Sonda: czy polskie nazwiska w line-upie przyciągają publiczność?
Niedawno wdałem się na Facebooku w dyskusję na temat – dobrze znany forumowiczom FTB i to od lat – ignorowania lub złego traktowania polskich artystów na polskich eventach czy festiwalach. Przeczytałem, że „bezczelnym jest twierdzić, że polscy artyści za dużo się cenią”, skoro ciężko pracowali na swoją markę. Że agencje powinny im płacić po powiedzmy kilka tysięcy za występ, bo tacy panowie, jak Nitrous Oxide, Adam Nickey czy Arctic Moon to producenci znani i poważani w szerokim świecie.
Czy jednak, jak w temacie, oni rzeczywiście są w stanie przyciągnąć swoją obecnością tłumy fanów? Przecież tylko w takiej sytuacji byłoby to dla organizatorów opłacalne.
Jeżeli nie, trudno oczekiwać, by agencje płaciły im tylko za to, że są „szanowani”. Żyjemy w świecie wolnego rynku, gdzie nakład ma przynieść zwrot i dochód. Za duże światowe marki płaci się pieniądze wręcz kosmiczne, ale podobnie jak w przypadku równie kosmicznie opłacanych piłkarzy znanych każdemu – przyciągają oni tysiące ludzi.
Rachunek jest prosty – jeżeli Nitrous Oxide czy Arctic Moon posiadaliby imponującą bazą wiernych fanów, nikt nie wahałby się z odpowiednią zapłatą za występ.
Chyba jednak jest wciąż inaczej. A może na tego rodzaju wartość trzeba pracować jednak kilka lat dłużej? Z tego, co nam wiadomo, żaden organizator nie ma problemów z odpowiednim wynagrodzeniem dla polskich gwiazd techno, jak Czubala czy Sienkiewicz. Ale oni pracowali na swoje nazwisko już 15 czy więcej lat temu. Dziś każdy wie kim są, dzięki czemu mogą się cenić.
Pytanie do Was jest następujące – czy Wy sami i znajomi z Waszego kręgu podejmiecie decyzję o przyjściu na event dla polskiego nazwiska (jeśli tak, to którego?). Czy któryś z polskich producentów czy didżejów jest w stanie przekonać Was do tego, że jednak wydacie pieniądze na dany festiwal? Może jest Was więcej, niż się wydaje polskich agencjom eventowym? A może ci, którzy wymagają lepszego traktowania dla Polaków, bujają w obłokach?
Udany set w dobrej godzinie to jedno, ale czy rzeczywiście polski artysta skłoni kogoś do kupienia biletu na daną imprezę? To przecież zawsze będzie główny argument dla kogoś, kto imprezę organizuje. Przyznajcie więc z ręką na sercu – czy jest choć jeden polski DJ, dzięki któremu dojrzeje Wasza (kosztowna) deyzja dotycząca przyjścia na daną imprezę/event/festiwal?