News

Nieprzeciętny Joris Voorn

Działa już od ponad 10 lat, a całkiem niedawno jego brzmienie nabrało niezwykłego, oryginalnego charakteru. Do tego stopnia, że jest w tej chwili jednym z najświeższych, najbardziej progresywnych artystów spod znaku techno.


Jego produkcje, remiksy i sety już po chwili słuchania sprawiają, że warto wspomnieć słowa Jeffa Millsa: Jeżeli słyszysz coś, czego nigdy nie spodziewałbyś się usłyszeć – to właśnie jest techno. Jeśli zaś dochodzą do twoich uszu dźwięki, które nie odbiegają od tego, co słyszałeś już wcześniej – wtedy nie jest to techno.


Tak jest też w przypadku Voorna. Tworzy on techno pełną gębą. Czerpie zarówno ze starego, dobrego, nieśmiertelnego brzmienia Detroit, nie brakuje tu oldschoolowych dźwięków, jednak dorzuca do tego mnóstwo charakterystycznych dla siebie elementów. Płynne, niezwykle pomysłowe aranżacje, przestrzenne, syntezatorowe plamy, oryginalne bity i misterność konstrukcji to znaki rozpoznawcze jego produkcji. A zachwycają się nim najwięksi. Już w 2000 roku jego pierwsza EPka „Muted Trax No. 1” znalazła się w torbach takich dj-ów jak Carl Craig, Laurent Garnier, DJ Rush czy Technasia. Jego traki zaczęły być grane na całym świecie. Co ciekawe, utwory takie jak „MPX 309” grane są zarówno przez dj-ów housowych, jak i tych grających techno, trance czy minimal.


Z pochodzenia Holender, urodzony w Rotterdamie pochodzi z muzykalnej rodziny i od wczesnych lat wykazywał zainteresowanie muzyką. Dziś to młody, ambitny producent i dj, który zaskakuje świeżością spojrzenia na muzykę elektroniczną. Wydaje się, że nie zna on ograniczeń ani gatunkowych, ani stylistycznych, a zarazem we wszystkich jego produkcjach możemy usłyszeć ten wspólny pierwiastek. Pojawia się oczywiście techno, w minimalowej, delikatnej i subtelnej odmianie, choć czasem i w cięższej, typowo parkietowej.



Słyszymy też housowo pompujący bit, a czasem upliftingowe, trancowe pady. Z pewnością w jego produkcjach jest mnóstwo przestrzeni, rozmaitych płaszczyzn, które mogą zostać odkryte dopiero po kilku uważnych przesłuchaniach. Jego remiks utworu Roberta BabiczaDark Flower” popularnością prześcignął oryginał i chyba każdy szanujący się klubowicz czy dj słyszał tą niezwykłą, tajemniczą i niepokojącą produkcję. „Future History” z 2004 roku i „From A Deep Place”z zeszłego to dotychczasowe albumy Voorna.


Druga płyta pełna jest miękkiego, puszystego i przyjemnego house’u, ale też i eksperymentalnych wtrętów ambientowych, IDM-owych, trip hopowych, czy breakowych. Piękna paleta dźwięków charakterystycznych dla produkcji Voorna to zdecydowanie jeden z jego największych atutów. Niezwykła lekkość, a zarazem dynamika jego bitów sprawiają, że na niejednym parkiecie utwory takie jak „Minor”, czy zahaczające o disco „Dirty Thoughts” sprawdziłyby się doskonale.


Cała płyta jest swego rodzaju podróżą, a co najważniejsze podróżą przemyślaną, zaaranżowaną przez autora w taki sposób, byśmy mogli zamknąć oczy, wsłuchać się w dźwięk i zapomnieć o innych, mniej istotnych niż muzyka kwestiach. Album wieńczy utwór „Blank”, który przez partie smyczkowe przywołuje na myśl utwór „Jaguar” DJ’a Rolando, czy lekko tribalowe bity Wamdue Project z „Program Yourself”, a zarazem bije z tej produkcji jak najbardziej współczesna, świeża energia.


Niemal cały czas mamy wrażenie, że lekko ibizowy, relaksacyjny i plażowy klimat przemyka gdzieś w tle tej muzyki. Obecnie Joris z pewnością przygotowuje kolejne produkcje, na pewno bardzo dużo podróżuje, w najbliższych miesiącach zagra w klubach od Ibizy po Yokohamę, a nam pozostaje czekać aż zawita on w końcu do Polski.


 




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →