News

Clubbing na Manhattanie

Jak wygląda clubbing w jednej z najdroższych dzielnic na świecie? Otóż nienajlepiej.
Zdaniem Beatportalu właściciele klubów na Manhattanie zjednoczyli się i postanowili działać razem. Chcą stworzyć wydzieloną część dzielnicy, która byłaby przeznaczona na życie nocne, tak jak Bourbon Street w Nowym Orleanie.


Nowojorska scena klubowa cierpiała w ciągu ostatnich kilku lat, a to ze względu na zbyt duży hałas, przeszkadzający mieszkańcom dzielnicy, oraz wielką uwagę władz skupioną na klubach. „Mamy spory problem w tym mieście, bo wszyscy chcą gdzieś wyjść wieczorem, ale nikt nie chce mieć klubów w swoim sąsiedztwie”, mówi Tony Juliano, właściciel klubu XES Lounge na W24th Street. Wraz z innymi właścicielami Tony stworzył grupę, która znalazła już idealne miejsce, w którym będzie można imprezować bez ryzyka interwencji policji.


A jak wyglądają kluby w jednej z największych metropolii na świecie? John Englebert, który również popiera wydzielenie przestrzeni klubowej, jest właścicielem dwóch miejsc: Prime i Suzie Wong.


 



Jednym znajsłynniejszych miejsc w Nowym Jorku jest klub Mansion, którego rezydentem jest m. in. Bob Sinclair.




Może kiedyś w Polsce również przyjmie się ten pomysł, by jedna dzielnica funkcjonowała w nocy, co wpływa korzystnie na imprezowanie klubowiczów, jak i nie przeszkadza ludziom, którzy niekoniecznie słuchają techno. Kolejne pytanie to kiedy nasze kluby zaczną przypominać te na zachodzie. Trzeba jednak dodać, że przepych i wystrój niekoniecznie idą w parze z wysokim poziomem eventów. Amerykanie lubią mieć wszystko najdroższe, największe i najlepsze, jednak muzycznie w nowojorskich klubach jest często komercyjnie i naprawdę mało ambitnie.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →