Zjawiska 2010: Nawet Sander chce być popowy
Pamiętacie „Dark Roast”? „Riff?” „Grasshopper?” I wiele innych, dla niektórych fanów house’u i trance’u nawet za mocnych numerów? Na imprezach miażdżyły soundsystemy, pełne groźnych, wbijających w fotel dźwięków. Były agresywne i potężne… zresztą sami wiecie. Czyżby to był już koniec? Tak można pomyśleć słuchając zapowiedzi nowego kawałka Sandera van Doorna.
Żeby było jasne – już dawno przestaliśmy się dziwić takim ruchom artystów EDM. Dlaczego? Włączcie sobie ESKA TV, Vivę czy 4 FUN TV. I pewnie większość zagranicznych stacji muzycznych. Jakieś 80 % prezentowanych teledysków to kawałki taneczne. Mamy do czynienia z niespotykanym jak dotąd boomem na wszelkiej maści „klubowe” brzmienia – oczywiście większość z nich to żenady ocierające się o bezczelny dens bliski rumuńskim wynalazkom, ale można podejrzewać, że dla przeciętnego telewidza nie jest ważne, czy leci Inna, czy Guetta z jakimś raperem albo odwrotnie, czy Tiesto albo Szwedzka Mafia.
Jest taneczny beat (przypomnijmy, że większość świata nie rozróżnia dobrego beatu od gównianego beatu), jest wokal, jest melodia = jest dobrze. Skoro jest popyt – rośnie podaż. Z jednej strony to dobrze, że coraz więcej „tanecznych profesjonalistów” robi popowo-taneczne kawałki – oni przynajmniej starają się, żeby ów beat nie był całkiem słaby i „disco-polowy”.
Z drugiej strony tracą oni fanów, którzy wymagają od nich rasowych, mniej lub bardziej undergroundowych numerów. Do Was należy decyzja do kogo tracić zaufanie, a na których stawiać bardziej. To jest dobry moment, żeby poszukiwać nowych artystów, nieszukających (jeszcze) romansów z popem.
Prawdopodobnie pewnego dnia boom na takie rzeczy minie, wtedy będzie widać jak na dłoni komu wyszło to na dobre w dłuższej perspektywie. Na razie jednak spodziewajmy się wysypu kolejnych wątpliwych taneczno-popowych produkcji – trudno się dziwić komuś, kto całe życie robi klubowe beaty, że w momencie wielkiego na nie popytu ze strony mainstreamu, ma ochotę uszczknąć trochę z tego tortu i zapewnić sobie wyższą emeryturę. Co do Sandera – zapowiedź jego nowego kawałka sugeruje, że najbliżej mu do nowej stylistyki Tiesto. Czyli mogło być gorzej…