Specjalnie dla FTB: gwiazda Sensation Dash Berlin!
Jedyny trancowy rodzynek na tegorocznym polskim Sensation, Dash Berlin, będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Wpasowanie się w housowy line-up to nie lada wyzwanie, ale w wywiadzie, którego udzielił nam artysta widać wyraźnie, że DJ-ing to całe jego życie i zrobi wszystko, byście bawili się tej nocy jak najlepiej… Poznajcie Dasha!
Jak przedstawiłbyś się i jak poleciłbyś swoje sety i produkcje ludziom, którzy niewiele wiedzą o Dash Berlin?
Muzyka wykracza ponad język i słuchanie jej jest świetnym sposobem przedstawienia tego, co reprezentujesz jako DJ. Sądzę więc, że najlepszym miejscem by poznać Dash Berlin jest parkiet. <śmiech>
Twoje bio na MySpace mówi, że możemy mylnie brać cię za supergwiazdę, ale nie uważasz się za takiego. Co jest złego w nazywaniu jakiegokolwiek artysty supergwiazdą, czego tak bardzo unikasz?
Uważam że wszyscy jesteśmy supergwiazdami w swoim własnym wszechświecie. Dobra impreza jest partnerstwem między publiką a DJ-em. Sądzę że to czyni nas równie ważnymi.
Niewielu ludzi wie, że tak naprawdę jesteście tercetem. Podziel się z nami tym, jak dzielicie pracę, bo fani uwielbiają zarówno sety jak i produkcje podpisane jako Dash Berlin i chcieliby wiedzieć coś więcej.
Skupiam się z pewnością na DJ-ingu i wszystkim co łączy się z nim. W studiu polegam na doświadczeniu i umiejętnościach mojej drużyny, by dotrzeć do konkretnego brzmienia, do którego dążę. Opieram się w całości na współpracy. Trzech wie więcej niż jeden.
Skąd czerpiesz inspirację do DJ-ingu i/lub produkcji. Czy to dwa osobne stany umysłu?
Oba idą ręka w rękę, bo ostatecznie chodzi o to, co tak naprawdę działa na parkiecie. Inspiracja może pochodzić zewsząd, ale głównie chodzi o ciężką pracę nad czymś, dopóki nie zabrzmi odpowiednio.
Część „Berlin” twojego pseudonimu pochodzi z Love Parade. Pewnie będzie ci jej brakowało – co dla ciebie osobiście było tak wyjątkowego w tym wydarzeniu?
Zagranie tam jako młody DJ było oszałamiające. Widzieć tak wiele śmiejących się ludzi tańczących na ulicach Berlina zrobiło na mnie głębokie wrażenie. To będzie moje osobiste, pozytywne wspomnienie Love Parade.
Co sądzisz o obecnej kulturze klubowej – czy clubbing był lepszy w dawnych czasach?
Teraz jest nasz czas. Nie jestem ekspertem w historii clubbingu, ale z tego co widzę każdego weekendu, powiedziałbym, że nadal jest dość szalony.
Czy nie brak ci grania na imprezach w magazynach, które teraz są pewnym rodzajem reliktu przeszłości?
Jest czas na wszystko, ale uwielbiam grać na imprezie, na której wszystko jest ładnie zorganizowane i policja nie przyjdzie zamknąć wszystkiego w środku mojego seta! <śmiech>
Twoje bio wspomina o byciu „niesamowicie obecnym” na stronach społecznościowych. Co o nich sądzisz? Czy bycie częścią każdego internetowego społeczeństwa jest – ze względów marketingowych – kluczowe dla DJ-a?
Myślę że ważne jest wiedzieć co dzieje się w sieci. I dawać społecznością szansę dostać informacje prosto od źródła, ale to tyle. Można mieć stronę na wszystkich witrynach profilowych świata, ale jeśli nie dostarcza się żadnej interesującej zawartości, jaki jest tego sens?
Powiedz nam o miksie „Flashback” – jaki był koncept stojący za nim?
Podjąłem wyzwanie idei stworzenia nie tylko miksu audio, ale również zmiksowania wideoklipów i zsynchronizowania ich w jeden wielki miks wideo. To wymagało sporej spracy, bo chciałem użyć remiksów z różnymi tempami i oryginalnych wersji utworów, co oznaczało, że musiałem rozciągnąć je w czasie i wyciąć większość filmu, by być pewnym, że wszystko będzie równo. Jestem trochę zakręcony; uwielbiam pracować nad takimi dziwnymi rzeczami.
Co niesie ze sobą przyszłość dla Dash Berlin?
Jedno jest pewne: Sensation nadchodzi i fakt, że poproszono mnie o zagranie tam, w tym niesamowitym składzie, jest już jednym z ważniejszych punktów w mojej karierze. Jestem bardzo dumny, że będę mógł reprezentować brzmienie trancowe tej nocy. A Polska wie jak imprezować, widziałem to na własne oczy. Więc, tak – będzie to wielkie, wielkie wydarzenie.
