Sunrise Festival 2010 rusza już dziś – subiektywny plan zwiedzania
Tegoroczna edycja Sunrise Festival już za chwilę, do pierwszych setów i pierwszych Waszych kroków na parkiecie pozostało już tylko kilka godzin. To dobry moment, by pochylić się nad time-table i zastanowić nad rozplanowaniem zabawy. Nie będzie łatwo – chyba każdy zgodzi się z tym, że w tym roku dla fanów muzyki trance, house i electro-house w Kołobrzegu jest prawdziwy raj.
PIĄTEK
Założę się, że w przeciwieństwie do wielu innych imprez, gdzie publiczność schodzi się powoli, już pierwszy artysta SF 2010 czyli Carlo Calabro będzie miał na swoim secie sporą grupę żądnych zabawy klubowiczów. To będzie godzina 18, ale nie spodziewajcie się delikatnych progresów na rozruszanie, jakie kiedyś produkował Carlo. Raczej sięgnie po swoje najnowsze torpedy – w tym ostatni nr jeden na Beatport Tech Trance Chart, czyli remiks dla Chrisa Corteza.
Carlo będzie miał o tyle dobrze, że w tym czasie scena Analog nie będzie jeszcze grała. Na podobne szczęście liczyć może kolejny nasz as producencki, numer jeden wśród polskich trancowców Nitrous Oxide. Do godziny 20 więc brak dylematów – pierwsze dwie godziny dla polskich didżejów i zapewne sporej ilości polskich produkcji! Po ósmej, scenę Analog otworzy z hukiem Cez Are Kane, ale ja pewnie zostanę na Digital, bo Artento Divini jeszcze nigdy nie słyszałem. Na pewno jednak nie zabawię tam do końca, bo od 21 Amfiteatr czeka pierwsze trzęsienie ziemi, czyli muzyczny szwedzki stół w wykonaniu nieobliczalnych Dada Life! Jestem pewny, że nie wyjdę przed ich ostatnią nutką w ostatniej nucie – mam bowiem słabość do ludzi z taką charyzmą. Kolejny kwadrans poświęcę na Dirty South – wiem, że tego pana stać na dużo. Na więcej niż kwadrans nie ma jednak szans, bo na Digital kończyć swego seta będą W&W (na pewno będą się starać zakończyć w pięknym stylu), a tuż po nich czeka nas live act Chicane. To trzeba zobaczyć i posłuchać – klasyki w wykonaniu żywego składu to przecież rzadkość na naszych imprezach…
Podejrzewam jednak, że pół godziny z Chicane wystarczy mi do szczęścia i będę potrzebował czegoś wysokoprocentowego – w sam raz na taką okazję zapewne będzie początek seta Joachima Garrauda zaplanowany na 23:20, który znany jest z tego, że poruszy nawet trupa. Boję się też, jego set zleci mi bardzo szybko, przez co przegapię sporą część występu Garetha Emery, w końcu będzie trzeba zostać dłużej na Analogu, żeby sprawdzić o co chodzi w „Megamiksie”. Na szczęście ten kończy się o 01:00, więc zdążę na ostatni kwadrans trancowego magika prosto z Wysp. Po nim, posłucham początku seta Markusa Schulza i sprawdzę czy zdoła mnie przytrzymać dłużej na Digital. Nie będzie miał łatwo, bo już z tyłu głowy będzie mnie męczyć myśl, że w Amfiteatrze gra już gość numer jeden klubowego świata ostatniego sezonu czyli Joris Voorn…
Kiedy już dotrę na Jorisa, zostanę do końca, bo po nim kolejny szaleniec tej nocy Laidback Luke. Na pewno nie usiedzę – po ostatnim wywiadzie dla DJ Maga ochota na jego seta zwiększyła się kilkakrotnie. Około 3:30 mogę już mieć dosyć house’u i electro-house’u, więc wyekspediuję się na jakiś czas na Digital, żeby sprawdzić czy Andy Moor zagra podobnie jak na ASOT i czy występujący po nim Cliff Coenraad przyłoży z grubej rury jak kiedyś na enTrance w Bydgoszczy… Wrócę na końcówkę Funkagendy i początek Toxic Noiza, a jeśli siły pozwolą, zakończę piątkową noc na Digital przy dźwiękach Fafaqa, który obiecał mi zaskoczyć mocno wszystkich przybyłych. Aha, nie wiem jak znajdę czas na parę chwil na Red Stage, choć teoretycznie trzeba by było sprawdzić co najmniej Mr Pita i Tony’ego Cha Cha…
SOBOTA
Zaczyna – jak w piątek – o 6 po południu scena Digital, gdzie Sound Players i Joop nie będą mieli konkurencji (Amfiteatr zaczyna o 20). Ciekawe czy będą oszczędzać słuchaczy bawiąc się w rozgrzewkę, czy na dzień dobry zmiażdżą potężnymi beatami, by to o ich setach mówiło się po imprezie. Od 20:00 warto już być na Analog, bo dużo może się zdarzyć podczas setów Jay Bae i Jacoba Seville – pierwszy z nich ostatnio kosi mocnym tech-house’em, drugi groovy house’em, na pewno więc będzie ciekawie.
Potem Digital – końcowy kwadrans Ali’ego Wilsona, a następnie, nadzieja brytyjskiego prog trance’u, Ashley Wallbridge. Daję mu trzy kwadranse, bo na pewno korcić mnie będzie Amfiteatr i kolejny as z UK – tym razem housowy wyjadacz z Defected, ATFC. Jedno jest pewne – między 22 a 23 polecę na jednej nóżce na Red Stage, bo właśnie w tych godzinach będzie jedyna na Sunrise okazja posłuchać połamanych, porywających breakbeatów w wykonaniu szefa poznańskiej Breakbeat Propagandy, DJ-a Tommy’ego. Tuż po 23 dwa Megamiksy – trzeba będzie wybrać ten na parkingu, bo połączony będzie z live actem Andain…
Potem kwadrans z Blakiem Jarrellem i powrót do Amfiteatru na housową legendę – Pete’a Tonga, po którym zresztą kolejny wielki z UK – tym razem ojciec progressive’u czyli Sasha. Armina już w tym roku słyszałem, więc ostatnie pół godziny mi wystarczy, po nim o 2:30 pojawi się jak dla mnie wielki znak zapytania, Ben Gold. Czy przytrzyma mnie dłużej na Digital? Zobaczymy. Jeśli tak, mogę przegapić Hardwella, a może nawet Koena Groenevelda – jeśli Ummet Ozcan zaskoczy od 3:45. Podejrzewam jednak, że po 45 minutach mogę chcieć odmiany, więc od 4:30 będę już na Analog, żeby sprawdzić końcówkę Koena i potem zaznać techno-oczyszczenia w wykonaniu Siasii… Z drugiej strony na Digital ostatnia godzina będzie należała do Dave’a Schiemanna, więc wcześniej czy później przeniosę się na parking i sprawdzę, jak sobie nasz zdolny producent radzi w takich okolicznościach przyrody.
NIEDZIELA
Tu już nie trzeba wybierać – żądnych trzeciego dnia szaleństw już od rana rozpieszczać muzycznie na plaży będą na największym After Party w Europie didżeje znani i lubiani (Neevald, Cez Are Kane, Miqro), ale też nowi w tym miejscu, m.in. nastawiony na nieco bardziej techniczno-housowe klimaty Milkwish, nasz świetny młody producent. Będą też Brodsky, Novy i Roberto Bedross, no i tysiące uśmiechniętych ludzi dookoła – kto raz przeżył Sunrise After Party wie dobrze, że to miejsce jedyne w swoim rodzaju.
A wieczorem? DJ Kris i jego przyjaciele: Gregory, Radi S, Quiz i Insane, czyli powrót do przeszłości z dedykacją dla tych wszystkich, którzy z największym sentymentem wspominają imprezy sprzed 5, 7 czy 10 lat. Plus raz jeszcze live act Andain, z wokalistką z kultowego dla Sunrise kawałka „Beautiful Things”… To będzie długi i wyczerpujący weekend. Sunrise Festival 2010 zaczyna się już za kilka godzin, zapraszamy do Kołobrzegu, bo – poza line-upem – MDT na pewno przygotuje wiele wizualnych i nie tylko atrakcji, o których będziecie rozmawiać przez kolejne miesiące.