News

Weekendowa zazdrość o podłożu rozrywkowym

Kilka dni temu opublikowane zostały wyniki badań dotyczące weekendu przeciętnego mieszkańca Wysp. Co ciekawe, jego rezultaty prawdopodobnie wcale nie tak bardzo różnią się od możliwych wniosków podjętych, gdyby takowe badanie przeprowadzono w Polsce…

Okazuje się, iż średnio dwadzieścia siedem procent Brytyjczyków nałogowo kłamie na temat swego weekendowego rozkładu zajęć. Zjawisko nazwane zostało „weekendvy”, co jest zlepkiem słów „weekend” oraz „envy”, czyli „zazdrość” i w sporej mierze spowodowane jest wszechobecnym wyścigiem szczurów, dodatkowo napędzanym ostatnim kryzysem ekonomicznym. Ludzie, by zaimponować znajomym, wymyślają niestworzone historie na temat podbojów klubowo-miłosnych, podczas gdy tak naprawdę spędzali czas przed ekranem telewizora czy komputerowym monitorem. Do najczęściej wymyślanych przygód należą:

  1. obfita w alkohol, clubbingowa noc, spędzona z partnerem lub przyjacielem
  2. odwiedziny u przyjaciół
  3. impreza z obiadem
  4. romantyczna kolacja
  5. weekendowy wypad za granicę, najczęściej przeżyty w przeszłości, ale opowiedziany w taki sposób, by brzmiał aktualnie.

Historie te najczęściej opowiadane są przy porannej kawie w miejscach pracy, albo też opowiadane na portalach społecznościowych. Większość z ankietowanych tak naprawdę zajmowała się zaległymi obowiązkami z pracy, zajęciami domowymi oraz… odsypianiem.

Wydaje się, iż zjawisko to jest podobnie częste w Polsce, gdzie rzadko kto z nas ma czas i chęć wyjść gdziekolwiek z domu. Zakładam, że wszyscy w mniejszym lub większym stopniu nazywamy siebie klubowiczami. Ale czy faktycznie nimi jesteśmy?

Kto z nas rzeczywiście może pozwolić sobie na nocne szaleństwa i jaki odsetek kłamie, wyolbrzymiając mierne imprezy do rangi superwydarzeń, wmawiając rozmówcom, jak to szkoda, że gdzieś z nimi nie byli? Jest to rzadkie zjawisko czy prawidłowość?




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →