News

David Guetta reklamuje auta, telefony i zegarki… w swoim teledysku

Przypadek Davida Guetty to przypadek bardzo ciekawy. Ogromny sukces jego albumu „One Love” na popowych listach przebojów to z jednej strony wielka niespodzianka, a z drugiej – wydawałoby się naturalna kolej rzeczy u człowieka, którego celem od początku był wielki sukces komercyjny. Pamiętam, gdy dwa lata temu podczas Amsterdam Dance Event podczas panelu dyskusyjnego o Ibizie jego menedżerka opowiadała, jak udało jej się dzięki promocji na Białej Wyspie wypromować „produkt zwany David Guetta”. Nie używała słowa artysta czy DJ, tu wszystko od początku było biznes planem.



Guetta chciał został gwiazdą pop i to mu się udało. Wbrew pozorom to wcale nie takie łatwe – na świecie każdego dnia powstają setki „potencjalnie przebojowych kawałków”, które „teoretycznie powinny zrobić szał na listach”, a jednak tak się nie dzieje. Sukces to wynik splotu wielu czynników, nie zapominajmy, że znane hity Guetta miał już na poprzednich płytach – gdyby kilka lat temu zaprosił do współpracy Black Eyed Peas, Akona czy Estelle, wcale nie jest powiedziane, że to by się udało.


Tak czy inaczej maszynka do zarabiania pieniędzy działa dalej, do tego stopnia, że oglądając najnowszy teledysk Guetty można się zastanawiać czy to klip muzyczny czy spot reklamowy. Jest określony telefon, samochód i zegarek, które na pewno w video nie znalazły się przez przypadek. Product placement w teledyskach to oczywiście nic nowego – po prostu Guetta awansował do grupy artystów, do których ustawia się w tej chwili kolejka koncernów. Jak widać kilka umów zostało podpisanych… Na pocieszenie fakt, że w tekstach kawałków Guetty nie ma jeszcze żadnych reklam, jak u wielu amerykańskich raperów, których nawijki bywają sponsorowane na zasadzie „wzmianka o takiej a nie innej whisky w pierwszym wersie, wzmianka o ciuchach danej firmy w wersie piętnastym” i tak dalej.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →