył go w taki sposób, który jakimś cudem bije statystyki australijskiego duetu na głowę.
Najgorzej z całego albumy wypadają takie numery jak All Nighter czy Back Around. Cztery nowe produkcje czyli Chills (LA Hills), Learn 2 Love, Bet My Dollar czy wcześniej wspomniany track z AR/CO nie wnoszą zbyt dużo do ogółu projektu. Czekaliśmy na dopełnienie Drive odpowiednim brzmieniem, lecz nasze potrzeby nie zostały zaspokojone. Szkoda, że największymi atutami wyczekiwanego LP są utwory, które miały już swoje pięć minut. Tak czy inaczej, Tiësto doskonale wiedział co robi zbierając w całość jego największe mainstreamowe hity ostatnich lat. Spodziewaliśmy się jednak znacznie więcej.
Ocena końcowa: 6/10