News

Największa w historii obława na piratów.

Niebezpieczne czasy nastały dla wszystkich piratów na całym świecie. W czwartek miała miejsce największa w historii obława pod kryptonimem „FastLink” na ludzi zajmujących się piractwem na świecie. Poniżej przedstawiamy artykuł reportera Gazety Wyborczej, Pana Huberta Salika.


„Ponad sto zatrzymanych osób i dwieście skonfiskowanych komputerów to wynik największej w historii międzynarodowej akcji przeciwko internetowym piratom


Agenci FBI w USA i policja z dziesięciu innych państw prawie równocześnie przeprowadzili w czwartek operację o kryptonimie „Fastlink”. Skierowana była przeciwko zorganizowanym grupom piratów, którzy wykonywali i rozprowadzali nielegalne kopie chronionych prawem autorskim filmów, programów komputerowych i albumów muzycznych. Policja od kilkunastu miesięcy rozpracowywała członków sześciu grup – Fairlight, Kalisto, Echelon, Class, Project X i APC. – W ciągu ostatnich 24 godzin, współpracując z naszymi odpowiednikami za granicą, mocno uderzyliśmy w sam środek międzynarodowego piractwa – ogłosił w piątek John Ashcroft, prokurator generalny USA. Przedstawiciele prawa zapukali do drzwi podejrzanych w 11 krajach – Belgii, Danii, we Francji, w Holandii, Niemczech, Izraelu, Singapurze, Stanach Zjednoczonych, Szwecji, na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii. Podobną wspólną akcję, ale na dużo mniejszą skalę, przeprowadzono w 2001 r. Jej celem było zlikwidowanie grupy pirackiej „DrinkOrDie„.


Kopie filmów i albumów muzycznych, które nie znalazły się jeszcze w sprzedaży, trafiały do piratów głównie przez osoby związane z przemysłem filmowym i fonograficznym. Piraci dysponowali też wykwalifikowanym zespołem hakerów, którzy dekodowali zabezpieczone produkty. Tak wykonane kopie trafiały na kilkadziesiąt serwerów rozsianych po całym świecie, skąd wtajemniczeni internauci mogli pobrać nielegalne kopie filmów, albumów i gier. Policji udało się skonfiskować 30 takich serwerów. Na jednym z nich znaleziono ponad 65 tys. tytułów. Zdaniem policji proceder nie zawsze prowadzony był w celu osiągnięcia korzyści finansowych. Łamanie zabezpieczeń i rozpowszechnianie nielegalnych kopii ujęci hakerzy traktowali jako rodzaj wyzwania. Jak napisał w oficjalnym oświadczeniu amerykański Departament Sprawiedliwości, grupy te „działały tylko po to, aby konkurować ze sobą w wyścigu, kto jako pierwszy wypuści piracką kopię do internetu”.


Z nieoficjalnych szacunków wynika, że wartość przechwyconych pirackich kopii filmów, gier i albumów sięga 50 mln dol. Żaden z zatrzymanych nie został na razie aresztowany, ale prokuratury poszczególnych państw zapowiadają, że piratom postawione zostaną zarzuty naruszenia praw autorskich. W większości z państw, w których przeprowadzono naloty, grozi za to kara co najmniej kilku lat pozbawienia wolności. Z prawnymi konsekwencjami muszą się także liczyć osoby, które pobierały z tych serwerów nielegalne pliki, o ile policji uda się wydobyć z ich komputerów dane.


Policyjnym nalotom towarzyszyli przedstawiciele organizacji branżowych zrzeszających koncerny fonograficzne (RIAA), studia filmowe (MPAA) i producentów oprogramowania (BSA). To właśnie oni ponoszą największe straty w wyniku działań piratów internetowych. I tak w 2000 r. koncerny fonograficzne sprzedały na całym świecie nagrania o wartości 35,5 mld dol. W 2003 r. sprzedaż była już o 10 proc. niższa i wyniosła zaledwie 32 mld dol. Firmy zrzeszone w RIAA obwiniają za słabe wyniki piratów i sieci wymiany plików P2P (peer-to-peer) takie jak KaZaA czy Morpheus. Od kilkunastu miesięcy RIAA prowadzi kampanię, której celem jest zamknięcie serwisów P2P. Jej efektem jest prawie 2 tys. pozwów przeciwko indywidualnym użytkownikom, którzy wymieniali się nielegalnym oprogramowaniem. Z badań RIAA wynika, że co czwarty Amerykanin nie widzi potrzeby kupna płyty jeśli może ją sobie ściągnąć za darmo. Z kolei zrzeszające kilkunastu producentów oprogramowania Business Software Alliance szacuje, że rocznie firmy komputerowe tracą z powodu piractwa ok. 11 mld dol. W Polsce współczynnik piractwa komputerowego oscyluje w okolicach 50 proc., co oznacza, że co drugi program w naszym kraju jest nielegalną kopią. Gigantyczne straty ponoszą także studia filmowe. Jak wyliczyło Motion Picture Association of America (MPAA), rocznie straty spowodowane zmniejszeniem liczby widzów sięgają 30 mld dol. z czego co najmniej 10 proc. spowodowane jest nielegalną dystrybucją filmów w internecie.


Bartłomiej Witucki, rzecznik Business Software Alliance


W Polsce BSA w żaden sposób nie uczestniczy w policyjnych przeszukiwaniach, bo nie zezwala na to polskie prawo. Przeszukiwań dokonuje policja na podstawie nakazu wydanego przez prokuraturę. Trudno spodziewać się w przyszłości międzynarodowych nalotów policyjnych przy współpracy BSA, chyba że zmieni się prawo. Polska policja wybiera do asystowania przy nalotach przedstawicieli poszkodowanych producentów. Niektórzy z nich są zrzeszeni w BSA.


Piotr Kabaj, dyrektor generalny Pomaton EMI


Akcja ta nie jest dla mnie zaskoczeniem. Nielegalne ściąganie plików MP3 to w końcu problem globalny. W większości przypadków takie działania powodują, że ludzie, którzy ściągają pliki, poważnie zastanawiają się, czy dalej to robić.


Wysłaliśmy do pięciuset największych polskich przedsiębiorstw informację, żeby zwróciły uwagę na to, co mają ich pracownicy na dyskach twardych i czy nie ma tam pirackich kopii utworów muzycznych. Odpowiedzialność za takie sytuacje spada ostatecznie na firmy.


Co tydzień zamykamy po kilka stron internetowych, które zawierają nielegalne pliki MP3. Na razie nie nagłaśniamy tych akcji. W ciągu najbliższego miesiąca uruchomimy odpowiedni sklep i kiedy powstanie w internecie legalna możliwość zakupu plików MP3, rozpoczniemy kampanię informacyjną ostrzegającą o konsekwencjach piractwa. Technicznie jesteśmy na uruchomienie takich usług gotowi. Otwarta pozostaje tylko kwestia zabezpieczeń.


Z naszych badań wynika, że Polacy ściągają wyjątkowo dużo nielegalnych kopii utworów. Na jeden sprzedany przez nas egzemplarz płyty przypada ok. stu nielegalnie ściągniętych piosenek pochodzących z tego albumu.”


Autor artykułu: Hubert Salik / Gazeta Wyborcza




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →