Tam, gdzie leży granica możliwości zapożyczeń z cudzych utworów…
Dopiero co pisałem o Aviciim, któremu mimo przysłowiowego „puknięcia” w odpowiednim miejscu, momencie i stylu, zarzucić możemy pewne nadużycia związane z nadmiernym czerpaniem inspiracji cudzą pracą, a już wyskoczył nam bubel znacznie większego formatu.
A przynajmniej na większą skalę i z potencjalnie większą ilością odbiorców, bo gdy w grę wchodzi Will.I.Am nie ma mowy o małych liczbach sprzedaży czy nawet odtworzeń na Youtube. Co takiego popełnił William Adams? Proponuję przejść teraz do załączników wideo, by doświadczyć tego na własne uszy.
W czasach kombinowania z podkładami elektronicznymi, być może label zwyczajnie zapomniał spytać autora oryginału o pozwolenie na wykorzystanie utworu, automatycznie zatwierdzając tylko jego użycie jako tła do rapu. Na Twitterze Boys Noize wyraźnie przeczytać możemy: „wykorzystane bez pozwolenia”, choć to, czy wpis ten odnosi się do kradzieży „Yeah”, pozostaje jedynie w sferze gdybania.
Żeby było ciekawiej, przypomnijmy, iż producenta Black Eyed Peas ostatnimi czasy ścigają tego typu problemy – wcześniej przyuważono samplowanie beatu Deadmau5a i zapożyczanie od Adama Freelanda. O ile Myszy było wszystko jedno, to z Freelandem nie poszło tak gładko i sprawa weszła na ścieżkę rozwiązań wymagających prawników.
Tak czy inaczej, Boys Noize – który wcześniej już stworzył przynajmniej jeden utwór z całym Black Eyed Peas – chcąc nie chcąc stał się członkiem duetu Zuper Blahq i wydał kawałek „Dance”. I choć nikt z nas Alexandrowi Ridha do portfela nigdy nie zaglądał, to jeśli faktycznie będzie chciał dochodzić swoich praw autorskich, wypłacone mu odszkodowanie prawdopodobnie przewyższy jakikolwiek jego dotychczasowy zarobek na pojedynczym utworze. Freeland swego czasu, po ugodzie z amerykańską grupą pisał przecież: „jeśli zobaczycie mnie w przyszłym tygodniu powiedzcie Party All The Time. Kupię Wam piwo! Woo hoop!
I jak tu nie pisać o amerykańskich raperach w serwisie dotyczącym muzyki klubowej? O ile nadal możemy o Will.I.Amie mówić jako o raperze, bo ostatnio dostał pracę w znanej nam wszystkim, choćby ze słyszenia, firmie… Intel. Projektować ma laptopy, smartfony oraz tablety jako „dyrektor kreatywny”. Poza potencjalnymi plusami związanymi z oczywistym aspektem promocyjnym, współpraca muzyka z Intelem ma gwarantować potentatowi w dziedzinie produkcji procesorów zgodność z najnowszymi, światowymi trendami.
EDIT
Jak się okazuję, dwa lub trzy dni wystarczą, żeby usunąć utwór z legalnego obiegu w sieci.