News

W & W: 'Uwielbiamy big room sound’

Holenderski duet W&W zbliża się już wielkimi krokami do Polski. Jak pewnie wiecie ozdobi swoim występem tegoroczną edycję enTrance. Przy okazji – w tym tygodniu swoją premierę miał „Impact” – stworzony przez nich oficjalny hymn imprezy. Specjalnie na tę okoliczność mamy dla Was fragment wywiadu dla Nonstop2k.com.



Macie bardzo unikalne brzmienie, jak ono powstało?


Naprawdę uwielbiamy ten „big room sound” – tworzymy go w ten sposób, że nakładamy na siebie sporo różnych syntezatorów. Każdy ma swoją osobną rolę do spełnienia, mieszamy je w odpowiedni sposób, żeby uzyskać ten potężny lead, brzmiący jak ściana dźwięku. Nasze brzmienie to kombinacja wielu tricków, których nauczyliśmy się przez ostatnie lata. Celem jest uzyskanie wielkiej mocy.


Jak zwykle zaczynacie proces produkcji?


Zwykle zaczynamy od jakieś melodii albo konkretnego dźwięku, i stąd budujemy cały numer. Inżynieria dźwięku to robota Willema, podobnie jak rozpoczęcie melodii czy głównego motywu, Ward kończy melodię i zajmuje się beatami i equalizacją. Obaj robimy rzeczy, w których jesteśmy dobrzy, ale siedzimy razem – druga osoba zawsze asystuje, dzięki czemu tworzymy bardzo twórcze i efektywne miejsce pracy.  Zwykle ruszamy z głównym motywem w kawałku, ale czasem robimy beaty albo synthy i odstawiamy je na bok, by powrócić do nich w przyszłości.



Trzy ulubione syntezatory?


Lennar Digital Sylenth 1, AccessVirus TI i ArturiaMinimoog. Każdy ma inne zastosowanie – Virus brzmi potężnie, ma dużo mięsa i świetne filtrowanie/wybrzmiewanie, w połączeniu z Sylenth 1 dają potężne brzmienie.


Jakiego rodzaju muzyki nie znosicie?


Nie jesteśmy fanami jazzu, ale nawet w tym gatunku znajdą się numery, które lubimy. Słuchamy wielu rzeczy, by łapać inspiracje – wszystkie możliwe rodzaje elektronicznej muzyki tanecznej, pop, rock, hip-hop, czasem nawet klasyka.


Jak ważne jest mieć unikalne brzmienie w świecie EDM?


To pewnie najważniejsza rzecz z wszystkich. To cię wyróżnia, jeżeli będziesz brzmiał dokładnie jak ktoś inny, nikt nie zwróci na ciebie uwagi.


Co myślicie, gdy gracie dla tysięcy ludzi? Czy kiedyś zepsuliście miks?


Granie dla wielkich tłumów to jedno z najbardziej ekscytujących przeżyć, jakie istnieją. Tyle adrenaliny! To dzieje się tak szybko, prawie nie wiesz co się dzieje. Co do miksów – nie mieliśmy dotąd takich przygód i niech tak zostanie!



Jakie to uczucie, gdy Armin mówi o was jako o przyszłości trance’u?


Oczywiście wspaniale, gdy ktoś tak wielki i inspirujący jak Armin, ktoś, kto tyle zrobił dla muzyki trance, mówi takie rzeczy. Dużo nam pomaga i jesteśmy bardzo wdzięczni!


Produkujecie też inne, nietrancowe klimaty?


Tak, dla innych artystów, jak i również dla zabawy. Chcemy potrafić zrobić każdy rodzaj muzyki, produkowanie innych gatunków to świetny proces nauki. Robimy house, electro, progressive, ambient, czasem pop.


Jakie macie rady dla początkujących producentów?


Starajcie się nie kopiować innych, znajdźcie rzeczy, które najbardziej lubicie w muzyce i konkretne elementy w niej się pojawiające i postarajcie się użyć tych składników w waszej koncepcji. Nie wydawajcie też kawałków, z których nie jesteście w 100% usatysfakcjonowani, tylko po to, by się ukazały. Lepiej poczekać na coś naprawdę dobrego, by już debiutanckie wydanie zebrało świetne recenzje, było grane przez wielkich didżejów i zauważone przez klubowiczów.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →