News

Kobiecy punkt widzenia: 2 wywiady z Magdą!

Dwa wywiady z jedną artystką naraz? A czemu nie? Lubimy Was zaskakiwać – jeden znany jest już czytelnikom polskiego DJ MAGA, drugi niedawno opublikował amerykański portal Resident Advisor, przy okazji prezentacji najnowszego podcastu w wykonaniu Magdy (już niebawem na Audioriver), który nawiasem pisząc gorąco Wam polecamy!

Wywiad dla RA:

Czym się ostatnio zajmowałaś?

Pracowałam nad albumem i paroma remiksami.

Siedzisz nad płytą już od jakiegoś czasu, jak idzie?

Właściwie już jest skończona, data wydania zostanie przedstawiona za kilka tygodni. Miałam sporo materiału, który powstał na przestrzeni ostatnich trzech lat i wreszcie udało się to złożyć do kupy w sposób, w jaki chciałam, więc jestem szczęśliwa.

Jak i gdzie nagrywałaś podcasta?

W Abletonie podczas podróży i w moim studiu w Berlinie. Musiałam wyczyścić kilka starych kawałków i spróbować, żeby zabrzmiały dobrze w miksie. To było najtrudniejsze.

Jaki był ogólny pomysł na miks?

Chciałam, żeby to był zabawowy, letni miks, i coś mocno innego od tego, co robiłam w przeszłości. Wykorzystałam sporo moich ulubionych kawałków sprzed lat z gatunków post-punk/disco/electro, z wieloma z nich miałabym problemy, gdybym potrzebowała licencje do wydania kompilacji. Składanie tego to był wielki ubaw.

Gdy występujesz, jaki sposób grania preferujesz? Loopy czy raczej timecode vinyl?

Sporo edytuję w trakcie, ale generalnie nie lubię grać loopów. Lubię, gdy kawałki się rozwijają i zmieniają. Preferuję miksowanie tylko dwóch numerów w jednym momencie. Nadal korzystam z timecode vinyl, ale na jesień przygotowuję nowy set-up.

Jesteś znana z wyczerpującego kalendarza imprez, masz ulubione miejsca do grania?

Haha, naprawdę jestem z tego znana? Wyczerpujący kalendarz to prawda, ale jest zabawa! Jest wiele super miejsc – moje ulubione w Niemczech to Robert Johnson i Loft Club. Atmosfera jest mroczna i gorąca, publika jest z tobą przez całą noc. Miło jest tu grać długie sety.

Jakie plany?

Niedługo zacznę pracować nad moim live show na przyszły rok. W międzyczasie, zamierzam zrobić kilka remiksów i DJ Miks dla brytyjskiego radia BBC.

Wywiad dla DJ MAG Polska:

Ustalmy wreszcie – czujesz się Polką czy „osobą urodzoną w Polsce”?

Jestem Polką! Zdecydowanie jestem Polką. Mieszkałam w kraju do 9. roku życia i często wracam. Nadal umiem mówić po polsku całkiem dobrze, choć wolę udzielać wywiadów w języku angielskim, wtedy nie ma szansy, że zapomnę jakiś wyraz.

Nie byliśmy pewni, jak o tobie pisać…

– Mamy to więc za sobą, potwierdzam, że jestem Polką (śmiech). Nadal mam tu rodzinę, której część mieszka w Poznaniu.

A co z tym Berlinem? To nadal centrum klubowego świata twoim zdaniem?

Myślę, że tak było pięć lat temu. Teraz mam wrażenie, że rządzą tu turyści, którzy wpadają na weekendowy clubbing. Trochę jak Ibiza. W klubach ciągle spotykasz Włochów i Hiszpanów, co oczywiście nie jest niczym złym, ale kilka lat temu było inaczej, bardziej lokalnie. Nadal to jednak stolica muzyki techno, mieszka tu coraz więcej artystów i jest świetny klimat.

A USA?

W Stanach elektronika nigdy się nie przebiła, tam wciąż rządzi rock. Oczywiście mieli i mają Detroit, Chicago, Nowy Jork, ale co z resztą? To ogromny kraj, a wspomniane ośrodki były od siebie zbyt daleko, żeby stworzyć dużą sceną. W Europie to łatwiejsze, choćby ze względu na rozmiary i odległości. Ale mogę się mylić, to tylko moja teoria (śmiech). W każdym razie musiałam się przenieść do Berlina, bo moje imprezy w Stanach ciągle kończyły się jakimiś incydentami z Policją – wpadali prawie za każdym razem, kazali ściszać muzykę itd. Podczas nielegali można było dostać grzywnę za bycie przyłapanym na tańczeniu! Uważam, że to gruby absurd. W Niemczech łatwo jest robić, policjanci współpracują, a nie przeszkadzają. W Detroit trzeba było dużo zapłacić stróżowi prawa, żeby cię zostawił w spokoju. A w Berlinie można wystawić sprzęt w parku i nikt nie będzie utrudniał.

Podobno przymykają też oczy na narkotyki, stąd wiele imprez trwa dwa razy dłużej niż standardowo…

Pamiętam, jakim to było dla mnie szokiem, gdy już w Niemczech planując wyjście na imprezę, usłyszałam, że „wychodzimy o piątej rano”. Moje imprezy w USA kończyły się o czwartej… To był szok, gdy pierwszy raz miałam grać seta do południa! (śmiech). Wariactwo.

Co jest dla ciebie ważne poza techno i imprezami?

– Wiele rzeczy. Miałam taki okres, kiedy ciągle grałam imprezy, aż za dużo tego było. Żyłam w jakiejś bańce mydlanej, pewnego dnia poczułam, że od dłuższego czasu nie robiłam nic poza tym, nie chodziłam do teatru czy na koncerty – odcięłam się od inspiracji. Musiałam to zmienić, w poszukiwaniu nowych stymulantów, żeby znów wiedzieć, co się dzieje na świecie.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →