Najlepsze kawałki roku według FTB. Część 3: Perełki Marcina Żyskiego
Dziesiątka roku? Zabójcze, niewykonalne zadanie. Tyle się zapomni, tylu się skrzywdzi, no ale cóż. Pierwsze, które przychodzą mi do głowy – przed Wami. Techno, slow motion disco, nu electro, loop house, progressive, electro-pop, deep house, trance i nie tylko!
1. Peter Horrevorts – Bloody Hands
Za mało takich numerów na świecie! Techniczny beat plus trochę melodii, tak rzadkiej dziś w muzyce techno. Dość powiedzieć, że gdy usłyszałem to w secie Svena na Time Warp, nie mogłem się pozbierać. Parkiet był mój! Krwiste, jędrne brzmienie, niespodziewana zmiana akordów, wielka moc i parkietowy mega killer!
2. Mathew Dear – Little People (Mark E Remix)
Z wielkiej miłości zarówno do „elektronicznego Davida Bowie” Mathew Deara, jak i całej rzeszy twórców muzyki zwanej slow motion house disco z Markiem E na czele. Polecam sprawdzić wszystkie jego reworki, podobnie jak muzykę The Revenge i 6th Borrough Project.
3. Boys Noize – Yeah
Nu electro trochę przysnęło w 2010 roku, za to Boys Noize wyskoczył z densflorowym zamiataczem, który czuję grać będę w setach równie skutecznie za rok czy pięć. Brzmienie, power, radość, zabawa.
4. Beltram w remiksie Coksa, Saints & Sinners w remiksie Fanciulliego plus Umek & Beltek
Kilka numerów w jednym – bo podobny patent i brzmienie. W skrócie – bierzemy „I Feel Love” Giorgio Morodera i Donny Summer z 1978 roku i dorzucamy soczyste, housowo-techniczne loopy. Efekt: porywający i wbrew pozorom świeży.
5 .DJ Koze – Blume Der Nacht
Na imprezie na początku albo na końcu – no chyba że traficie na publikę, która doceni to cudeńko w lepszym czasie. Jeden zapętlony motywik, który nie tylko się nie nudzi po 167 odtworzeniach, ale wchodzi w głowę tak głęboko, że przyłapuję się na śpiewaniu sobie pod nosem w różnych sytuacjach.
6. Cirez D – The Tumble
Gdy na Tresorze w Poznaniu legenda techno Joey Beltram zagrał ten kawałek, techniczni ortodoksi kręcili nosem – „Eric Prydz” na takiej imprezie?”. Mnie to nie dziwi – większość techno stars przerzuciła się na muzykę cokolwiek afterową, tymczasem Eric przyłożył z przepotężnego kawałka, który po prostu miażdży. Perkusja szaleje, bas wierci dziury w brzuchu – nie ma zmiłuj.
7. Mirko Loko – Love Harmonic (Carl Craig Remix)
Co najmniej raz w roku as z Detroit nagrywa taki remiks, że zostawia wszystkich remikserów w tyle i przypomina kto tu rządzi. Ponad 10 minut podróży – dosłownie i w przenośni. Dojrzałe, wielowątkowe, piękne. Oszałamiające i powodujące, że połowie producentów na świecie odechciewa się robić czegokolwiek.
8. Royksopp & Robyn – The Girl and The Robot
Jak pierwszy raz usłyszałem, nie spodobało mi się. A jednak zmieniłem zdanie – Royksopp to mój prywatny ideał w konkurencji „doskonałe brzmienie i doskonałe kompozycje”. Z każdym kolejnym przesłuchaniem „robota” myślę „Jak oni to cholera robią” – niby nic, a wywala z butów…
9. Robert Babicz – Welcome to the 90s
Właściwie cały Bedrock tegoroczny zasługuje na wiele pochwał – kawałki Digweeda i Muira, Baileya, Iana Donovana, Guy’a J, no i ta niespodzianka od Babicza. Perła, proszę państwa! Wstyd nie znać, prawdziwy ogień.
10. Purple Haze – Hymn 2.0
Z wielkiej nostalgii za starymi numerami Purple Haze, w „Hymnie 2.0” zostało trochę z tamtego klimatu. W przyszłym roku poprosimy o więcej. Nikt tak już nie gra, nikt tak nie umie, a więc panie SvD, do roboty! 🙂