Wywiad

Moshic – o 'kremowych polach’ i nie tylko…

Czy czujesz się podekscytowany przyjazdem do Polski. Czy byłeś tu wcześniej?
„Tak byłem, przed laty grałem w Warszawie i w innym mieście- nie pamietam nazwy ale pamiętam, że jechałem tam kilka godzin… Pamiętam, jaki byłem wówczas zaskoczony energią polskiej widowni – niesamowita siła i miłość do ciemnych brzmień”.


Co myslisz o polskich fanach – są szczególni?
„Mają bardzo silny związek z muzyką, która niesie przesłanie. Myslę, że polscy fani nie pozwalają komercyjnym trendom zepchnąć undergroundu na ubocze”.


Co chciałbyś im powiedzieć?
„Podoba mi się to, w co wierzycie… Nie mogę się doczekać nadchodzącego Creamfields” (śmiech).


Co jest szczególnego w tej imprezie?
„Ostatnio było niesamowicie, The Prodigy dało nieziemski show – to było dla mnie jak sen. Przez lata ich brzmienie miało na mnie silny wpływ, gdy byłem początkującym producentem. Myślę, że polska edycja może spokojnie konkurować z brytyjską czy brazylijską”.


Właśnie miałem o to spytać – co z Cream w innych krajach? Czy koncerty i publiczność tam są inne?
„Z punktu widzenia artysty bardzo liczy się dla nas ciepłe przyjęcie przez organizatorów oraz właśnie publiczność – można mówić o miejscach, o dźwięku, ale najważniejsi są ludzie…”.


Jakie sety zagrasz w tym roku?
„Zagram utwory z mojej płyty “Hiloola” – spróbuję przybliżyć publiczności moje brzmienie I muzyczną podróż. Wiem, że często gram w sposób inny, niż ten, którego ludzie po mnie oczekują”. 


Jesteś jednym z najciekawszych producentów house na świecie. Czy było trudno osiągnąć ten status?
„Zazwyczaj spotykałem się ze sprzeciwem ze strony wytwórnii – na początku liczyło się dla nich tylko to, kto za mną stał, a kto nie. Interesowały mnie zawsze ciemne brzmienia – produkowałem je, gdy światowa scena muzyki elektronicznej dopiero zaczynała przyjmować taką muzykę. Wiedziałem, że kiedyś będzie ona ważna i ceniona. Starałem się wierzyć w moje dźwięki – nawet kiedy musiałem brać dodatkową, inną pracę. Dziś udaje mi się żyć z muzyki”.


Jakich artystów podziwiasz i za co?
„Podziwiam bardzo wielu ale nie usłyszysz ode mnie imion DJów. Inspirują mnie muzycy, media, życie – staram się nie pozwalać artystom muzyki elektronicznej wpływać na mnie, by pozostać jak najbardziej oryginalnym. Wyrastałem wśród dźwięków Prodigy, Olivier Lieb (LSG), FSOL, Peter Gabriel, Michael Jackson (z czasu gdy grał swoją klasykę), Scorpions, AC/DC i wielu innych…”


“Nightstalker” jest uważany przez wielu za Twoją najbardziej znaną i najlepszą produkcję . Czy jest  także szczególny dla Ciebie?
„Tak, bardzo, to był przełom – moje wejście na światową scenę.  Nie wierzyłem w ten utwór i byłem bardzo zaskoczony oddzwiękiem, jaki wywołał, tak minimalistyczny, a miał tak ogromny wpływ na ludzi (tak zrobiłem minimal tribal na siedem lat zanim minimal stał się gatunkiem muzyki)” (śmiech).


Kiedy możemy oczekiwać twojego następnego wydania?
„Moja wytwórnia “Contrast Records” wciąż coś wydaje. Właśnie wyszedł mój trzeci album “Hiloola” który jest podwójną studyjną produkcją i combinacją progresywnego house’u, trance’u, chill-out’u i downtempo. Jestem bardzo dumny i podekscytowany tym albumem. Jestem pewien, że będzie bardzo pozytywnie przyjęty wśród mojej publiczności”.


Dzięki za wywiad.
„Dzięki również”.



Wywiad przeprowadziła Joanna Śmietanka




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →