News

Kawałki z imionami po księżycach – wywiad z Romboyem

Stephan Bodzin i Marc Romboy to ludzie od wielu lat znani ze specyficznego podejścia do muzyki klubowej. Ich mocne, a zarazem melodyjne utwory, znalazły na świecie wielu fanów jeszcze przed wydanym w tym roku albumem „Luna”, będącym zwieńczeniem owocnej współpracy niemieckiego duetu. Artyści zajmują się aktualnie promocją krążka, koncertując na żywo w dość nowoczesny sposób – film wideo obejrzeć możecie poniżej. Marc Romboy, dawniej znany jako połowa duetu Marc Et Claude, udzielił wywiadu wortalowi Inthemix na temat ten oraz kilka innych.

Jak długo znacie się ze Stephanem Bodzin? Gdzie zaczęła się
wasza przyjaźń?

Założyłem i prowadziłem wspólnie z Klausem Rerichs jeden z
pierwszych labeli techno w Niemczech, Le Petit Prince, z
wydawnictwami od artystów takich, jak Emmanuel Top, Microwave Prince
i na przykład Phuture. W 1994 roku dostaliśmy kasetę demo od dwóch
kolesi zwanych Oliver Huntemann i Stephan Bodzin, a projekt nazywał
się Caunos. Po kilku latach związek label-artysta stał się
przyjaźnią, a w 2005 zaczęliśmy produkować i wydawać razem
muzykę. Naszym pierwszym kawałek był „Luna”!

Po wydaniu „Luna”, czy ten projekt trzypłytowego albumu był
czymś, co rozważaliście od dawna?

Fakt, że wszystkie kawałki mają swoje imiona po księżycach jest
idealną okolicznością, by wyreżyserować kiedyś album. Przez to,
że byliśmy zajęci naszymi solowymi projektami, zajęło to trochę
więcej czasu, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi, że wydaliśmy go
wreszcie ze wszystkimi remiksami.

Dlaczego według ciebie tak dobrze działacie jako zespół w
studiu?

To coś, czego tak naprawdę nie można wytłumaczyć. Gdy
siedzimy razem w studiu, jesteśmy po prostu na tej samej
częstotliwości. Obaj chcemy stworzyć emocjonalną muzykę, która
działa również w klubach. Robienie tego jest naszą pasją i być
może czymś, co nas łączy!

Czy jest konkretna kolaboracja na „Luna”, która ma dla ciebie
specjalną wagę?

Wszystkie remiksy są niezbędne i fantastyczne, ale muszę
skłamać, gdy mówię, że remiks Moritza von Oswald jest dla mnie
czymś zwykłym. Nie ma nikogo, kto fascynowałby mnie bardziej niż
on w latach dziewięćdziesiątych, ze wszystkimi jego kawałkami pod
pseudonimem Basic Channel. Sprawdźcie, jeśli nie znacie!

Widzę, że jesteście teraz w Ameryce Północnej na cyklu
objazdowym „Luna Live”. Co możesz powiedzieć nam o swoim
zestawie sprzętu?

Zestaw, którego używamy, nigdy przedtem nie był wykorzystywany
przez nikogo innego. Mamy na scenie cztery iPady z różnymi
aplikacjami, jak Touch OSC, Griid i dopasowane do siebie programy do
kontroli efektów i modulacji. Używamy również trzech laptopów i
trzech różnych analogowych maszyn od Manfred Fricke Berlin,
komputera perkusyjnego i syntezatora o nazwie Nanozwerg. Poza tym,
kontrolujemy własne wizualizacje, które wyprodukowane zostały prze
Fubbi Karlssona i Bobby Gooda z Berlina. Robili również produkcje
dla Booka Shade i Peaches. Ale tak, cały setup jest dość
kompleksowy i skomplikowany, ale jest naprawdę „live”, każda
impreza jest inna.

Jak podoba wam się tournée jako duet? Czy wiele potrzeba było
prób, by z osiągnąć w secie to, co chcieliście?

Cykl objazdowy jako duet to dla nas całkowicie nowe
doświadczenie, bo zwykle w trasy jeździmy sami. Aspekt pracy w
zespole, wspólnego namyślania się, opiekowania się sobą i
dzielenia ze sobą tak dużo czasu jest nowy i ekscytujący. I tak,
przygotowywanie całego seta zajęło nam mnóstwo czasu, z pracą
dwadzieścia cztery godziny na dobę w tygodniu nad sprzętem i
próbami. Poza tym fakt, że wiele programów jest dostosowanych do
nas, prowadził do sytuacji, w której trudniej było ustabilizować
system.

Zdaje się, że coraz więcej jest występów live w muzyce
klubowej, jedne odnoszą większy sukces od drugich. Co według
ciebie robicie ze Stephanem inaczej niż reszta?

Jesteśmy inni po prostu dlatego, że Stephan jest Stephanem a
Marc Markiem i jesteśmy wyjątkowi. Trudno to wyjaśnić, ale granie
na żywo to pokazywanie tylko własnej muzyki z losowymi elementami,
które różnią się od siebie za każdym razem. Robienie tego jest
ekscytujące i pokazuje mi, że techno i granie na żywo mogą się
sprawdzić.

Trzecia płyta „Luna” ma bardzo imponującą listę nazwisk
przy zleceniach na remiksy. Czy patrzenie jak inni producenci
podchodzą do waszej muzyki zawsze jest interesujące?

Tak, absolutnie! Bardzo szczęśliwi jesteśmy z tego, że wszyscy
remikserzy użyli oryginalnych ścieżek w swoich produkcjach i
dodali własne elementy. Każdy miks jest po prostu oszałamiający i
wszyscy ludzie dali z siebie co najlepsze, to pewne!

Źródło: inthemix.com.au




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →