News

The Chemical Brothers – powtórka z rozrywki

Absolutna pierwsza liga pionierów elektroniki i reformatorów muzyki tanecznej. The Chemical Brothers – żywe legendy, twórcy ogromnej liczby klasyków elektroniki, innowatorzy a jednocześnie artyści nieustannie od kilkunastu lat podbijający listy przebojów i biorący szturmem wszelkie festiwale.


No właśnie – w ostatnią niedzielę odpalili swoje rakiety w Gdyni, podczas Open’era. Na pewno ich występ dołączył do listy najlepszych, a na pewno najbardziej spektakularnych wydarzeń tanecznych w tym roku. Obejrzyjcie koniecznie załączony filmik na youtube, który co prawda jest z zeszłorocznego Glastonbury, ale w Gdyni widzieliśmy i słyszeliśmy dokładnie to samo. Prawdziwe hordy fanów oblepiły scenę już na długo przed pojawieniem się Chemicznych. Panowie kazali też długo na siebie czekać – mieli zacząć ok. 1. jednak pojawili się na scenie po ok. półgodzinnej obsuwie.


Warto jednak było poczekać – zaczęli długim intrem z fragmentem psychodelicznego kawałka The Beatles „Tomorrown never knows”, pierwsze konkretne uderzenie to był hit „Galvanize” w bardzo technicznym remiksie, którego dźwięki wszyscy bardzo szybko poznali. Rozpoczęło się prawdziwe szaleństwo. W górę nagle wystrzelił las rąk a szaleni Angole obok mnie zaczęli brać wszystkich ludzi wokół siebie po kolei na tzw. barana, notorycznie się przewracając i oblewając wszystkich piwem.


Pozytywna atmosfera wspólnej zabawy dominowała na całym olbrzymim terenie lotniska Babie Doły, nie widziałem ani nie słyszałem o żadnych agresywnych czy chamskich zachowaniach. A trzeba podkreślić, że Polska jak dotąd nie widziała tak gigantycznego zgromadzenia w kontekście muzyki tanecznej– stojąc ok. 100 metrów od sceny ścisk zbliżony był do tego, jaki panuje w tramwajach w godzinach szczytu. Tego dnia na ogrodzonym fragmencie pola skumulowało się ok. 50 tysięcy ludzi. Jak wiadomo jednak na festiwalu dominowała muzyka rockowa, reggae’owa czy hip-hopowa i fani głównie tych brzmień najliczniej pojawili się na festiwalu.



Co do live acta Chemical Brothers to usłyszeliśmy mnóstwo znanych kawałków braci, a jak wiadomo – hitów im nie brakuje. Trzeba podkreślić, że utwory prezentowane były w mniej lub bardziej zmienionych wersjach – często jednak też niestety nie wychodziło to najlepiej, np. kiedy kawałek był przearanżowany w wersję techno-łupiącą, aż do przesady. Dla niektórych miłośników innych klimatów było to kompletnie nie do zniesienia. 



Oczywiście było sporo starszych produkcji – najciekawiej co zobaczycie na filmiku wypadło przejście z „Do it Again”, przez tekst „Get Yourself High” (wypowiadany przez wielkiego, przerażającego klauna) w znane wszystkim doskonale „Hey Boy Hey Girl” – tutaj pojawiły się strzelające jasne światła i lasery i tłum ogarnęło prawdziwe szaleństwo. Był też jeden z moich ulubionych tracków „Star Guitar” czy „Out of Control”, nie zabrakło pierwszego historycznego kawałka z ich pierwszej płyty z charakterystycznym „The Brothers gonna work it out”.


Trzeba wspomnieć właśnie o stronie wizualnej występu, która sprawiła, że całość można określić słowem spektakularnego show. Piękne eteryczne wizje, jak rozpadające się motyle wzlatujące w górę, czy bąble wydostające się w zwolnionym tempie na powierzchnię wody, a z drugiej strony totalna psychodelia jak wspomniany klaun czy powiększające się kroczące roboty, które zdawały się wychodzić z ekranu LED, który zajmował całą ścianę i to właśnie na jego instalację musieliśmy tak długo czekać, w związku z czym początek występu się opóźnił.





















Występ Chemicznych na pewno nastawiony był na wywołania potężnego wrażenia (efektowne wizualizacje wręcz przyćmiewały muzykę). Niestety całość była przede wszystkim zbyt prosta i niezbyt harmonijna. Często pojawiały się banalne rozwiązania na zasadzie budowania przejścia w sposób dość tendencyjny – bit, efekty i sample zapętlały się bardzo długo do granic wytrzymałości (także słuchowej) po czym często nie następowało satysfakcjonujące i wyraźne wejście głównego bitu, tylko np. kompletna zmiana klimatu muzycznego albo hałas spowodowany przesterami. Całość sprawiała wrażenie niezbyt spójnej – nie było miksów tylko ostre ucięcia i przejścia do kolejnych numerów. Jakby chcieli ich wmieścić jak najwięcej. Dodatkowo za minus możemy uznać fakt, że panowie grali dokładnie taki sam materiał (włączając wizualizacje), co rok temu np. na Ibizie czy na wspomnianym wcześniej Glastonbury – raz jeszcze zachęcamy do obejrzenia filmu!























A przy okazji – już 1 września szykuje się kolejna powtórka z rozrywki w ich wykonaniu czyli podwójna kompilacja „Brotherhood”.  Na pierwszej płycie znajdziemy swego rodzaju The best of, jedynymi bonusami będą premierowe nagrania „Midnight Madness”, które na singlu ukaże się 4 sierpnia i „Keep My Composure”. Oto tracklista:


Galvanize
Hey Boy, Hey Girl
Block Rockin’ Beats
Do It Again
Believe
Star Guitar
Let Forever Be
Leave Home
Keep My Composure
Saturate
Out Of Control
The Golden Path
Setting Sun
Chemical Beats


Na drugiej płycie zatytułowanej „1-10 Electronic Battle Weapons” znajdziemy dźwięki i bity, które nie weszły na dotychczasowe albumy, albo były wykorzystane tylko we fragmentach. Polecamy!


(Tekst: Marcin Piątyszek, Marcin Żyski)




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →