’Wishful Thinking’ – trance’owe życzenia od Paula van Dyka
Paul van Dyk jest jak wino – im starszy tym lepszy. Żywa legenda trance – powraca z nowym utworem w dwóch wersjach. Posłuchaj teraz!
Wishful Thinking czyli gratka dla fanów trance’u
Matthias Paul znany szerzej jako Paul van Dyk to artysta starej gwardii. Ten urodzony w 1971 roku niemiecki producent ma za sobą bardzo kolorową karierę. Paul zdobył uznanie w środowisku trance’owym już swoim pierwszym utworem Perfect Day wydanym w wytwórni MFS Records gdy występował jeszcze w duecie pod szyldem The Visions of Shiva.
Już w 1993 roku Paul van Dyk wydał swój pierwszy album zatytułowany 45 RPM (Remixes Per Minute) oraz regularnie grywał w legendarnym berlińskim klubie E-Werk. W 1999 po ośmioletniej współpracy DJ opuścił swoją pierwotną wytwórnię by dwa lata później założyć swoje Vandit Records, w którym wydaje do dzisiaj.
By pokazać jak Paul van Dyk dominował scenę muzyczną w swoich czasach wystarczy przyjrzeć się wcześniejszym edycjom plebiscytu DJ Mag. W latach 2003-2008 (z wyjątkiem 2007) producent zawsze stał na podium uzyskując dwukrotnie pierwsze i drugie miejsce oraz raz trzecie.
Przeczytaj też: Dwie godziny trance’owych klasyków od Cosmic Gate
Chociaż epoka gdzie trance był najbardziej mainstreamowym nurtem muzyki elektronicznej dawno przeminęła Paul współpracując z innym znanym trance’owym producentem Kolonie swoim najświeższym utworem pokazuje, że jest gotów nadal godnie reprezentować swoje korzenie. Wishful Thinking – bo tak nazywa się najnowsza produkcja, jest przedstawiona w dwóch wersjach.
Pierwszą z nich jest wersja podstawowa, bardzo spokojna lecz nostalgiczna i bardzo kojąca od razu przenosi nas myślami do początków trance’u. Drugą z nich jest wersja klubowa, która jest znacznie żywsza od swojej poprzedniczki. Swoim charakterystycznym ułożeniem perkusji od razu przypomina nam co się grało na dyskotekach na początku tego stulecia.
Chociaż wielu producentów odwróciło się od starego trance’u wybierając bardziej mainstreamowe nurty znajdzie się kilku takich jak Paul van Dyk, którzy swoimi produkcjami przypominają nam, że trance’owy ogień jest wiecznie żywy.