Komu i ile wsparcia z Funduszu Wsparcia Kultury? Wypłaty wstrzymane!
13 października pisaliśmy o Funduszu Wsparcia Kultury, który miał dla artystów łącznie 400 milionów złotych pokrycia strat w COVID-owym roku. Dziś o tym funduszu dyskutuje cała Polska.
To był bardzo emocjonujący weekend w świecie kultury i rozrywki, co widać było wyraźnie w mediach społecznościowych. Na temat prawie 2 milionów dla Golec Uorkiestra czy połowie miliona dla Bayer Full wypowiedzieli się już chyba wszyscy. Co ciekawe 90% z nich (łącznie ze znanymi ludźmi kultury) wypisywała swoje słowa oburzenia bez zaznajomienia się de facto z tematem. Zdecydowaną większość komentarzy można streścić słowami: „Władza daje miliony swoim ulubieńcom od disco polo”, sugerując, że Minister Kultury sam sobie wymyślił, komu ile przekaże środków.
Przypomnijmy, co pisaliśmy ogłaszając powstanie tego funduszu: „Rekompensaty mają wynosić 40 lub 50% strat z okresu od 12 marca do końca grudnia 2020 roku, liczonych na podstawie tego samego okresu w ubiegłym roku. Firmy i instytucje powinny z ksiąg rachunkowych z 2019 roku wyciągnąć sumę przychodów i zestawić ją z przychodami z tego roku – różnica jest podstawą do obliczenia kwoty, o którą można wystąpić”.
Według najnowszych informacji środki przyznano wszystkim, którzy się zgłosili i którzy spełnili warunki. Nie tylko zespoły disco polo, Golce czy Bednarek, ale też teatr Krystyny Jandy, która władzy nie sprzyja. Albo agencje MDT czy Follow The Step. Warto podkreślić za Ewą Chęć-Gładyszewską, że „dotacja skierowana jest do firm, które spełniają bardzo konkretne kryteria tj. organizują wydarzenia (koncerty, spektakle itp.) lub wspierają organizację tych wydarzeń jak np. firmy nagłośnieniowe, oświetleniowe czy transportowe. W związku z tak prowadzoną działalnością firmy te ponoszą potężne koszty: zatrudniają ludzi, co wiąże się z wypłatą wynagrodzeń, ZUS-em i podatkami; wynajmują i opłacają biura, hale, sceny; podnajmują i opłacają podwykonawców do realizacji konkretnych celów; mają leasingi na sprzęt czy samochody. To są koszty stałe, niezależne od tego czy ktoś w danym okresie pracuje czy nie, czy generuje zysk czy stratę. Te koszty muszą być zapłacone i już. I teraz te wszystkie firmy od połowy marca, czyli od 8 miesięcy, nie pracują”.
Bednarek czy Golce dostali kasę, bo mają swoje firmy, które realizują swoje własne wydarzenia i nie korzystają z pomocy podmiotów zewnętrznych w tej materii. Przypomnijmy, te środki muszą być rozdysponowane do końca roku na tzw. koszty kwalifikowane, czyli wśród ekip technicznych – oświetleniowców czy dźwiękowców.
Minister kultury Piotr Gliński najpierw odpowiadał na zarzuty przywołując algorytm, według którego sprawiedliwie podzielono środki, a następnie wstrzymał całkiem wypłatę pieniędzy z funduszu twierdząc, że zostały wykryte nieprawidłowości.
I tu dochodzimy do sedna problemu, o którym wspominali nieliczni – jeżeli faktycznie wszystko policzono według jednego algorytmu, to trudno mieć o to pretensje, chyba że zakwestionuje się sensowność takiego właśnie algorytmu (w którym ci, którzy zarobili w zeszłym roku, dostaną miliony, a ci, którzy zarobili tysiące, dostaną tysiące – bez względu na charakter działalności). Problem w tym, że jak twierdzą niektórzy beneficjenci akcji to nie jest prawda, że wszystko policzono według jednego algorytmu – wtedy dochodzimy do pytania, dlaczego jeden otrzymał 40%, a ktoś inny 20%.
Naszym zdaniem to właśnie tę kwestię trzeba wyjaśnić, albo zmienić zupełnie algorytm, według którego mają być wypłacane pieniądze.
P.S. Były minister kultury Bogdan Zdrojewski odniósł się całkiem sensownie do błędów popełnionych przy tej inicjatywie, pisząc m.in.: „Znam ponad 50% beneficjentów. Wiem o takich, które żyją wyłącznie z pośrednictwa. Niczego nie produkują. Miały spore przychody. W tym roku, ze względu na pandemię, ograniczyły pośrednictwo prawie do zera. Dostaną gigantyczne pieniądze. Są artyści pojawiający się nam codziennie. W reklamach. Nie potrzebują ratunku. Ale poza nimi są rzesze osób, które z dnia na dzień zostały bez środków do życia. Dziś w efekcie gigantycznej awantury i źle wydanych pieniędzy będzie im jeszcze ciężej.”
Podkreślił też, że zastosowany algorytm wrzucił do jednego worka instytucje działające w oparciu o ustawę o prowadzeniu działalności kulturalnej i gospodarczej (podmioty prawne i fizyczne, spółki z o.o. i komandytowe, instytucje prowadzące działalność artystyczną i pośredników), zastosowane kryterium różnicy w przychodach rok do roku (do 50% zwrotu) nie uwzględnia specyfiki działalności artystycznej (jubileusze, nagromadzenie premier, wydarzenia okolicznościowe, remonty ograniczające możliwość działania w określonym czasie, bankructwa, etc.), prostactwo kryteriów musiało spowodować windowanie rozrywki, komedii, satyry, ale też wysoko kosztowych imprez, a wydane 400 mln. nie chroni miejsc pracy, bo nie tak zbudowano kryterium. A przy okazji powstały „ranking instytucji i postaci” szkodliwy dla wszystkich!
Trudno się z tym nie zgodzić, zauważyliście ile hejtu w ostatni weekend wylało się na artystów?