Wywiad

Sasha: Ludziom się znudzą te klawiszowe riffy

Legenda brytyjskiej sceny, pierwszy DJ, który był supergwiazdą w UK czyli Sasha, właśnie wydaje trzecią część swojej kultowej kompilacji „Involv3r”. Miłośnicy głębokiej muzyki progresywnej zacierają rączki i szykują uszy na kolejną niesamowitą muzyczną podróż, a w międzyczasie Sasha odpowiada na pytania dziennikarzy z całego świata. Między innymi Dana Cartera z Beatport News, któremu powiedział kilka interesujących rzeczy. Oto fragmenty tego wywiadu.

Na przestrzeni wielu lat twojej kariery dużo się zmieniło na brytyjskiej scenie. Jak postrzegasz te zmiany?

– Najbardziej niepokojący moment mieliśmy w okolicach 2002 i 2003 roku. Wszyscy zaczęli grać r&b, superkluby zamykały się jeden po drugim, labele zaczynały masowo znikać. Naprawdę myślałem wtedy, że jest już po wszystkim. Teraz nowa fala tak zwanego EDM znów wywróciła wszystko do góry nogami. Undeground jest mocny, mamy też silną scenę komercyjną, wygląda na to, że muzyka elektroniczna ma się nieźle i nigdzie się nie wybiera, i to w kontekście całego świata.

Wszyscy się zastanawiają, czy to jest w stanie się na globalną skalę tak utrzymać.

– Trendy będą się zmieniać i ludzie będą mieli dosyć tych tanich klawiszowych riffów, z których składają się wszystkie dzisiejsze megahity EDM. Muzyka taneczna zawsze ewoluuje, może w przyszłości się z tego oczyści i będzie ciekawsza, może ta komercyjna jej odsłona się zmieni. Najważniejsze, że jest miejsce dla wszystkich. Tak długo, jak jesteś zainteresowany swoją własną muzyką i robisz coś istotnego, będzie dla ciebie miejsce przy stole.

Czy historia twoim zdaniem się powtarza czy mamy dziś jakieś nowe elementy?

– Te megahity na popowych listach mają potężne brzmienie i gdy są prezentowane na festiwalu 15 czy więcej tysiącom ludzi, wywierają mocny wpływ. Nie da się ukryć, że scena ma dużą większą wagę również dzięki temu, że kultura popowa jest mocno tym zainteresowana. Myślę, że dojdzie to do pewnego punktu przesilenia i nasycenia, jak to miało miejsce w latach 90. Wtedy to na listy popowe wtargnęły kiepskie taneczne numery. Chwilę później ludzie zaczęli mieć ich dosyć. Tak więc tu historia może się powtórzyć. Co jest inaczej to fakt, że wtedy tamte kawałki nie robiły furory nigdzie poza UK, a teraz mamy do  czynienia z megahitami na skalę globalną.

O Ameryce mówi się teraz jako o didżejskiej ziemi obiecanej, ty grasz tam od dekady. Jak ta kultura tam się zmieniła?

– Wiesz, teraz gra się te popowe kawałki do potężnych tłumów, tak więc to oczywiste, że jest to mocno popularne. Ale nie można zapominać, że jest tam też miejsce dla fantastycznej sceny undergroundowej. W zeszłym roku graliśmy tournee po klubach i było świetnie – dużo fajnych miejscówek i setów na zakończenie festiwali. Tak więc scena undergroundowa jest bardzo zdrowa, jest co prawda tylko wierzchołkiem góry lodowej, ale nie ma na co narzekać. Ilość dzieciaków wychodząca tam teraz na imprezy jest nieprawdopodobna, w każdym mieście każdej nocy masz 2-3 będących na tournee DJ-ów, konkurencja jest szalona. Jest głód tego i to jest super. Najgorsze, co mogę sobie wyobrazić, to spotkać w klubie podstarzały i marudzący tłum rozmawiający o tym, jak to kiedyś było lepiej. Nie jestem jednym z nich.

Czyli widzisz dużo pozytywnej, kreatywnej przestrzeni dla muzyki elektronicznej?

– Absolutnie! Ludzie są bardzo pozytywni. Łatwo jest dziś trollować komercyjną muzę, ale nie widzę dużo marudzenia. W latach 2002-2003 było tego dużo, scena zaczęła zanikać, wszyscy byli przygnębieni. Teraz wszyscy wydają się być pozytywni. Jeśli goście tacy, jak Richie Hawtin potrafią ciągle rosnąć w siłę, koncertować dookoła świata dla wielkich tłumów na swoich własnych zasadach, to najwyraźniej wszystko jest jak najbardziej w porządku. 10 lat temu to by było nie do pomyślenia.

Fragmenty nowej kompilacji Sashy:

Ultraista – Smalltalk (Sasha Involv3r remix)
Turn The Tide (feat. Arrows Down) [Sasha Involv3r Remix]




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →