Wywiad

’Vixa in Africa’ – Roberto Bedross w wywiadzie dla FTB.pl

Roberto Bedross to jeden z tych „młodych polskich producentów”, który ma na koncie więcej niż jedno czy dwa udane nagrania. Zajrzyjcie szybko na jego myspace i zwróćcie uwagę, że niewątpliwie ma się czym pochwalić. Wydaje od maja 2007 i należy do grupy producentów, o których można powiedzieć, że nieustannie się rozwijają. Już ponad rok temu DJ Neevald typował go na przyszłą gwiazdę, zachwycając się jego progresywnymi produkcjami i remiksami. Miał moment, w którym jego nagrania brzmiały jak kawałki Prydza, ale odszedł od tej stylistyki, o czym świadczą dwie najnowsze produkcje – remix stworzony na konkurs Funkermana i „Vixa in Africa”, który właśnie ukazuje się na włoskiej składance z muzyką house „Starlight Anniversary Vol.1”. W tym utworze, o przyznacie dość kontrowersyjnej nazwie, Robertowi bliżej do roots housowych klimatów kojarzonych z Nickiem Curly ale też Svenem Vathem. Na podobny sound przerzucili się ostatnio Marcin Czubala, Mikita, Catz N’ Dogz, Marlon Krupa, Juerga i nie tylko. Oto kilka pytań do bydgoskiego producenta Roberta Bedrossa, a przy okazji dajcie znać jak Wam się podobają jego numery.

 

Od zawsze lubiłeś klubowe rytmy, czy przekonał cię do nich konkretny kawałek, impreza albo DJ?

– Od zawsze lubiłem muzykę, gdy byłem dzieckiem słuchałem tego, co akurat było pod ręką i nie precyzowałem dokładniej gatunków. Z tego, co pamiętam słuchałem sporo disco z lat 80. Potem był krotki czas na Elvisa i rock & rolle, natomiast ostatnie lata podstawówki upłynęły pod znakiem rocka, punk rocka i metalu. Potem znów „złagodniałem” i zacząłem oglądać mtv i początki vivy, w tym czasie trafiło w moje ręce tez kilka płyt z muzyką rave i techno aż w końcu trafiłem na zespół The Prodigy, który mnie zafascynował i od tego momentu juz zostałem głównie przy szeroko pojętej elektronice, która też ewoluowała zanim zatrzymała się na klimatach, które aktualnie preferuję, czyli – muzyce house.

Kiedy dokładnie postanowiłeś sam robić muzę i dlaczego?

 – Chęć tworzenia przejawiała się juz w najmłodszych latach, bo zawsze muzyka interesowała mnie jakby od środka. Nie wystarczało mi słuchanie, byłem ciekaw jak to powstało, chciałem sam próbować grać na instrumentach, tworzyć własne melodie, więc praktycznie od zawsze dążyłem do tego, żeby tworzyć muzykę.

Pierwsze kroki – jaki program, sample, koncepcje…

 – Pierwsze produkcje, jeśli to tak można nazwać, powstawały na keyboardzie, na którym uczyłem się grać. Potem, gdy dostałem komputer próbowałem programów typu ejay, music maker. Po nich miałem krotka przygodę z 'trackeremi’ do czasu, aż pojawiła się pierwsza odsłona programu Reason firmy Propellerhead, na którym pracuję do dzisiaj.

Remix dla Funkermana i 'Vixa in Africa’ różnią się od progresywnych tracków sprzed roku, jesteś bliżej roots house’u, dalej od trancowych padów…

– Zgadza się, ciągle staram się poszukiwać czegoś świeżego, nie lubię tkwić w jednym stylu. Może wynika to właśnie z tego, że przez lata słuchałem naprawdę bardzo różnej muzyki i dlatego nie potrafię być wierny jednemu gatunkowi. Tak czy inaczej ciągle jest to w granicach muzyki „house” i myślę, że na razie nie zanosi się na bardziej rewolucyjne zmiany 🙂

Z jakich powodów jesteś wierny Reasonowi?

– To właśnie na nim zacząłem na poważnie zajmować się muzyką, więc pewnie jednym z głównych powodów, dla których na nim wciąż działam jest to, że przyzwyczaiłem się do niego i bardzo dobrze go poznałem. Pasuje mi jego wygląd i funkcjonalność.
W międzyczasie próbowałem też Cubase’a, Abletona Live, ale jednak powracałem do Reasona. Wiele osób twierdzi, ze brak obsługi VST przez ten program to główny i spory minus, ja jednak odbieram to, jako plus, bo przez swoja zamkniętą strukturę jest bardziej stabilny, a jego spore możliwości jak i duża baza banków brzmień do niego rekompensują mi brak VST.

Ulubieni producenci?

– Aktualnie nie mam jakiegoś jednego ulubionego wykonawcy. Łatwiej byłoby wskazać ulubione utwory. Jeśli miałbym jednak odpowiedzieć bardziej konkretnie, to podoba mi się to, co robi np. „szwedzka mafia”, nie tylko muzycznie, ale także jako dobrze współpracująca ze sobą ekipa dj-ów/producentów

 Co z graniem w klubach?

– Nie jestem nigdzie rezydentem, gram w klubach gościnne sety. Z imprezami bywa różnie, raz jest ich więcej raz mniej… Najbliższy plan to 24.10 Klub Olimpia w Miłosławiu. Prowadzę też rozmowy w sprawie bookingu w Izraelu w klubie Haoman17.

Co przygotowujesz w tej chwili?

– Aktualnie pracuję nad kolejnymi remixami i produkcjami. Był plan wydać album, ale na razie się z tym wstrzymałem. W najbliższym czasie w wytwórni Jerrego Ropero, powinien ukazać się mój remix tegorocznego hymnu Sunrise Afterparty „Mirrorball” oraz „Miqro & Maiqel – Pumpin Feeling”. Na wydanie czeka również remix „Dj Any – Day After Day” oraz remix, który zrobiłem dla znajomego z Austrii „Yves B. – Dimension”. W nowym polskim labelu Blasted Recordings wydany zostanie utwór Roberto Bedross & Moosak – „Mosquito” – tech housowy projekt z bydgoskim producentem. Mam nadzieję, że również wkrótce pojawi się długo oczekiwany „Summer”, którego pod skrzydła wziął label Kallimba Records.

 

 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →