Sobota z weteranem: Olav Basoski
Olav Basoski był na scenie przed… Nie chcę uogólniać, ale
chyba przed wszystkimi, a już na pewno przed gigantyczną rzeszą
europejskich producentów obecnych w tej chwili na scenie muzyki
house i elektronicznej w ogóle. Jego pierwszy projekt muzyczny, Baze
& Huke, wystartował w 1988, gdy sporej części z Was jeszcze
nie było na świecie, a cała reszta pewnie nie śniła o clubbingu.
Holender o polskich korzeniach, dzięki swojemu studioholizmowi, w
latach dziewięćdziesiątych stał się gigantem sceny clubhouse,
która dziś przeistoczyła się na różne inne odłamy muzyki
klubowej. Basoski wydał w tamtych czasach przeszło setkę własnych
utworów i masę remiksów, grywanych do znudzenia na wszystkich
parkietach. Bob Marley, Moby, James Brown, Frankie Goes To
Hollywood, Todd Terry, Armin van Buuren a nawet… Vengaboys –
czego byście nie wpisali w wyszukiwarki w połączeniu z „Olav
Basoski remix”, jest spora szansa, że znajdziecie jakąś
oldschoolową reinterpretacje tego pana.
Szczególną sławę zdobyła sobie gigantyczna seria
„Samplitude”, z której w latach 1997-2002 powstało dwanaście
winylowych EP-ek – kolejne dwie wydane zostały w późniejszym
czasie – zawierających łącznie czterdzieści osiem utworów.
Oczywiście poza nimi, Olav równolegle zajmował się innymi
wydawnictwami i remiksami. W sumie, tych pierwszych uzbierało się
prawie setka – przy czym niemal każde kilkuutworowe – a tych
przeszło drugie tyle, a wszystkie łączyło charakterystyczne dość
i w tamtych czasach niepowtarzalne, funkująco-diskująco-soulujące
brzmienie.
Basoskiemu nie jest łatwo spojrzeć w metrykę prywatną, ale dla
sceny klubowej żyje już ponad dwadzieścia lat i nie zamierza
odchodzić w niepamięć. Zwłaszcza, że owa najdłuższa w świecie
seria płyt winylowych właśnie doczekała się cyfrowego ponownego
wydania, specjalnie dla tych wszystkich, którzy polują na klasyczne
wydawnictwa Holendra i upolować ich nie mogą…