Armin van Buuren i Vini Vici znowu razem! Słuchamy „When We Come Alive”
Armin van Buuren to przede wszystkim dobry przyjaciel muzyków z Izraela. When We Come Alive jest już czwartym wspólnym wydaniem Holendra z duetem Vini Vici. To połączenie od zawsze reprezentowało wysoki poziom, lecz jak jest w przypadku ich najnowszego projektu? Czy numer z wokalistką ALBĄ znaną ze STMPD RCRDS okaże się udany? Sprawdźmy to!
Armin van Buuren i Vini Vici do czterech razy sztuka
Pierwsza wspólna produkcja na linii Armin van Buuren – Vini Vici ukazała się pod koniec 2016 roku. Aktualnie Great Spirit to jeden z największych hitów w całej karierze izraelskiego duetu. Na platformie Spotify uzyskał ponad 140 milionów odtworzeń stając się początkiem długotrwałej współpracy i przyjaźni. W lipcu 2018 ujrzeliśmy kolejny holendersko-izraelski projekt. W przypadku United do trójki producentów dołączyli jeszcze Alok oraz Zafrir. Nie mogliśmy tutaj jednak mówić o kolejnym hicie, ponieważ tym razem utwór zatrzymał się na progu 50.000.000 odsłuchów.
W przypadku ich numeru z października 2021 statystycznie było zdecydowanie gorzej. Oficjalny materiał z utworem na YouTube zdobył lekko ponad milion wyświetleń. Jeśli miało być to zwieńczenie wspólnej trylogii Armin van Buurena i zespołu Vini Vici to producenci na pewno nie wyobrażali sobie tak słabych wyników. Jak będzie w przypadku When We Come Alive? Czy najnowszy kawałek trójki trance’owych muzyków spisze się lepiej niż poprzednicy?
Przeczytaj również: Mainstreamowy Tiësto to dobry Tiësto? Jak spisuje się album „Drive”? [RECENZJA]
When We Come Alive po raz pierwszy zostało zaprezentowane przez duet Vini Vici podczas sylwestrowego festiwalu NEON Countdown w Tajlandii. Później oczywiście zrobił to Armin van Buuren, gdzie rozpromował utwór na Transmission w Sydney czy ASOT 1000 w Utrechcie. W przypadku tej produkcji nadal mamy do czynienia z gatunkiem psy-trance, jednak w projekcie można usłyszeć przeplatające się future rave’owe sample. Wokali do kawałka użyczyła znana dla fanów STMPD RCRDS wokalistka – ALBA.
Przechodząc do meritum, When We Come Alive stoi na podobnym poziomie co Yama z 2021 roku. Plusami są oczywiście odpowiednia energia, przyjemne wokale ALBY, wkręcający psy-trance’owy klimat, lecz obawiam się, że to stanowczo za mało, żeby stać się hitem pokroju nawet United. Utwór sam w sobie jest dobry i przede wszystkim słuchalny. Myślę, że cztery produkcje holendersko-izraelskiej kooperacji na tą chwilę w zupełności wystarczą. When We Come Alive powinno pojawić się zdecydowanie wcześniej, jeśli Armin van Buuren chciał trafić w odpowiedni moment.