DJ Neros – wywiad
FTB.pl: Może zaczniemy od luźnego pytania. Co u Ciebie słychać nowego?
Neros: Co słychać? Pracuje (hahaha). A tak poważnie już jakiś czas minął od premiery Let Me In. Wiadomo był klip, promocja, jakoś poszło do przodu a teraz czas skupić się ponownie nad pracą. Zbliża się wiosna i lato a ja na pewno nie mogłem zostać bez propozycji dla Was. Po utworze Let Me In przyszedł czas na jakiś weselszy bardziej klubowy kawałek. Być może niektórzy mieli już okazję posłuchać nowego singla gdyż niektóre radiostacje powolutku zaczynają go grać. Jeżeli nie to bądźcie czujni… już niebawem na pewno usłyszycie.
FTB.pl: Właśnie. The One to Twój oficjalny singiel? W międzyczasie ukazał się na składankach inny kawałek „DJ”
Neros: DJ to nieco starszy temat. Niektórzy DJ’e twierdzą, że jest to dobry numer natomiast my jednak nie postawiliśmy na niego. Także starszy tranowy „Colours” też ukazał się teraz na składance Planeta Trance Session – kawałek ma ze 2 lata. The One to jak najbardziej oficjalny singiel. Oficjalna premiera będzie miała miejsce na początku kwietnia, będzie pewnie teledysk i mam nadzieję jeszcze większe promo niż w przypadku Let Me In. Na pewno jest bardziej klubowy niż jego poprzednik więc liczę na duże ciśnienie w klubach.
FTB.pl: Nie masz odczucia że po Let Me In poszedłeś za bardzo komercyjnie?
Neros: Komercja to pojęcie względne. Pomijając takie utwory jak Holly Dolly – Dolly Song i temu podobne to czasem okazuje się że numer niekomercyjny staje się komercyjnym bo osiąga jakiś tam sukces. Przykładem tego typu działania jest Put Your Hands Up For Detroit. Numer fajny, kręci, wszyscy to grali do momentu aż zagrała to Eska i Viva. Nagle okazało się że to tzw. Wiksa i już nikt nie będzie tego grał. Przykładów jest więcej jak choćby K&R. Przecież gdyby „Explosion” nie był grany przez wszystkich, wszędzie, to nie stał by się przebojem (a niewątpliwie nim był). Więc wracając do pytania na razie The One nie jest chyba zbyt komercyjny w porównaniu do innych utworów polskiej sceny, ale jak się stanie to chyba nie będę zbyt bardzo rozpaczał.
FTB.pl: Rozmowa powoli zmierza do pytania o polską scenę klubową. Co o niej myślisz?
Neros: Bałem się tego pytania ale jak już je zadałeś to podzielę się z Wami swoimi odczuciami. Może zacznę od tego ze to co jest ogólnie w mediach nazywane muzyką klubową nie jest nią. I to jest opinia którą wielu z Was podziela. Mamy wielu utalentowanych twórców którzy robią naprawdę dobrą muzykę jednak nie potrafili wybić się poza jakiś poziom. Alchemist Project robią świetną muzykę, naprawdę kawałki z tzw. fabułą i z sercem aż tu nagle muszą zrobić coś takiego jak „Krishna” Ja akurat rozumiem, że nie było innego wyjścia ale mam nadzieję, że ich sety pozostaną takie jakie były a w następnej produkcji przemycą więcej ze swojego stylu.
Jak C-Bool w 2003 roku wypuszczał „Would You Feel” zrobił się wielki szum. Było to niewątpliwie coś nowego. Szkoda że prawdziwej promocji w mediach doczekał się dopiero wtedy gdy już wielu producentów zdołało wykonać mniej lub bardziej udane podróbki „wiewiór”. Na szczęście siła z jaką wkroczył wtedy była wystarczająco mocna by umieścić go jednak troszkę wyżej w hierarchii nad resztą towarzystwa. Gdyby nie to pewnie byłby jednym z wielu.
Znam również Beattraxa jednak nie mogę się dopatrzeć co takiego dobrego jest w jego utworze „Projekt Well” w zasadzie niema tam nic co zrobiło by na mnie wrażenie. Ale może ja się nie znam po prostu.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego piszę o polskiej scenie klubowej a wymieniam tych artystów. Dlatego że właśnie taka scena jest w tej chwili promowana w mediach i taki obraz jest obecnie kreowany na dużą skalę. Sam dużo gram w klubach i często zdarza mi się ze przychodzi klubowicz i prosi o jakiś numer który wywala mnie z butów. Ale przecież to nie jego wina. Wszędzie słyszy muzykę klubową która z klubem ma mało wspólnego nie mniej jednak dla niego jest to wyznacznik. Mam nadzieję ze niebawem zmieni się podejście mediów do tego zagadnienia a Polscy artyści przestaną tworzyć muzykę pod radiostacje, gdyż w tym momencie mamy właśnie taką sytuację że jak artysta chce być promowany to musi zrobić utwór który spodoba się nie ludziom lecz osobom decydującym o playlistach w radiach.
Jeszcze jedna sprawa. Często na FTB.pl czytam ze: jest obecnie moda na muzykę trance. Dziwimy się za każdym razem ze znajomymi DJ’ami. Zastanawiam się gdzie? Może w komentarzach do tego artykułu ktoś rozwieje nasze wątpliwości. Z mojego doświadczenia jako deejay wynika ze po zagraniu kilku numerów trancowych, nawet najbardziej komercyjnych jakoś pusto się robi na parkiecie w statystycznym klubie. Oczywiście są kluby ukierunkowane na trance ale czy można w tym przypadku powiedzieć ze jest MODA na to? Duże imprezy to też nisza. Jest ich na tyle mało ze nie jest to moda. Wygląda na to jakby była moda na to żeby mówić, że jest moda na trance. W większości klubów króluje house, mniej lub bardziej komercyjny i dlatego prędzej bym stwierdził ze moda jest na house właśnie.
FTB.pl: Czyli mam rozumieć że nie lubisz trancu?
Neros: Nic podobnego. Bardzo często go słucham, w miarę możliwości chodzę na imprezy. Po prostu stwierdzam ze moim zdaniem niema mody na trance.
FTB.pl: Pewnie rozgorzeje dyskusja na temat tego opisu sceny.
Neros: Tak pewnie zostanę znienawidzony za te przykłady „muzyki klubowej” mam jednak nadzieje ze może niektórzy potrafią czytać między wierszami. ( hehehe )
FTB.pl: Ok. Wrócimy do pytań. Czy Neros to Twój jedyny projekt?
Neros: Nie. Neros to można powiedzieć mój flagowy projekt dlatego jest firmowany bezpośrednio moją osobą. Poza tym mam jeszcze wspólnie z Grzechem Club Piratez. Jest bardziej trance-owy i są to bootlegi znanych przebojów. Teraz powstał numer Cosmic Life. Nie będzie nigdzie wydawany gdyż jest to połączenie dwóch znanych hitów i pewnie nie dostaniemy zgody na wydanie. Club Piratez to bardziej hobby które sprawia nam przyjemność. To poniekąd jest odpowiedź na Twoje pytanie czy lubię trance.
Poza tym można powiedzieć często uczestniczę w budowaniu polskiej sceny z tzw. drugiego fotela. Tworzę numery dla innych wykonawców, miksuję i masteruję różne numery.
FTB.pl: Zdradzisz nam jakie to utwory?
Neros: Niema takiej potrzeby. Na płytach jest zawsze napisane kto jest autorem czego. Niema tego w mp3 ale taka jest właśnie przewaga oryginalnych Cd nad mp3.
FTB.pl: Często zadawane pytanie to pewnie na czym pracujesz.
Neros: Często młodzi producenci zadają mi to pytanie. Używam różnego sprzętu i pluginów. Zawsze używam programu Cubase 4 oraz Virusa Ti. Pracuję na „pececie” i jakoś daję radę. Używam też samplera. Prawie w ogóle nie używam instrumentów VST. Raczej skupiam się na pomysłach i brzmieniu niż na obstawianiu się zabawkami. One same numerów nie robią.
FTB.pl: Jak już wcześniej pisałeś, dużo grasz w Klubach w całej Polsce. Co sądzisz o polskich klubowiczach, gdzie Ci się gra najlepiej- bo jak dobrze wiemy różne części kraju to różna formy dobrej zabawy- jak Ty się na to zapatrujesz ?
Neros: Hmmm. Klubowicze są tylko ludźmi i nie zawsze nie wszędzie jest super. Nie zależy to chyba od położenia klubu ale od tego jakiego mają rezydenta u siebie. Jeżeli rezydent w klubie wie jak dotrzeć do klubowiczów wtedy ja jako gość mam łatwiejsze zadanie gdyż ludzie są w stanie bawić się przy każdym rodzaju muzyki. Na Śląsku przeżywamy swego rodzaju kryzys ale co dziwniejsze wystarczy pojechać do Wielkopolski czy na Podkarpacie i jest naprawdę fajnie Kluby są wypełnione a wiadomo nie od dziś ze jest to gwarancja dobrej imprezy. Reasumując najważniejszy jest zawsze rezydent. To on tak naprawdę zna ludzi i powinien wiedzieć jak im dogodzić.
FTB.pl: Ostatnio nastała moda na małe Kluby, możemy zauważyć, że duże lokale padają jeden po drugim, w tym Klub w którym pod koniec jego działalności byłeś rezydentem – mowa oczywiście o gliwickim Klubie BRAVO. Czy uważasz, że taka sytuacja jest zdrowa dla tego rynku ? Czy musimy przez to przechodzić, czy może jest na to jakieś „lekarstwo” ?
Neros: Klub Bravo był legendą. W 2001 roku odbywały się tam jak wiemy rewelacyjne imprezy ale w pewnym momencie niestety frekwencja zaczęła spadać i skończyło się to ostatecznie zamknięciem klubu. W momencie gdy objąłem rezydenturę było naprawdę kiepsko. Zaczęliśmy organizować imprezy, frekwencja zaczęła nieznacznie rosnąć wszystko powoli szło do przodu jednak decyzja o zamknięciu klubu była podyktowana, z tego co się orientuję innymi czynnikami.
To że duże kluby padają na pewno wiąże się z tym iż jest w tej chwili moda na małe housowe klubiki, co potwierdza moje zdanie z poprzednich pytań. Czy można się temu przeciwstawić? Hmmm być może takie mamy czasy. Jeżeli mam być szczery też wolę pobawić się w małym, przytulnym klubie, niż odwiedzać wielkie molochy. Może czas dołączyć do europy gdzie królują małe kluby a duże imprezy czy openair events są zjawiskiem które warto kultywować od czasu do czasu.
FTB.pl: Dzięki za rozmowę i życzymy powodzenia w podbijaniu klubowych parkietów.
Neros: Czego również i sobie życzę. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich odwiedzających FTB.pl