Sound Players – E.P.
Dj Arni oraz Dj Spoon tworzą duet Sound Players. Pochodzą z Koszalina i od roku 2001 współpracują ze sobą osiągając wspólnie kolejne szczeble muzycznej kariery. Dokładnie 5 stycznia 2006 roku na rynku muzycznym ukaże się ich najnowsza płyta winylowa utrzymana w klimatach Trance’owych. My jako pierwsi otrzymaliśmy najnowsze dzieło Sound Players i poddaliśmy je szczegółowej recenzji.
Na najnowszym czarnym krążku formacji Sound Players znalazło się aż pięć całkowicie premierowych, nigdzie wcześniej nie publikowanych utworów. Płyta jest zapowiedzią zbliżającego się wielkimi krokami albumu formacji, który będzie miał swoją premierę jeszcze w karnawale 2006 roku i już dzisiaj jest oczekiwany z wielkim zainteresowaniem. Zanim jednak dojdzie do premiery albumu przyjrzyjmy się bliżej co zawiera promujący album winyl.
Delikatnie wyciągam z obwoluty czarny krążek i zarzucam go na gramofon. Nakładam igłę i oczekuję. Wpatrując się w wirujący krążek do moich uszu zaczynają napływać pierwsze dźwięki produkcji chłopaków z Sound Players. Wcześniej wyczytałem, że będę słuchał utworu „Energize” w wersji ’Album Edit’. Utwór trwa ponad 6 minut zasłuchuję się zatem. Pierwsza minuta to dość dobre wprowadzenie. Przyjemne arpeggio i delikatny bit, po minucie zaczyna „wchodzić” bas i dodatkowe dźwięki zwiastujące zbliżające się wielkimi krokami meritium utworu. Całość wprawia mnie w pozytywny nastrój a ciało mimowolnie poddaje się zapętlonemu rytmowi. Dwie minuty, dwadzieścia sekund – zatrzymanie utworu i oczekiwanie na coś, co mną poruszy… i niestety nic mnie nie poruszyło. Szczerze powiedziawszy, oczekiwałem wyraźnie zaznaczonej linii melodyjnej, jednakże takowej się nie doczekałem w zamian za to, do moich uszu napływał zmodyfikowany na wiele sposobów motym przewodni, który w pewnym momencie zaczął stawać się dość monotownny nie wprowadzając nic nowego do utworu. Być może odbiór tego kawałka w atmosferze klubowej wywarłby na mnie większe wrażenie, jednakże w zaciszu domowym niczym specjalnym mnie nie zachwycił i wypadł w mojej ocenie bardzo przeciętnie.
Chwila przerwy i zaczyna się drugi utówr na liście zatytułowany „Flash”. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Wyczuwam znacząco głębię utworu i odczuwam pozytywne wibracje wsłuchując się w bardzo ładnie ułożone w panoramie pojedyńcze dźwieki. Tak trwając w zasłuchaniu nagle po minucie atakuje moje uszy bass wprawiając moje ciało po raz kolejny w rytmiczne ruchy. Dwadzieścia sekund później do moich uszu zaczynają napływać bardzo przyjemne dźwięki wprawiając mnie w lekki stan pozytywnego zaskoczenia. Całość klaruje się bardzo obiecująco i z niecierpliwością czekam na finalną eksplozję, która powinna być kwintesencją tego co odczułem na początku utworu. Ruszając rytmicznie głową trwam w rytmach narzuconych przez artystów z Sound Players. Dwadzieścia sekund przed trzecią minutą utworu moje ruchy zostały wstrzymane przez dośc niekonwencjonalne zatrzymanie utworu. Zaciekawiony panującym w uszach filtrowanym „szumem” trwającym całe dwadzieścia sekund trwam w przekonaniu, że za moment po raz kolejny w tym kawałku zostanę zaskoczony… i zaskoczono mnie, tyle że nie do końca pozytywnie. Po raz kolejny oczekiwałem melodii i po raz kolejny jej nie otrzymałem. Wstęp utworu „Flash” odebrałem jako zapowiedź czegoś innego, jednakże na swój styl główny motyw kawałka posiada swój urok, który zdecydowanie bardziej sprawdzi się w dużych salach klubowych niż w sytuacji, kiedy słucha się go w domu, w założonych na uszach słuchawkach. Utwór „Flash” w mojej opinii wypadł lepiej od poprzednika jednak nie pokrył się w pełni z moimi oczekiwaniami ale i tak uważam go za pozytywne dzieło muzyczne.
„Static State” to już trzeci i ostatni kawałek na tej stronie płyty winylowej formacji Sound Players. Od pierwszych taktów słychać, że tym razem mam doczynienia z nieco inną kompozycją. Mocny bit prowadzący świetnie całość napawa mnie optymizmem. Moje ciało już poruszone do ruchu po raz kolejny wyczekuje niespodzianek. Pierwsza pojawia się już po minucie wsłuchiwania się kiedy to, po ciekawym przejściu w słuchawkach słuchać bass wraz z nieustającym mocnym bitem poprzeplatanym miejscami z ciekawie zaaranżowaną sekcją hihatów. Moje kończyny dolne oraz głowa chodzi równiutko z bitem ani na moment nie ustając. Odczuwam zdecydowane zadowolenie z odsłuchiwanego utworu i wewnętrznie mam nadzieję, że będzie tak do końca. Po dwóch minutach nieprzerwanego przytakiwania moim uszom ofiarowano cudowny odpoczynek w postaci głębokich padów, które przeniosły mnie w stan zamyślenia. Zasłuchany z zainteresowaniem oczekiwałem kolejnej niespodzianki pełen wiary iż będzie to mniej więcej spełnieniem moich wyobrażeń. I tak się stało. W delikatnie brzmiące pady wdarł się niespodziewanie mocny dźwięk niosący dalej kawałek nie pozbawiając go pozytywnych wibracji. Pomimo, iż nie było jeszcze bitu, moja głowa zaczęła przytakiwać słysząć podświadomie rytm, który de fakto pojawił się w chwilę później. Odleciałem zasłuchany w tą produckję nadając jej jak na razie najwyższy współczynnik atrakcyjności. Nawet nie zauważyłem, że skónczyła się ta strona płyty, przerzuciłem ją zatem i znów położyłem igłę oczekując kolejnych produkcji…
Po charakterystycznych trzaskach w słuchawkach popłynęły pierwsze nuty utworu „Blue Sky” podpisanego jako Silver Mist. Po taką nazwą kryją się chłopaki z Sound Players oraz DJ Speed czyli Nitrous Oxide. Efektem współpracy jest właśnie „Blue Sky”, który już od minuty „wciska się” w moje uszy. Pierwsze takty jak to bywa w wersjach winylowych pozytywnie rozkręcają utwór nie zdradzając tymsamym głownych zamierzeń autorów kompozycji. Delikatny bass i „latające” w panoramie dźwięki prowadzone przez stabilny bit nie pozwalają na siedzenie bez żadnego ruchu. Przytupując zatem nogą wsłuchuję się coraz to bogatsze brzmienie utworu do którego wraz z upływającym czasem dochodzą kolejne elementy aby w pewnym momencie się zatrzymać i zaskoczyć słuchacza… Przez moment zastanawiam się, czy będzie to zakoczenie pozytywne… Dokładnie w trzeciej minucie utworu moje obawy nie zostają potwerdzone, gdyż z słuchawek zaczyna wydobywać się ciekawa filtrowana fraza lecz dość „sucha” nie wypełniona zadnymi głębszymi padami co daje pewien niedosyt i uczucie braku pełności. W momencie kiedy na filtrowaną frazę zaczynają nakładać się inne dźwięki sytuacja nieco się zmienia, jednak nadal w moim odczuciu brakuje elementów „wypełnienia”, które dałoby całkowicie inny efekt. Gdy do tego wszystkiego zostaje jeszcze dołożona ścieżka bassowa i bit powstaje już lekki chaos. Ponadto już do końca utworu nic specjalnego się nie zmienia i wdziera się monotonia, która w moim odczuciu dyskwalifikuje utwór „Blue Sky” jako utwór ponadprzeciętny nadając mu status przeciętnego niczym szczególnym się nie wyróżniającego. Biorąc pod uwage jeszcze fakt, iż był on robiony w kooperacji i pracował nad nim także DJ Speed wyszedł on dość marnie.
Druga produkcja na tej stronie płyty to winylowa wersja utworu „Innocence” podpisana jako: „Arthur K & Mac C”. Z założenia po tą nazwą artyści postanowili tworzyć projekty mniej komercyjne nieco inne aniżeli produkcje Sound Players. Utwór „Innocence” jest jednym z przykładów tego typu produkcji chociaż, sam początek utworu nie rózni się praktycznie niczym od pozostałych utworów zawartych na płycie, jednakże już po minucie słuchania całość zaczyna bardzo przyjemnie i miło się rozkręcać budując przyjemny nastrój typowego trance’owego brzmienia o profesionalnej jakości. Szczególnego uroku dodają „nakręcające” rytm dodatkowe frazy dźwiękowe oraz delikatne pady miękko wypełniające głębię kawałka w tle. Całość „kręci” się idealnie dając mi pełną satysfakcję z słuchania kompozycji chociaż jeszcze nie doszedłem do meritium utworu. W słuchawkach bit ustał pozostawiając po sobie nadal rozkręconą scieżkę bassową z głębokimi padami. Przed trzecią minutą do moich uszu zaczęła napływać delikatna melodia idealnie wręcz dopasowana do całości kompozycji, szczególnie gdy artyści „dorzucili” do niej wybrzmiewające już wcześniej pady i świetnie „nakręcające” znane mi już z początku kompozycji frazy dźwiękowe. Po ich usłyszeniu wraz z połączoną melodią doznałem bardzo pozytywnych emocji i już wtedy wiedziałem, że jest to kawałek do którego chcę wracać. Potwierdzeniem mojego postanowienia był moment z czwartej minuty utworu w którym to, wszystko co najlepsze z tej kompozycji ruszyło razem. Po raz kolejny straciłem rachubę czasu i utwór zakończył się szybciej niż bym przypuszczałem – musiałem przesłuchać go po raz kolejny… i raz jeszcze. Jak dla mnie najlepszy utwór z całej płyty…
Stawiając płytę w ogólnej klasyfikacji i porównując kompozycje do innych polskich utworów będących na rynku muszę przyznać, że ten krążek posiada w sobie wiele potencjału i energii tak bardzo potrzebnej każdemu klubowiczowi. Poza tym zawarte na płycie kompozycje stawiają jakość rodzimej muzyki klubowej na dość wysokim poziomie. Moje zdanie, po przesłuchaniu całej płyty jest ogólnie pozytywne, jednakże rzekomo komercyjne utwory rozpoczynające płytę nie przypadły mi do gustu. Ostatnie tracki z każdej ze stron płyty jednak przyćmiły moje wcześniejsze niezadowolenie i wpłynęły na wyższą końcową ocenę.
Reasumując. Płyta winylowa grupy Sound Players jest godna polecenia wszystkim DJom, grającym muzykę komercyjną w dużych klubach w Polsce. Prezentowane na niej utwory chociaż nie wszystkie zachwycają, w większości przypadków powinny zaspokoić wszystkich klubowiczów „głodnych” dobrego Polskiego brzmienia. Jak wiadomo gusta są różne i to co mnie osobiście zachwyca i ujmuje innych może zniechęcać i odwrotnie, dlatego też najlepszą opinię o płycie wystawi każdy z Was.
Artysta: Sound Players
Wydawca: Boldy Records
Rok wydania: 2006
Nasza punktacja: 7.8/10
Wszystkich zainteresowanych zakupem płyty informujemy, iż można ją nabyć w sklepie internetowym w serwisie Boldy.pl za cenę 35 zł brutto.
Tekst: Roman COMPOD Majewski