News

Tim Exile i Beardyman, czyli jak beatboksem zawojować parkiety

Gdy mowa o muzyce elektronicznej, pierwsze co przychodzi nam na
myśl do mocna, solidna sekcja rytmiczna i syntezatory. Są jednak
artyści, którzy całkowicie przeczą temu stereotypowi,
ograniczając skrajnie użycie typowych, walących bębnów z
maszynek perkusyjnych i zastępując je odpowiednikami akustycznymi,
porzucając instrumenty cyfrowe na rzecz starej daty sprzętu
klasycznego, a niekiedy nawet porzucając w ogóle używanie
jakiegokolwiek osprzętu znanego nam z pomieszczeń studyjnych
wielkich gwiazd.

Muzyka Oralna

Czym więc takowy sprzęt można zastąpić? Niektórzy z Was
pewnie pomyślą o zespole – to jedna z możliwości. A jakie
wyjście ma artysta solowy, poza oczywiście zebraniem zespołu?
Niektórzy poradzili sobie z tym biorąc sprawy we własne… usta.
Tym, którzy mają w tej chwili lukę w pamięci, wiedzy lub nie są
pewni o czym mowa, przypomnijmy, czym jest beatbox.

Beatbox to sztuka rytmicznego tworzenia dźwięków – np.
perkusji, linii basowej, skreczy – za pomocą narządów mowy –
ust, języka, krtani, gardła czy przepony. Technika, przez
niektórych określana jako hip-hopowy odwrót od maszyn poprzez
naśladowanie głosem rytmów i dźwięków paradoksalnie inspirowana
jest estetyką maszynistyczną.

Wikipedia

Beatbox to czynność, którą częściej niż producenci zajmują
się chyba początkujący raperzy, wiecznie okupujący blokowiskowe
ławki. Ale jest też moment, gdy staje się on sztuką, i gdy
zaczynamy o beatboksie mówić jako o temacie jak najbardziej
elektroniczno-muzycznym. Dziś chciałem przedstawić Wam ludzi,
którzy raz na jakiś czas w świecie muzyki EDM przewijają się z
mniejszym lub większym szumem wokół siebie.

Tim Wygnaniec

Pierwszym z dwojga ludzi, których nazwać trzeba artystami w swym
fachu, jest pochodzący z Anglii Tim Shaw, znany jako Tim Exile.
Swoje pierwsze wydawnictwo datuje na rok 1999, wtedy jeszcze były to
kawałki spod gwiazdy drum & bass, tworzone jako Exile. Niemal od
początku kariery współpracował on z labelami jednego z
najsławniejszych producentów i DJ-ów d’n’b, Johnem B, którego
poznał podczas studiów. Co ciekawe, Tim studiował wtedy filozofię,
którą uzupełnił kompozycją elektroakustyczną. 

Sześć lat po
pierwszym utworze wydał swój debiutancki album, tym razem już w
ramach kolejnego z gigantów sceny undergroundowej, wydawnictwa
Planet Mu, w którego katalogu znajdziemy w tej chwili gwiazdy takie
jak Burial, Hatcha, Benga, Mary Ann Hobbs, a także kilku innych
wielkich światka beatów łamanych. Krążek, w przeciwieństwie do
poprzednich utworów, zorientowany był bardziej na okolice gatunku
IDM i w tę właśnie stronę od roku 2005 zmierzać miała kariera Tima Shaw. 

Pomijając muzykę, której posłuchać możecie poniżej, Tim
najbardziej znany jest ze swojego oryginalnego podejścia do występów
na żywo – jego zestaw sceniczny składa się z szeregu
kontrolerów, obsługującym zaawansowane, autorskie oprogramowanie,
które ostatnimi czasu ujrzało światło dzienne jako The Finger
oraz The Mouth, a w swych występach posługuje się tylko i
wyłącznie własnym głosem. Choć do „klasycznego” beatboksu mu
daleko, człowiek ten za pomocą mikrofonu i kilku trików robi
rzeczy, o których niektórzy konwencjonalni performerzy mogą tylko
pomarzyć.

Brodoczłowiek

Skoro mowa o oryginalnym podejściu do występów, godną walkę
nawiązać może chyba tylko jeden człowiek – najbardziej brodaty
z brodaczy w muzyce pseudoelektronicznej, Beardyman – swoją drogą,
ksywa jego wzięła się z natychmiastowej potrzeby wymyślenia
czegokolwiek, a że miał wtedy brodę… „Królem dźwięku i
władcą beatów” okrzyknęła go kiedyś brytyjska sieć BBC. Wy
znać go możecie z obchodów wręczania DJ-magowskich statuetek w
plebiscycie Top 100, gdy to, podczas którejś z minionych edycji, przyjął rolę mistrza ceremonii. Swego czasu występował również jako MC na jednej z tras Fatboy Slima.

Do zabawy ustami zainspirowany został w wieku trzech lat, przez występującego w roli człowieka mistrzowsko udającego dźwięki w „Akademii Policyjnej”, Michaela Winslow. Nieco ponad ćwierć wieku później, mając
dwadzieścia sześć wiosen na karku, Darren Foreman, po dwukrotnym z
rzędu zdominowaniu mistrzostw świata w beatboksie, zasiadał już w
jury, oceniając tych, z którymi musiał mierzyć się wcześniej.
Dlaczego tak wcześnie? Cóż, koledzy po fachu najzwyczajniej w
świecie oprotestowali jego występ w zawodach, nie chcąc z nim
konkurować. Występy Beardymana to nie tylko eksperymenty muzyczne,
to swoiste przedstawienie z elementami humorystyczno-kabaretowymi i
choć nie z DJ-skich występów znany jest najlepiej, ostatnimi czasy
posłuchać mogliśmy jego „miksu” w ramach audycji Essential Mix na
BBC Radio 1. Skąd cudzysłów? W dwugodzinnym zestawie utworów, wszystko zostało odegrane na żywo, bez wcześniejszych sampli, gotowców i innych ułatwiaczy życia – dodajmy, że w trackliście, w całości dostępnej na Soundcloud, znaleźć można kilka ciekawostek w postaci znanych utworów w spontanicznych reinterpretacjach Brodacza.

O żadnym z panów nie można powiedzieć, iż są oni artystami
zahaczającymi o nurt konwencjonalnej muzyki klubowej, obaj mają w
elektronikę swój wkład i obaj zapełniają pełne ciekawskich
lokale całego świata. Nietuzinkowi? To chyba dobre określenie.
Posłuchajcie i popatrzcie zresztą sami – przy Timie Exile
zastanawiać się będziecie, jakim cudem udaje mu się zrobić coś
z „niczego”, za to Beardyman… Cóż, o lepszego showmana
trudno.




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →