Sunlounger 'Sunny Tales’ – recenzja FTB.pl
Po zeszłorocznym sukcesie wydawniczym, jakim niewątpliwie był debiutancki album „Another Day on the Terrace”, Roger Pierre Shah ani na moment nie myślał o odpoczynku. Biorąc pod uwagę inne nagrania niemieckiego muzyka, trudno znaleźć obecnie bardziej zapracowanego producenta. W czerwcu ukazał się przecież „Songbook”, w drodze podobno debiutancki krążek Global Experience, które współtworzy z Brianem Laruso. Gdyby dodać do tego kolejne single z „Going Wrong” i „Coral Sea” na czele, kompilację „Mellomania”, do której również przygotowuje świeży materiał (jak np. kapitalne „Sundown Terrace” Balearic Sessions”, audycje radiowe, występy, zarządzanie własnym labetem… Można się poważnie zastanawiać, czy ten gość nie ma przypadkiem jakichś metafizycznych zdolności i nie odsłuchuje nagrań podczas snu.
„Another Day on the Terrace” („ADOTT”) było zeszłoroczną odpowiedzią Shaha na zainteresowanie fanów „White Sand” oraz „Aguas Blancas”. Fora dyskusyjne pełne były pozytywnych recenzji i zachwytów nad albumem. Sam Shah powoli zaczynał być przymierzany na sukcesora Chicane – dotychczas uznawanego za króla odprężającego, balearskiego brzmienia. Recenzujący „ADOTT” na łamach naszego portalu Andrzej Siemaszko nie wahał się nawet stwierdzić, iż to właśnie album Sunloungera – nie najnowsza wówczas odsłona „In Search of Sunrise” – najlepiej oddaje magię Białej Wyspy. Niezależnie od tego, jak trafne były stawiane wówczas tezy, trzeba przyznać jedno: „Another Day on the Terrace” rozbudziło naprawdę duże nadzieje. Czy Sunlounger im sprostał?
Okładka zapowiada kontynuację brzmienia znanego z „ADOTT”. Zestawienie utworów także nie zapowiada rewolucji – podobnie jak na pierwszym albumie Sunloungera, „Sunny Tales” podzielone zostało na dwie płyty. Pierwsza z nich to naturalnie „Chill”, z kolei druga jawi się jako „Dance”. Tyle o wrażeniach wzrokowych, pora sprawdzić, co zmieniło się w stylu Shaha w ciągu ostatniego roku. Warto dodać, że tym razem singiel promujący „Sunny Tales” pojawił się wyjątkowo późno w porównaniu do debiutanckiego krążka. „White Sand” czy „Aguas Blancas” znaliśmy bowiem już na długo przed premierą „ADOTT”, być może nawet sam Shah nie miał wtedy w planach nagrywania albumu. „Catwalk” / „Mediterranean Flower” pojawiły się dopiero na początku sierpnia, kiedy już dostępne były fragmenty całego wydawnictwa.
Pierwsza płyta w stylu ambient, czy jak kto woli – chillout, nie przynosi żadnej rewolucji (jeśli ktokolwiek takiej oczekiwał). Album, podobnie jak w przypadku „ADOTT”, otwiera nagranie tytułowe. Świetne intro. Wciąga i zachęca do przesłuchania kolejnych utworów. Myślę, że jest bardziej udane niż „Another Day on the Terrace”. Przy delikatnych uderzeniach gitary klasycznej przechodzimy do „Change Your Mind”, pierwszej kompozycji wokalnej, do której głosu użyczyła Kyler England. Zdecydowanie przyjemniejszy utwór od „In & Out”, za którym – w znacznej mierze ze względu na poczynania wokalne Aleksandra Pearlsa – nigdy nie przepadałem. Gdyby dalej zestawiać nagrania z ich odpowiednikami ze spisu utworów na „ADOTT”, to przed trzecim „Mediterranean Flower” wyczyn nie lada. „White Sand” to przecież najpopularniejszy, przez wielu uważany zarazem za najlepszy, utwór Sunloungera. Dodam, że to również pojedynek dwóch zręcznych gitarzystów: Ellera van Buurena, z którym Shah współpracuje obecnie i Jörg Stenzela – to właśnie jego gra zdobiła między innymi „White Sand” i „Aguas Blancas”. Brat Armina wyszedł z tego obronną ręką, trzeba to przyznać. Próżno było czekać na kolejną kopię zagranego na gitarze akustycznej, jest za to ciekawy riff na „elektryku”, coś nowego, innego. Czwarte nagranie – „Lost”, w którym śpiewa Zara, to moim zdaniem najciekawszy utwór wokalny albumu. Traf chciał, że zestawione zostało z kawałkiem, który na „Sunny Tales” podobna mi się najmniej, a właściwie – nie podoba mi się wcale. Budowa melodii w dzielącym je „Spiritual Hideout” przypomina mi trancowe utwory Shaha, szczególnie te wydane jako Savannah La Mar, Magic Island i Purple Mood (tu wspólnie z Thomasem Godelem). Prawdziwie magiczne wydaje się „Punta Galera”. Zarówno w odprężającej, pozbawionej bitu aranżacji, jak i w tej „dancowej” należy do najlepszych nagrań na „Sunny Tales”. Mieszane uczucia mam co do odbioru „Your Name”, ósmego na płycie utworu. Rym zamierzony, mniej lub bardziej oddaje „wyszukany” tekst tego nagrania. Z chęcią posłuchałbym wersji instrumentalnej. Kolejne „Catwalk” licuje z ideą płyty. Jeśli ma być ona relaksująca i rozleniwiająca, to przy gitarowych riffach aż chce się potupać nogą. Aby poznać potencjał tego kawałka, koniecznie trzeba przesłuchać wersję taneczną. Z dwóch następujących po nim utworów śpiewanych, „Talk to Me” i „One More Day”, lepiej prezentuje się to pierwsze. Pocięte wokale oraz krótka melodia w środku nagrania przypomina mi trochę Whiteroom. Bardzo dobry wokal Simona Binkenborna, który zaśpiewał także do „I Finally Found” Leona Boliera, atrakcyjniej wypada w oprawie „Dance”. Zamykające „Balearic Breakfast” nie tylko tytułem nawiązuje do „Balearic Dinner” z „ADOTT”. Ponownie pojawia się bowiem motyw na gitarze hiszpańskiej autorstwa Seisa Cuerdasa. Udany utwór, choć myślę, że znalazłoby się dla niego lepsze miejsce na albumie.
Układ nagrań na płycie tanecznej od tego, z płyty chilloutowej, tym razem nie różni się w ogóle. Jest za to odważniejsza niż „Dance” CD z „Another Day on the Terrace”, szczególnie w pierwszych minutach. Więcej soczystych i treściwych kicków oraz moderntrancowych efektów, przez co i sama druga odsłona „Sunny Tales” jest bliższa trance’owi niż „ADOTT”. Najciekawszymi kompozycjami niezmiennie pozostają „Mediterranean Flower”, „Lost”, „Punta Galera” i „Catwalk”, które dopiero teraz rozwija skrzydła. Tuż za nimi są „Talk to Me”, „Change Your Mind” i „Spiritual Hideout”. Trancowy lifting dobrze im zrobił. Nie można tego powiedzieć o „Your Name”, brzmiącym jak „High” z kiczowatej, eurotrancowej przeszłości Shaha.
Shahowi udało się stawić czoła oczekiwaniom fanów, chociaż „Sunny Tales” uważam za album cokolwiek słabszy od „Another Day on the Terrace”. Należy wziąć pod uwagę to, że nad „Sunny Tales” nie pracowali już bracia Stenzelowie (York), współautorzy sukcesu „ADOTT”, w tym Jörg Stenzel, którego bez dozy przesady można nazwać ojcem sukcesu „Aguas Blancas” i „White Sand”. Tym bardziej cenię udaną współpracę Shaha z Ellerem van Buurenem, dzięki której udało się nie tylko wnieść trochę świeżości i nowych rozwiązań, ale także choć w części zastąpić lukę, jaką pozostawił po sobie duet York. Sunlounger to w tej chwili nadal czołówka muzyki elektronicznej o letniej, kojącej i przystępnej sygnaturze. Jeśli to nie plotka, już czekam na album Global Experience :).
Sunlounger – „Sunny Tales”
CD1 – „Chill”, CD2 – „Dance”
01. Sunny Tales
02. Change Your Mind
03. Mediterranean Flower
04. Lost
05. Spiritual Hideout
06. Heart Of The Sun
07. Punta Galera
08. Your Name
09. Catwalk
10. Talk To Me
11. One More Day
12. Balearic Breakfast