Sztosy na lato od Dahlbacka i Afrojacka
Nasza dzisiejsza konfrontacja w świeżej muzie może nie mieć zwycięzcy, albo inaczej – może mieć dwóch zwycięzców. W dwóch różnych kategoriach, bo to numery na nieco inne parkiety. No chyba że ktoś gra housowopodobne rzeczy o dużej mocy bez względu na to, czy słychać więcej electro, czy tech-house’u.
Na rozgrzewkę John Dahlback i jego nowy numer, przygotowany specjalnie na ibizową składankę najpopularniejszej w tej chwili klubowej wytwórni Toolroom Records. Od początku zdobywa nas funkowy basik, który skutecznie buja na wszystkie strony. Buja tym skutecznie, że uzbrojony jest w zapętlony sampel wokalny „Work it Out”. Dahlback zdążył nas przyzwyczaić do mocniejszych, progresywno-electrycznych bomb, tu mamy rzecz bardziej delikatną, ale wiele parkietów tego lata na pewno odwiedzi ta nuta. Gdyby ktoś się dziwił, że John wybrał tech-house, przypominamy, że kiedyś gustował w takich klimatach, może po paru big room killers postanowił wrócić do tego typu brzmień.
Drugi numer na dziś już od pierwszych taktów zapowiada bombę. Solidny beat, nowoczesne dźwięki i szybkie wejście breakdownu ze zdecydowanie euforyczną melodią. Następnie uderzenie ze ściany electro (prawie jak ze ściany gitar), sporo dodatkowych dźwięków. To jedna z różnic między tymi numerami. U Dahlbacka mamy utwór oparty w dużej mierze na loopie, tutaj historia ciągle się rozwija. Nie wszyscy przeskoczą przez delikatne piszczałkowanie i pewien dający się we znaki okrzyk, ale trudno odmówić numerowi skoczności, mocy i pomysłowości.
Naszym zdaniem oba numery mają szansę w tym sezonie. Który Wy byście zagrali jako didżeje? I przy którym wolelibyście się bawić jako klubowicze?