20 lat ,,Call On Me” Erica Prydza
O tym, jak jeden utwór i teledysk do niego wyniosły pewnego Szweda na wyżyny popularności. Dwie dekady temu Eric Prydz zaprezentował światu Call One Me.
Są takie momenty, w których doskonale pamiętasz gdzie byłeś i co robiłeś, gdy coś się wydarzyło. Jedną z takich chwil dla wielu 30- i 40-latków (a pewnie i starszych odbiorców również) było pojawienie się na ekranie telewizora wideoklipu, w którym ludzie wystylizowani na entuzjastów fitnessu rodem z lat 80., wyginają lśniące od potu ciała do piosenki, która zostaje w głowie od pierwszego odsłuchu. Niezależnie czy ją uwielbiacie, czy nienawidzicie, pewne jest jedno – doskonale ją znacie i gdybyście zostali obudzeni w środku nocy to bez trudu wskazalibyście jej autora. Właśnie na tym polega fenomen tego kawałka i moc – chyba już powinniśmy tak to określać – klasyka.
20 lat temu Eric Prydz roztańczył świat za sprawą utworu Call On Me.
Eric Prydz – Call On Me, czyli jak podbić klubowe parkiety i sale fitness
„Stary, dobry EDM” jak możemy przeczytać w komentarzach pod kultowym już klipem. Niesamowicie chwytliwa produkcja, oparta na klasyku Steve’a Winwooda Valerie z 1982 roku (co ciekawe, autor nie tylko udzielił zgody na wykorzystanie sampli, lecz również dograł nowe partie wokalne), okraszona hipnotyzującym teledyskiem, stała się jednym z największych przebojów muzyki tanecznej połowy pierwszej dekady XXI wieku. Prydz znalazł doskonałą formułę, w której połączył radiową nośność z parkietową dynamiką, co w rezultacie dało numer, obok którego trudno było przejść obojętnie. Call On Me wciąga do tańca od pierwszego taktu i nawet jeśli słuchasz go siedząc, to mimowolnie czujesz jak impulsy przebiegające przez Twoje ciało chcą wprawić w ruch.
Eric Prydz – Call On Me, czyli trafić we właściwe miejsce i czas
W mgnieniu oka utwór zawładnął klubowymi parkietami, lecz z racji trudnego do wyrażenia w jakiejkolwiek skali sukcesu, dotarł on na wszelkiego rodzaju imprezy, od potańcówek w wiejskich remizach aż po wielkie, letnie festiwale. Siłą rzeczy Call On Me stało się przebojem w klubach fitness, co pokazuje jak istotna była wówczas warstwa wizualna w kontekście muzyki. Prydz trafił we właściwe miejsce i czas. Nie oszukujmy się – teledysk do Call On Me był odpowiedzialny za sukces w równym stopniu, co sam kawałek. Klip doceniły muzyczne stacje telewizyjne, trzymające się wciąż mocno na początku lat 00. – obraz, z wiadomych powodów, przykuwał uwagę odbiorców, którzy z błyskiem w oczach wyczekiwali jego pojawienia się na ekranach swoich telewizorów.
Eric Prydz – Call On Me, czyli hit, którego wstydzi się jego autor
Dziś Eric Prydz jest już w zupełnie innym miejscu w swojej karierze, zarówno pod kątem artystycznego rozwoju, jak i przyjętej stylistyki. Wszak mówimy o jednej z największych postaci współczesnej sceny EDM – trudno jednak wyobrazić sobie, by Szwed zaszedł tak daleko, gdyby nie komercyjny sukces tego jednego, nieznośnie chwytliwego numeru, do którego – w przeciwieństwie do samego autora – co weekend chętnie wracają didżeje na całym świecie.