News

A*S*Y*S: wywiad-rzeka specjalnie dla FTB!

Któż z dłużej przemierzających bezkresne otchłanie muzyki elektronicznej nie słyszał kiedyś nazwiska Tracid? Śmiało założyć możemy, że gigantyczny procent wie, kim jest ten pan i zna jego projekt A*S*Y*S. Ale czy wiecie i pamiętacie, że był to duet?

Dopiero kilka lat temu panowie Tracid i Ellrich rozeszli się, każdy w swoją stronę. Co robi teraz Tracid pewnie już wiecie z opublikowanego niedawno wywiadu, ale czym zajmuje się drugi z kwaśnych braci? Okazuje się, że nie próżnuje!

Bassturbation to tytuł twojego najnowszego singla – zrobiłeś do niego również świetne wideo! Skąd pomysł?

To faktycznie zabawna historia. Słyszałem od wielu dziewczyn, że bardzo uwielbiają tańczyć do niskich częstotliwości, a zwłaszcza blisko wielkich głośników niskotonowych, jeśli to możliwe. Wspominały, że w zależności od utworu, łaskocze je w brzuchu, a czasem nieco niżej! To było wystarczającym dla mnie powodem, by stworzyć kawałek o nazwie „Bassturbation”.

W twoich ostatnich produkcjach możemy poczuć trochę powiewu dubstepu, którego nie ma w twoich poprzednich produkcjach. Czy to pewnego rodzaju poszukiwania ulepszeń? Trudno wyobrazić sobie, że mógłbyś porzucić acid… Może więc acidstep?

Cóż, zawsze mówię ludziom, że A*S*Y*S był i jest projektem, który będzie rozwijał brzmienie i że będę je mieszał z różnymi stylami. Nienawidzę ograniczonego myślenia, limituje ono twoje produkcje. Wiem, że w szczególności bardzo młoda publiczność ma z tym problem. Potrzebują i używają gatunku, by określić swoją osobowość i styl życia, podobnie z noszeniem konkretnych marek ubrań. Wielu młodych chłopaków na przykład, uwielbia mówić: „kocham hardstyle, a wszystko inne jest gówniane”. Nie moje myślenie. Odkryłem, że można znaleźć dobrą jakość w każdym gatunku i można znaleźć coś słabego. Osobiście, zawsze czułem się bardziej w domu przy mroczniejszych i cięższych brzmieniach, ale nie oznacza to, że kocham „na przykład tylko hardstyle”, bo słucham go teraz. Mocna, przesterowana stopa nie oznacza automatycznie, że utwór jest naprawdę ciężki. Jest całkiem na odwrót, gdy usłyszeć w niektórych hardstylowych kawałkach można unoszące melodie, które są nawet bardziej tandetne od tych, których użyłby muzyk folkowy. Więc można znaleźć nawet mocniejsze kawałki wyprodukowane w tempie 128 beatów na minutę również w innych kawałkach, jak dubstepie, techno a nawet electro housie. W „Bassturbation” użyłem basu w podobny sposób, jak działa linia basowa w dubstepie, bo wyrażają zło, którego brakuje mi bardzo w naszym gatunku hard dance. Gdy obejrzycie wideo „Bassturbation”, zrozumiecie, co mam na myśli! I wreszcie, nie martwcie się, oczywiście będę nadal używał typowych brzmień TB303, ale nie w każdej produkcji, to byłoby nudne. Musi pasować do wizji kawałka!

Kilka lat temu A*S*Y*S był projektem, w którym brałeś udział z Kaiem Franz, przez większość ludzi znanego jako Kai Tracid. O ile dobrze pamiętam, wasza współpraca zakończyła się w 2007. Jaki był powód?

Po wielu latach sukcesów, Kai nie był zadowolony z ogólnego rozwoju mocniejszych gatunków. W labelu „Tracid Traxxx” próbował zawsze tworzyć fuzję hardtrance’u i techno, które było wtedy znacznie szybsze niż teraz. Gdy hardstyle stał się popularniejszy i gatunek ten poszedł coraz bardziej w kierunku tandetnego brzmienia, powiedział: „nie tam chce zmierzać z Tracid Traxxx”. Chciał po prostu zrobić ogólną przerwę z labelem i jego osobistym projektem Kai Tracid, by odświeżyć swój umysł. To pozostawiło mnie z zarządzaniem A*S*Y*S-em samego i uruchomieniem własnego labelu, Fe Records.

Od tamtej chwili twój styl ewoluował. Mam wrażenie, że stałeś się bliższy harddance… A może się mylę?

Jak już wspomniałem, kompletne zdefiniowanie A*S*Y*S nie jest takie łatwe, ale to w stu procentach projekt wspierający muzykę hard dance – by uniknąć niezrozumienia, nie typowy UK harddance. Ale zawsze tak było. Na przykład „Acid Nightmare” nadal uważany jest za jeden z utworów, które najbardziej wpłynęły na narodziny holenderskiego hardstylu.

W 2007 założyłeś swój własny label „Fe Recordings”. Jaki był powód tego kroku?

Gdy Kai Tracid postanowił zatrzymać Tracid Traxxx, mogłem z łatwością założyć nowy label, by wydawać kawałki A*S*Y*S, ale wolałem być niezależny. Miałem też wizję bycia częścią inspiracji sceny hard poprzez mocne wspieranie nowych artystów. To był główny powód, dla którego podpisałem kontrakt z Kamui, który dla mnie dostarczał świeże i unikatowe brzmienie. A sukces „Electro Slut” tylko podkreślił to, że nie myliłem się w swoich założeniach.

Co stało się z Tracid Traxx, gdy wydałeś „Cheers” ostatni singiel jako TTX? Wygląda na to, że od tamtego momentu wydane zostały dwa winyle, a potem… Cisza!

„Cheers” A*S*Y*S miało na początku być ostatnim kawałkiem Tracid Traxxx po tym, jak Kai zadecydował wstrzymać label. Chwilę później zmienił zdanie i chciał zaprezentować już swoje nowe pomysły na brzmienie Kaia Tracida. Wygląda na to, że większość fanów spodziewało się nadal typowego stylu trance & acid, więc ostatecznie znów zamknął go po dziś dzień. 

Postępy w dziedzinie elektroniki nabrały niespodziewanego rozpędu. Niemal codziennie słyszymy najnowsze syntezatory z jaskrawymi barwami brzmień. Dźwięk dzisiejszych produkcji jest nieskończenie razy mocniejszy niż wiele lat temu. Jest jedna rzecz, która mimo upływu lat się nie zmieniła – acid. Brzmienie Rolanda TB-303 i jego wirtualne emulacje możemy znaleźć w wielu produkcjach – włączając twoje. Jaki według ciebie jest sekret tego brzmienia?

Powiedziałbym, że groove i sposób, w jaki brzmi TB-303 zmienia się, gdy modulujesz je różnymi opcjami, które daje ci skrzynka. Nadal jest jedyne w swoim rodzaju i pasuje na wiele sposobów, czy chcesz stworzyć szczypiące bąble czy szaloną, głęboką, ślizgającą się sekwencję. Gdy raz je pokochasz, pokochasz je na zawsze, albo chociaż będziesz czasem do niego wracać.

Jaką poradę dałbyś młodym, ambitnym producentom? I co więcej – czego byś nie polecał?

Próbujcie znaleźć unikatowe brzmienie, które od razu pokochane zostanie przez tłumy – to najlepszy sposób na sukces, haha. Podam wam przykład: gdy DJ Scot został gwiazdą, na początku roku 2000, wiele projektów próbowało kopiować go i nadal rozpoznaje producentów, którzy to robią, ale jaki jest sens? Rozumiem, że gdy ludziom podoba się coś, próbują to odtworzyć, ale ostatecznie widzicie, że od dziesięciu lat nie ma na scenie drugiego Scot Projecta. Znajdźcie swoje specyficzne brzmienie i miejcie nadzieję, że ludzie pokochają Was za nie, a nie za bycie kolejnym projektem „ja też”. Nie spieszcie się wkładać wysiłek w swoje brzmienie, aranżację i ogólną produkcję. Naprawdę mamy dość ludzi, którzy sądzą, że fajnie jest zrobić kawałek w trzy godziny i nie mają pojęcia, że kolejna średnia produkcja nie pomaga scenie w żaden sposób. To nie oznacza, że nie ma kilku geniuszy, którzy są w stanie zrobić potwora w bardzo krótkim czasie, ale mimo to dałbym tę poradę większości początkujących producentów.

Jakie jest twoje zdanie na temat kolaboracji pomiędzy artystami z zupełnie innej bajki – gwiazdami r’n’b, itp.? Co byś zrobił, gdyby agent na przykład Lady Gagi poprosił cię o współpracę? Jakbyś zaregował?

Hmm, muszę przyznać, że jeśli o to chodzi, dwa serca biją w mojej piersi. Przede wszystkim chyba, musiałbym wytłumaczyć, że jestem dzieckiem bardzo wczesnych dni, gdy „muzyka techno” – jako ogólne określenie muzyki elektronicznej z wczesnych lat dziewięćdziesiątych – narodziła się i stała bardzo popularna we Frankfurcie. To oznacza, że kolesie, którzy wtedy forsowali to brzmienie, byli dumni, iż jest ono deklaracją przeciwko muzyce pop, przeciwko muzyce komercyjno-radiowej. To nadal kręci się wokół mojego serca i duszy, ale oczywiście nie mogę ignorować faktu, że czasy się zmieniają. Ale odpowiadając, mimo to, konkretnie na pytanie, oczywiście fajnie byłoby wziąć jej głos i zamienić na typowy, zły A*S*Y*S-owy slang. Wyobraźcie sobie jak fajnie brzmiałby obniżony wokal: „Let’s have some fun… this beat is sick…”, a nad nim nawalająca stopa. Nie mogłoby być aż tak źle, haha!

Czy jest ktoś, z kim chciałbyś zrobić kawałek? Może masz konkretne plany na przyszłość?

Zawsze fajnie zrobić coś z kimś, ale szczerze mówiąc nie mam wiele czasu na takie rzeczy. Mam ustaloną współpracę z Patrickiem z Kamui, jako Ellrich & Plaice, ale oczywiście muszę nadal napędzać aliasy A*S*Y*S i Frank Ellrich, by moje główne projekty cały czas działały. Jest również na moim biurku kilka próśb o remiksy, które też zwykle odrzucam, z tych samych powodów – braku czasu. Ale jest w planach jedna naprawdę fajna kolaboracja, którą jednak muszę w tej chwili utrzymać w tajemnicy.

Twoje produkcje wydawane są również pod twoim prawdziwym imieniem jako Frank Ellrich. Masz na koncie kilka utworów z Patrickiem Plaice. Jesteś zadowolony z tej kooperacji?

Tak, bardzo. Jak wspomniałem, gdy poznałem chłopaków z Kamui, spodobało mi się ich brzmienie. Wziąłem ich do swojego labelu, ale też stałem się przyjacielem obu, Patricka i Dominika. Podzielamy tę samą wizję i mamy głównie ten sam gust muzyczny. Bardzo siebie inspirujemy, więc późniejsza współpraca była naturalnym krokiem.

Co sądzisz o scenie hardtrancowej? Czy masz wrażenie, że ten trend powoli umiera? Coraz więcej harddance-owych producentów zmienia swoje style na znacznie wolniejsze. Niewielu robi kawałki takie jak stary Scot Project, Hennes & Cold, Bas & Ram, itp.

Ten gatunek umarł wiele lat temu. Powiedziałbym, że mniej więcej pięć. Przynajmniej pozostała tylko bardzo, bardzo mała nisza. I znów nie widzę A*S*Y*S jako czysto hardtrancowego projektu. Narodził się w tym gatunku, tak, ale Kai i później ja sam popchnęliśmy projekt dalej w nowe granice i nowe style. Powód dlaczego dobrzy producenci poszli w inne gatunki jest prosty. Hardtrance dominował scenę trancową przez długi czas. Z mojego punktu widzenia, był co najmniej równy trance’owi, czasem nawet popularniejszy. Wiem, że czasem Tiësto czy Paul van Dyk byliby bardziej niż szczęśliwi, gdyby mogli zebrać choćby połowę zysków ze sprzedaży, które miało średnie wydawnictwo płytowe Tracid Traxxx. Więc to normalne, co idzie do góry, musi pewnego dnia spaść. Widzieliśmy nowe style pojawiające się znikąd, R’n’B i hip-hop stały się tak popularne, że wielu promotorów zaprzestało imprez z muzyką elektroniczną w ich klubach. Niewiele później house i electro wróciły na scenę bardzo mocne. Teraz to głównie dzięki nim promotorzy zarabiają pieniądze. Nowe pokolenia producentów chcą się dzielić… I tak dalej! To życie! Wszystkie te popularne teraz style z pewnością spotka prędzej czy później to samo.

W audycji Filter’d każdego razu dajesz ludziom sporą dawkę dobrej muzyki. Czy w erze digitalizacji i tysięcy nowych wydawnictw każdego dnia, wyszukiwanie dobrych kawałków jest dla ciebie problemem?

Z pewnością jest. Muszę przyznać się, że czasem dostaję na głowę, gdy szukam nowych, dobrych utworów na audycję. Jest mnóstwo dobrych producentów, ale trudno znaleźć nieustannie wysoką jakość w oceanie przeciętnych wydawnictw. Nie będę brzmiał arogancko czy snobistycznie, ale wiele nowo wydawanych produkcji, które słyszę, nigdy nie zostało by wypuszczonych kilka lat temu. Kilka marek odpadło od tego trendu – są labele i dystrybutorzy, którzy początkującym mówią tylko: „nie, proszę, poprawcie swoje brzmienie i wróćcie.” Brak mi tego!

Jakiego rodzaju muzyki słuchasz poza elektroniczną? Jakieś inspiracje z innych gatunków?

Hmmm, gdy byłem małym chłopcem, kochałem heavy metal i rocka, ale gdy wkroczyłem w acid, nigdy tak naprawdę nie zmieniłem priorytetów. Uwielbiam wszystkie rodzaje muzyki elektronicznej. Większość wpływów pochodzi stąd. Lubię również muzykę filmową.

W 2010 grałeś na Global Gathering Polska. O ile dobrze pamiętam był to Twój pierwszy występ w Polsce. Jak wspominasz tą imprezę? Jak oceniasz polską publikę? Jak oceniasz organizację?

Jak dobrze pamiętam, nie miałem okazji podziękować za organizację – była idealna! Ogólnie na imprezie nie było zbyt wielkiego tłumu, jednak namiot Q-Dance był jednym z najbardziej obleganych. Ludzie których spotkałem byli absolutnie entuzjastyczni i kochali zabawę. Naprawdę świetnie spędziłem czas na tej imprezie. Jedynym minusem były komary, które mnie całego pogryzły. Haha zło!

Kilka słów do czytelników FTB?

Mam nadzieję, że będę mógł wrócić do Polski bardzo szybko, by zagrać tam dla fantastycznych, pełnych entuzjazmu ludzi i oczywiście mam nadzieję, że podobał się Wam wywiad ze mną. Jeśli tak, sprawdźcie proszę moje nowe wydawnictwo, „Bassturbation”, zwłaszcza oficjalny wideoklip albo dołączcie do mojego Facebooka.

Pytania przygotował Kraneeec




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →