„Adagio For Strings”. Od pogrzebów prezydentów, po igrzyska
Od miana "najsmutniejszego utworu, jaki kiedykolwiek powstał", przez numer, przy którym inaugurowano igrzyska olimpijskie, aż po taneczny hymn znany na całym świecie. Zanim Adagio For Strings stało się klasykiem muzyki trance, przebyło niezwykle długą i fascynującą drogę. Oto historia utworu, który większość z nas zna dzięki Tiësto, choć jego początki sięgają pierwszej połowy XX wieku.
Muzyka klasyczna i elektroniczna mają ze sobą więcej wspólnego niż można byłoby się spodziewać, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że elektronika nie narodziła się wraz z powstaniem pierwszego syntezatora Mooga czy założeniem zespołu Kraftwerk. Historia elektroniki sięga bowiem przełomu XIX i XX wieku, gdy to włoscy futuryści próbowali wydobyć dźwięki z urządzeń elektrycznych i elektronicznych, lecz nie o tym będzie mowa, a o utworze, który stał się punktem styku obu dziedzin, a nawet epok. Punktem ogromnie ważnym, smutnym i pięknym zarazem.
Samuel Barber, urodzony w 1910 roku w West Chester w stanie Pennsylvania, już w wieku 26 lat napisał utwór, który przeżył go jako autora. Choć ten amerykański dyrygent, kompozytor, pianista i wokalista został bezsprzecznie doceniony za życia i uważany jest za jednego z najważniejszych artystów muzyki klasycznej XX wieku, to dwie dekady po jego śmierci został on przypomniany całemu światu za sprawą pewnego holenderskiego didżeja i producenta…
Adagio For Strings. Rzymskie wakacje roku 1936
Podczas wakacji w Rzymie w 1936 roku Barber napisał (uwaga, pełny tytuł) Adagio na orkiestrę smyczkową, oparty na drugiej, wolnej części Kwartetu smyczkowego h-moll, op. 1, zaaranżowany na większy zespół. Dwa lata później, utwór doczekał się premiery za sprawą koncertu NBC Symphony Orchestra w Nowym Jorku, której dyrygentem był inny legendarny klasyk pierwszej połowy XX wieku, Arturo Toscanini. Sława kompozycji obiegła cały świat, a jej wydźwięk sprawił, że została okrzyknięta “najsmutniejszym utworem, jaki kiedykolwiek powstał”.
Samuel Barber – Adagio for Strings
Dojmujący smutek, jaki bije z dzieła Barbera, sprawił, że Adagio na smyczki stało się utworem uświetniającym najważniejsze ceremonie pogrzebowe świata. To właśnie ta kompozycja wybrzmiała przy okazji pochówków amerykańskich prezydentów: Franklina D. Roosevelta czy Johna F. Kennedy’a, a także Alfreda Einsteina. Adagio na smyczki zostało odegrane również na oficjalnych ceremoniach upamiętniających ofiary ataków z 11 września 2001 roku oraz zamachu na redakcję Charlie Hebdo w 2015 roku.
„Adagio For Strings”. Koniec „najsmutniejszego utworu w historii”
Kariera Samuela Barbera, który zmarł w 1981 roku, określana jest mianem jednej z najwybitniejszych w dziejach muzyki klasycznej. On sam zdobywał najważniejsze nagrody, występował w najbardziej prestiżowych halach koncertowych oraz cieszył się uznaniem godnym głowy państwa. Jednak to właśnie skomponowane na początku twórczej przygody Adagio na smyczki stało się jego najbardziej znanym dziełem, którego interpretacji do dziś podejmują się rzesze artystów i artystek. Jednemu z nich udało się to w sposób szczególny, gdyż można przysiąc, iż utwór określany przez dekady mianem “najsmutniejszego w historii” – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – przestał nim być w jednym momencie.
W 2004 roku 35-letni wówczas Tijs Michiel Verwest uznawany był za jednego z najważniejszych artystów sceny elektronicznej, zwłaszcza sceny trance. Tworząc i występując od połowy lat 90. jako Tiësto, Tijs zdobył sympatię publiczności i uznanie krytyków m.in. za sprawą współtworzonego z Ferrym Corstenem projektu Gouryella, autorskich komplikacji przygotowanych dla Black Hole Recordings, debiutanckiego albumu In My Memory, na którym znalazły się takie przeboje jak Flight 643, Obsession czy Suburban Train, oraz kultowego już dziś remiksu utworu In Silence zespołu Delirium. Co więcej, konsekwentnie przez trzy lata, od 2002 do 2004 roku, urodzony w Bredzie artysta zajmował pierwsze miejsce w słynnym rankingu TOP 100 DJs prowadzonego DJ Mag.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno o większe dowody docenienia, jednak to, co wydarzyło się w 2004 roku, stało dla Tiësto przełomem, dzięki któremu otworzył on sobie drzwi do historii muzyki, wszedł do niej i zajął wygodne miejsce, gdzieś niedaleko… Samuela Barbera.
„Adagio For Strings”. Na trance’owym warsztacie
Na przełomie lat 90. i 00. Adagio na smyczki, a właściwie Adagio For Strings, interpretowane było przez dziesiątki elektronicznych producentów, w tym m.in. Williama Orbita, ATB czy Ferry’ego Corstena. Największy komercyjny sukces odniosła wersja tego ostatniego, która w 2000 roku dotarła do 4. miejsca UK Singles Chart.
Ferry Corsten – 'Barber’s Adagio For Strings’ (Live at Transmission Prague 2019)
W 2003 roku, będący na fali swojej największej popularności Tiësto postanowił dokonać autorskiej aranżacji liczącego już wówczas blisko 70 lat motywu napisanego przez amerykańskiego kompozytora. Początkowo Holender prezentował swoją interpretację jedynie podczas występów na żywo (ach, te sety z okrągłą sceną!), jednak utwór cieszył się tak znakomitym przyjęciem, iż Tijs zdecydował się dopracować produkcję, by mogła ona znaleźć się na jego nadchodzącym albumie.
Zaprezentowany w 2004 roku krążek Just Be stał się wydawniczym opus magnum Tiësto i ostatecznym potwierdzeniem jego statusu jako największego artysty sceny trance początku XXI wieku. Płyta została międzynarodowym hitem, a dziś uznawana jest za gatunkowy klasyk. Wśród wszystkich znajdujących się na niej przebojów (wystarczy wymienić Traffic, Love Comes Again czy tytułowe Just Be) znalazła się dopracowana, zamykająca tracklistę wersja “Adagio For Strings”. Utwór ten zaprowadził Tijsa na Olimp. Dosłownie.
Tiësto – Adagio For Strings
„Adagio For Strings” na Igrzyskach Olimpijskich
To właśnie w Atenach odbywały się w 2004 roku XXVIII Igrzyska Olimpijskie. Występ na ceremonii otwarcia takiej imprezy mógł należeć wyłącznie do artysty z grona tych ówcześnie najpopularniejszych. Nic w tym dziwnego, że wybór padł na holenderskiego didżeja i producenta.
Grający podczas tego wydarzenia Tiësto zaprezentował w secie Adagio For Strings, które w tych określonych okolicznościach nabrało dla światowej publiczności kompletnie nowego wydźwięku. 78 lat od swoich narodzin “najsmutniejszy utwór, jaki kiedykolwiek powstał” został częścią podnoszącego na duchu, niesamowicie euforycznego i szalenie tanecznego kawałka, z którego biła potężna, pozytywna energia – kawałka, który dziś określany jest mianem współczesnego klasyka muzyki elektronicznej i został jednym z najważniejszych hymnów gatunku, jakim jest trance.
Athens 2004 Opening Ceremony
W dwóch kompletnie różnych epokach dwóch całkowicie różniących się od siebie stylistycznie twórców sprawiło, że jeden i ten sam motyw zyskał kompletnie inny charakter. Od ceremonii pogrzebowych prezydentów aż po otwarcie igrzysk olimpijskich – Adagio For Strings to dowód na to, jak niesamowity jest język muzyki i jak nieograniczone potrafią być możliwości jego interpretacji.