News

Już wiemy, co wymyślił Richie Hawtin – korespondencja z Mannheim

Wszyscy fani techno i elektroniki czekali ze wstrzymanym oddechem na Time Warp 2010 – wtedy to mieliśmy zobaczyć i usłyszeć po raz pierwszy, co Richie Hawtin przygotował w ramach reaktywacji projektu Plastikman. Gdy na kilka tygodni przed premierą zapytałem Hawtina o wywiad w sprawie „Plastikman 2010” odpowiedział, że przed występem nie ma mowy, że wszelkie wywiady dopiero po fakcie. Wszystko trzymał w tajemnicy, aż do tego weekendu. W niedzielę rano tuż po ósmej na Floor 2 w Mannheim się zaczęło…

Proponuję czytając ten tekst od razu odpalić umieszczony poniżej film z pierwszym fragmentem występu, nie da się ukryć, że przez pierwszy kwadrans staliśmy jak wryci. Wybitnie mroczne dźwięki, przeszywający bas, drony niemalże, plus floydowe klawisze – wszystko cudownie zsynchronizowane z wizualami na zaokrąglonym LEDzie, za którym siedział i „grał” Richie. Przez pierwsze cztery minuty zero perkusji, intro wchodzące w pięty i oczekiwanie na uderzenie. Gdy już pojawiła się stopa, okazała się nietypowa, jak właściwie wszystko, czego byliśmy świadkami do końca występu Plastikmana.




Jedno jest pewne – Richiemu udało się spowodować, że wszyscy teraz będą o nim mówić. Choć niekoniecznie pozytywnie. W szczycie imprezy taki występ to było jednak wytrącenie tysięcy ludzi z zabawowego nastroju, na domiar wszystkiego zamiast godziny dostaliśmy 1:40, co spowodowało, że z występu Plastikmana generalnie uciekano, w poszukiwaniu czegoś bardziej energetycznego i poprawiającego samopoczucie. Trzeba bowiem zaznaczyć, że właściwie cały występ Richiego był osnuty wokół bardzo mrocznych, wręcz depresyjnych dźwięków, jeśli pojawiał się jednostajny rytm, to raczej tylko na chwilę, i wracaliśmy do ciemnego, psychodelicznego świata. Na wielu tegorocznych festiwalach w odpowiedniej godzinie to może być atrakcja wieczoru, ale na Time Warp 2010 dominowały opinie, że „Richie przesadził, przekombinował, popłynął za bardzo” i tak dalej.

Czyli reasumując Plastikman 2010 na imprezę nie bardzo, ale, ale – osobiście stałem mocno oszołomiony, nie przez cały czas co prawda, ale przez większość. Dla lubiących alternatywną elektronikę pełną eksperymentów, to mogła być muzyczna uczta życia. Hawtin przygotował bardzo  ciekawe muzyczno-wizualne przedstawienie. Szkoda, że pełna synchronizacja obrazu z dźwiękiem trwała tylko jakieś pół godziny, pierwsze dwa numery (drugi z piłeczkami na pewno wpisze się do historii wizualizacji – filmik numer dwa) wbiły w ziemię, potem bywało różnie. Co ciekawe – przez drugą część występu można było mieć wrażenie, że Richie improwizuje. Może dlatego nie wszystko było idealne i zdarzały się dłużyzny czy fragmenty raczej nieudane. Gdy już wchodził na chwilę beat i ludzie zaczynali szaleć, okazywało się, że to … sam beat plus dwa hi-haty, ani oryginalny, ani ciekawy. Szybko więc z niego uciekał i wracał do połamanych rytmów, krótkich hałasów czy ciągnącego się basowego dźwięku (mowa tu cały czas o drugiej części występu).

Przepotężny, przeszywający bas to był jeden z najważniejszych elementów tego występu. Dlatego też proszę wszystkich oglądających filmy, by wzięli poprawkę na ten fakt, że w hali słychać to oczywiście było całkiem inaczej. To może być główna zachęta do spotkania live  z Plastikmanem 2010 – z pomocą ogromnego nagłośnienia jego muzyczna koncepcja staje się bardziej.. trójwymiarowa. Na pewno nie jest to koncepcja dla wszystkich, Hawtin postawił wszystko na jedną kartę, okazał się bardzo odważny. Zaryzykował i … przegrał czy wygrał? Po Time Warp dominowały opinie, że przeholował i przegrał, ale to głównie dlatego, że jego wręcz mistyczna momentami propozycja nie nadawała się na szczyt imprezy. Trudno przewidzieć, jakie miałby recenzje, gdyby był wisienką na torcie wielogodzinnego maratonu, gdyby zagrał na samym końcu, około godziny 15. Tak czy inaczej już wiemy, że powrót do projektu Plastikman to Richie Hawtin eksperymentalny, a nie do tańca.   


Edit:


P.S. Choć pierwsze kilka numerów może sugerować inaczej. Przy okazji polecam odsłuch wieczorem na kanapie.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →