Artykuł

Tylko na FTB: Ableton Push – przedpremierowy test!

Najnowsza zabawka spod znaku „Abletona” jeszcze nie pojawiła się w sprzedaży, a już zdążyła mocno namieszać w światku elektronicznej muzyki tanecznej. Najpierw pojawiły się zapowiedzi wideo, później formularze przedsprzedaży, by następnie przesunięty został termin wysyłki pierwszych urządzeń. Wedle pierwszy zapowiedzi – użytkownicy powinni już teraz móc rozkoszować się Pushem w zaciszu swoich domów, pomieszczeń studyjnych i na wiosennych gigach. Jednak niestety – Ableton nadal nie jest gotów na oddanie Push’a w ręce użytkowników. Być może powodem braku ściśle określonej daty premiery urządzenia jest bardzo duże zainteresowanie nim lub np. któraś z fabryk produkująca dedykowane podzespoły (jak choćby tworzone na specjalne zamówienie wyświetlacze LED) – pozostaje nam tylko próbować się domyślać. Co do samego urządzenia wiemy jednak jedno – jest rewelacyjne. Mieliśmy bowiem okazję przyjrzeć mu się z bliska.

    Zapewne niejeden z Was kojarzy polską edycję DJ Magazine. W każdym z wydań tego magazynu znajdował się specjalny cykl poświęcony produkcji muzyki. Wielu nauczyło się dzięki tym tutorialom tworzyć swoje własne kawałki, o czym informujecie do dziś zarówno przy okazji różnego rodzaju spotkań, jak i w Waszych internetowych wypowiedziach. Ten „djmagowy” kurs prowadził abletonowy ekspert – Jakub Rene Kosik. Nie dziwi więc, że jest on jedną z kilku osób w Polsce, które miały okazję zapoznać się z Pushem miesiące przed premierą – i to nawet kilka dni wcześniej, niż np. Richie Hawtin ;). Dziś Jakub podzieli się z Wami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi najnowszego produktu Abletona – i to ekskluzywnie, tylko dla ftb! Warto wspomnieć, że Kosik zorganizował niedawno w Warszawie prywatne spotkanie producentów, którzy mieli okazję  „pomacać” Push’a i zapoznać się z jego możliwościami, ale Ableton planuje również oficjalne wydarzenie z udziałem Jakuba tuż po premierze urządzenia – bądźcie więc czujni!

Ableton Push – co to w ogóle jest?

    Wielu kojarzy Push’a z kontrolerem. Coś w tym jest, bo urządzenie samo w sobie jest tylko i wyłącznie pomostem pomiędzy użytkownikiem, a oprogramowaniem, jednak nazywanie go „kontrolerem” jest nieco krzywdzące, podobnie zresztą jak mówienie „kontroler” o Maschine. Porównanie do tej maszyny ze stajni Native Instruments pojawi się zresztą jeszcze w późniejszej części tekstu, choć już teraz powiedzieć można jedno – Push, a Maschine to dwie różne bajki i choć wyglądają podobnie, to służą do zupełnie innych zastosowań.
    Wracając do Push’a, to o wiele bliżej mu do instrumentu, niż kontrolera. Jeśli ktoś zastanawiał się kiedyś nad możliwością pracy z Live’m bez patrzenia w ekran komputera, to Push sprawdza się w tej roli znakomicie. Na początku nie chciało mi się w to wierzyć, bo o takich „bezwzrokowych” zabawkach słyszałem już wielokrotnie i nigdy nie zdawały one egzaminu, jednak w tym przypadku to faktycznie działa! Tak jak sam Live podzielony jest na dwie części – produkcyjną i do grania live, tak i Push będzie niezastąpiony zarówno w roli serca domowego studio, jak i centrum sterowania muzycznym kosmosem w trakcie grania na żywo.

Wykonanie

    Pierwszym, co rzuca się w oczy po rozpakowaniu pudełka z Push’em, to solidne, ciężkie urządzenie. Jeśli chodzi o mobilność, to z pewnością poczujemy je w plecaku, czy torbie i nie ma co tutaj ukrywać, że to nie kategoria piórkowa. Push (3 kg) waży bowiem aż o kilogram więcej od typowego Macbooka Pro (2 kg). To również prawie dwa razy tyle co Maschine (1.8 kg). Osobiście jednak uważam, że waga Push’a jest jak najbardziej uzasadniona właśnie ze względu na wykorzystane przy produkcji materiały. Push leży stabilnie niemal na każdej powierzchni zarówno dzięki wspomnianej wadze, jak i zastosowanych nóżkach. Wszystkie przyciski i enkodery (gałki 😉 ) sprawiają wrażenie bardzo trwałych i testy wykazały, że właśnie takie są. Jestem przekonany, że Push da sobie radę na niejednym open-airze i nie obrazi się z powodu kurzu oraz nie spadnie ze stołu nawet przy bardzo energicznym użytkowaniu. Wystarczy jednak dodać, że za część hardware’owo-produkcyjną Push’a odpowiada Akai Professional, by jasnym stało się, że nie mamy szans na tani, skrzypiący chiński plastik.

    Pady nie mają wyraźnego skoku, są jednak bardzo czułe i reagują w doskonały sposób. Osobiście uważam, że są one wykonane o wiele bardziej dokładnie, niż pady w Maschine, choć oczywiście są zdecydowanie mniejsze. Nie ma sensu porównywać ich do padów z Launchpada, gdyż tamte nie rozróżniają siły dotyku.

    Wyświetlacz jest przejrzysty, choć obawiam się, że pod pewnymi kątami na imprezach lub np. przy dużym nasłonecznieniu może być ciężej przeczytać pojawiający się na nich tekst. Nie jest to wyświetlacz graficzny jak w Maschine, a jedynie tekstowy. Jest jednak wykonany w typie „invert” (jak w Maschine MKII, czyli, że tekst jest jasny na ciemnym tle).

    Do dyspozycji użytkownika są 64 czułe na siłę nacisku przyciski („pady”), 8 „niekończących się” enkoderów czułych na dotyk oraz szereg przycisków funkcyjnych, podświetlanych w trakcie pracy zgodnie z możliwością wyboru (przykładowo będąc poza trybem nutowym nie możemy podnieść oktawy, więc odpowiedzialny za to przycisk będzie przyciemniony).

Wymagania i podłączenie

    Jeśli chodzi o wymagania Pusha, to jedyne, o czym musimy pamiętać, to że aby Push zadziałał, potrzebuje Live’a w wersji 9. Co prawda „Push always comes with Ableton Live 9”, jednak spodziewam się, że w przyszłości będzie można kupić maszynki z drugiej ręki i pewnie nie zawsze z oprogramowaniem – musimy więc posiadać licencję na którąkolwiek wersję Live’a 9 (Live Intro, Live, Live Suite) by skorzystać z dobrodziejstw Push’a. Jeśli chodzi o podłączenie – wystarczy podłączyć Push’a do komputera za pomocą kabla USB. W razie potrzeby – producent dołączył również zasilacz, gdyby prądu w porcie USB było zbyt mało lub gdy będziemy potrzebować jeszcze jaśniejszego podświetlenia klawiszy i ekranu urządzenia.

    Push posiada jeszcze dwa wejścia na przełączniki nożne – tak popularne np. wśród gitarzystów.

    Oczywiście jest możliwe używanie Push’a z innymi aplikacjami, czy DAW-ami, dzięki wykorzystaniu komunikatów MIDI, jednak oczywiście wtedy Push będzie jedynie zestawem pokręteł i padów.

Idea urządzenia

    Tak jak wspomniałem wcześniej – główną ideą przyświecającą producentom urządzenia było to, aby umożliwić użytkownikowi obsługę Live’a bez potrzeby spoglądania w ekran komputera. I tak w istocie jest, choć wspomnieć trzeba, że nie w każdym przypadku. Jeśli chcemy rozpocząć np. tworzenie utworu od podstaw, możemy wyłączyć monitor komputera i na samym tylko Push’u zbudować beat, melodie, tworzyć i modyfikować ślady, kwantyzować, dodawać efekty, itp., itd. Nie dodamy jednak wtyczek zewnętrznych, nie zmienimy położenia nut, itp. Do tak zaawansowanych zastosowań trzeba już więc spoglądnąć na ekran kompa. Jeśli jednak gramy live, to bez problemu przypiszemy np. kontrolery naszego syntezatora/ efektu VST, czy AU i będziemy mieli bezproblemowy dostęp do nich, bez potrzeby dodatkowego mapowania enkoderów via MIDI. W każdym bowiem momencie mamy dostęp do całego łańcucha urządzeń „zapiętych” do każdego kanału i przechodzenia pomiędzy nimi oraz modyfikacji ich parametrów.

Tworzenie

    Oprócz tworzenia łańcuchów urządzeń (dosyć zresztą łatwego: wystarczy wcisnąć przycisk „Browse”, a następnie przeglądać naszą bibliotekę – od syntezatorów, poprzez automaty perkusyjne, aż po efekty, czy wirtualne urządzenia Max For Live), na Push’u ułożymy też melodię, stworzymy i zmodyfikujemy klipy (włącznie z ich duplikacją, zwiększaniem czasu trwania, momentem startu, itp.) oraz utworzymy rytm perkusyjny, używając specjalnie do tego celu stworzonego edytora krokowego („step sequencer”). W momencie, gdy dodamy ścieżkę z układem perkusyjnym, Push w trybie „Note” automatycznie przechodzi na sekwencer krokowy, dzieląc pady na cztery wirtualne ekrany. Pierwszy i drugi to ślady i ich ułożenie na siatce, trzeci pozwala na wybieranie instrumentu/ brzmienia oraz banku, a czwarty odpowiada za długość klipu. Dodatkowo, korzystając z kontrolera wstęgowego (tzw. „ribbon controller” – w krótszej wersji znany choćby z Korgowskiego ESX’a) możemy przełączać całe banki automatu perkusyjnego.
    W przypadku tworzenia melodii, do naszej dyspozycji jest pokaźny zestaw funkcji, w tym możliwość wybierania dziesiątek tonacji oraz tryb „In Key”, który podświetla tylko te klawisze, które będą pasować do wybranej przez nas tonacji. Wbrew pozorom zarówno klawiszowcy, jak i – uwaga – gitarzyści poradzą sobie z Pushową „wirtualną klawiaturą” już po kilku minutach zabawy. Kontroler wstęgowy w trybie melodii działa jak klawiszowy pitchbend, można też używać go jako modwheel.

Gra live

    Push to również idealne urządzenie do zabrania na scenę. Dzięki niemu mamy możliwość poruszania się po całej galaktyce Live’a, widząc nazwy ścieżek, mając szybki dostęp do wszelkich uprzednio „dotkniętych” przez nas funkcji zewnętrznych wtyczek oraz niemal wszystkich nastaw wtyczek wbudowanych. Odtwarzanie, modyfikacja i modulowanie klipów to czysta przyjemność. Dodając do tego odwzorowanie kolorystyczne klipów znajdujących się w naszym secie, możemy mieć pewność, że nie znajdziemy na rynku drugiego tak dedykowanego urządzenia do Live’a. Już od pierwszych sekund obcowania z Push’em czuć, że nie jest to urządzenie stworzone „na doczepkę” do Live’a, ani też, że Live nie jest przedłużeniem Push’a. To de facto jeden organizm, który idealnie ze sobą współpracuje.
    Wyzwalanie klipów odbywa się w sposób podobny do Launchpada, z tym, że w przypadku Push’a mamy dostęp do wszystkich najważniejszych funkcji przy użyciu dedykowanych przycisków. W mgnieniu oka wyciszymy kilka ścieżek, włączymy tryb solo, zmodyfikujemy parametry SEND dla każdego z kanałów wysyłek i wszystkich ścieżek, zmodyfikujemy parametry samego klipu, moment startu klipu i długość trwania jego pętli. Mamy też funkcję repeat wraz z przełącznikiem podziałki – do 32-jki w trioli.

Udogodnienia i wsparcie

    Firma Ableton od niedawna ma swoje polskie przedstawicielstwo w postaci wrocławskiej firmy Ableton Polska. Co za tym idzie, osoby, które np. zakupią Push’a, otrzymają go wraz z … polską instrukcją obsługi. To nowinka w przypadku Abletona, o której wypada wspomnieć. Sam Ableton kojarzony jest natomiast z nietypowym i nieszablonowym podejściem do klientów oraz swoich produktów. Stąd nie dziwi fakt, że kolorystyka standardowych ustawień Push’a została przedyskutowana z daltonistami i Push jest stworzony tak, by nie mieli oni problemów z jego obsługą. Dodatkowo Ableton otwarty jest na wszystkie propozycje upgrade’ów możliwości urządzenia, a takich propozycji pojawia się na stronach wsparcia bardzo wiele. Można więc spodziewać się nowych opcji wraz z pojawianiem się świeższych wersji Live’a 9. Tym bardziej, że wysyp nowych pomysłów dopiero czeka Abletona – wszak Push jeszcze nie trafił do klientów.

Podsumowanie

    Push to naprawdę wyjątkowe urządzenie, a-must-have dla każdego użytkownika Live’a. Jego konstrukcja jest w 100% Live’owa – tak więc jeśli umiesz obsługiwać Abletona, po kilku chwilach obcowania z Push’em będziesz czuć się jak w domu. Urządzenie wykonane jest w wyjątkowo staranny sposób, a możliwości jakie daje, przewyższają po stokroć to, czym pochwalić się może Launchpad, czy Live Template z Maschine. Z jednej strony to nie dziwi, gdyż Maschine to urządzenie przeznaczone do zupełnie innych zastosowań i jest idealną maszyną jako wtyczka w Live lub standalone; Launchpad natomiast służy tylko do odpalania klipów, a skrzydeł dostaje dopiero po zainstalowaniu zewnętrznych skryptów.  Push działa „prosto z pudełka”, bez instalacji sterowników, itp.i pozwala nam na prawdziwą „bezwzrokową” obsługę, czego nie zapewni nam żaden z wyżej wymienionych, ani też np. dostępny już od kilku lat na rynku dedykowany APC40.

    Oczywiście jest kilka rzeczy, które ja osobiście w Pushu zaimplementowałbym w nieco inny sposób, kilku rzeczy brakuje, ale przy tym, jaką potęgą dysponuje ten instrument, te minimalne niedoróbki wydają się być brakami programowymi, które wraz z nowymi wersjami oprogramowania będą zapewne poprawione.

    Zdecydowanie polecam pre-order Push’a oraz zapraszam do śledzenia mojego fanpage’a –
http://www.facebook.com/jakubrenekosik, gdzie po premierze urządzenia pojawi się godna zainteresowania niespodzianka.

                                    Jakub Rene Kosik

    Na youtube dostępne są dwa klipy, na których Jakub Rene Kosik testuje możliwości Push’a w przypadku gry live oraz szybkiej edycji „w locie”:

    

Jakub Rene Kosik – Anxiety (2013 re-edit first attempt) – Ableton Push test

    Push w projekcie „Anxiety” (2013 re-edit)

    

Jakub Rene Kosik – Ableton Push live jam & fun … dubstep! 🙂

    Jakub Rene Kosik i … dubstep




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →