Skandaliczne podsumowanie roku (tekst z DJmaga)
„Przez 12 miesięcy nasłuchiwaliśmy co się dzieje na świecie w kontekście dobrej, klubowej muzy i branżowych newsów o nowych imprezach czy wydawnictwach. Między wszystkimi „poważnymi” doniesieniami, trafiliśmy też w tym roku na kilka kwiatków, które wzbudzały mniejsze lub większe kontrowersje wśród fanów clubbingu. Co z naszym światem mają wspólnego Paris Hilton, Lady GaGa czy Agnieszka Chylińska? Tak się składa, że wkroczyły one (na chwilę, ale jednak) ze swoimi bucikami na terytoria zarezerwowane dla didżejów i imprezowiczów. O jakich innych klubowych skandalach mówiło się w 2009?
27 marca 2009, Miami
Zaczęło się na sławnej konferencji WMC w Miami, która chyba jeszcze nigdy dotąd nie odbiła się tak szerokim echem w świecie, niekoniecznie klubowym. No ale trudno, żeby było inaczej, skoro w centrum uwagi znalazła się znana z tego, że jest (bardzo) znana Paris Hilton. Bawiła się w Miami Beach na imprezie, gdzie beaty kleił Steve Angello. Musiało jej się bardzo nie podobać, bo w związku z tym, że „dostała migreny od tej okropnej muzyki”, postanowiła użyć swoich wpływów i zaingerować w muzyczny repertuar. Podbiegła do didżejki i poprosiła o coś „bardziej do tańca” – Angello twierdzi, że męczyła go o coś hip-hopowego, choś sama Paris upiera się, że chciała Daft Punk albo Boba Sinclara. Co do reszty zdarzeń również znamy dwie różne wersje – Hilton twierdzi, że po kilku prośbach o piosenkę (!) znikąd pojawił się ochroniarz Steve’a i ją odepchnął tak, że jej chłopak Doug musiał interweniować. Najlepszy jest fragment „tak jakby on potrzebował jakiegoś ochroniarza,ha”. Z kolei menedżer Angello zaklina się, że Steve nie miał żadnego ochroniarza, a cała sytuacja wyglądała nieco inaczej – po kilku zlekceważonych prośbach Paris poprosiła o pomoc swojego bodyguarda, który sprzedał liścia Steve’owi, ten odpowiedział na atak i w didżejce wywiązała się regularna walka. Hilton opowiadała, że był płacz i mnóstwo krwi, ale ostatecznie nikt nie złożył na nikogo zarzutów. Angello skwitował sytuację słowami „Do osoby, która twierdzi, że też nagrywa płyty: nie podchodź do didżejki prosząc mnie o granie hip-hopu, a potem swojego odźwiernego o pranie mnie po twarzy”. Kilka dni później na imprezie Beatport Pool Party Steve pokazał się w koszulce „I Love Paris”, a jego kolega Sebastian Ingrosso miał na T-shircie napis „Nie jestem pieprzoną szafą grającą”.
24 lipca 2009, Ibiza
Już sam fakt zaproszenia Lady GaGa na Ibizę przez brytyjskiego didżeja Pete’a Tonga zakrawał na mały skandalik. Trzeba przyznać, że jej ksywa dość osobliwie wyglądała obok innych gości cyklu imprez Wonderland w klubie Eden takich, jak: Groove Armada, Dubfire, Layo & Bushwacka, Luciano, Timo Maas, Fatboy Slim czy Gui Boratto. No cóż – takie czasy. Można spróbować usprawiedliwić pomysł Tonga tym, że w jej przebojach słychać nowoczesne brzmienia electro, albo tym, że wśród miliona bezpłciowych wokalistek GaGa wyróżnia się jednak ekstrawagancją i pewną „alternatywnością” – np., tańcząc w teledysku w roli niepełnosprawnej… Na wszelki wypadek, gdyby dla kogoś sam fakt występu Lady u Tonga był zbyt mało skandaliczny dodajmy, że popowa gigagwiazda popisała się w trakcie występu głośnym później na całym świecie odsłonięciem piersi. Oczywiście przez przypadek. Nie był to pierwszy w jej karierze taki „przypadek” i pewnie nie ostatni. Swoją drogą ciekawe kogo w przyszłym roku zaprosi Pete Tong na Ibizę. Proponujemy jakiś taneczny band z Rumunii.
5 września 2009, Belfast
„Nie uwierzycie w to, co teraz przeczytacie. Jestem teraz w pokoju hotelowym (5.9.9. 22:30), ale właściwie powinienem być właśnie na scenie festiwalu Planet Love. Prawda jest taka, że organizatorzy poinformowali mnie, że Paul van Dyk stwierdził, że jeżeli ja będę grał w moim zakontraktowanym czasie (22:00 – 00:00), czyli tuż przed nim, on nie zagra w ogóle! Więc organizatorzy festiwalu postanowili wyrzucić mnie z line-upu! Chciałem, żebyście wiedzieli, jak zachowują się ludzie w tym biznesie, oczywiście poniosą oni tego konsekwencje! Bardzo mi przykro, że tak się stało, przepraszam wszystkich fanów, którzy nie mieli okazji mnie zobaczyć. Andre.” Tanneberger, dodajmy. Czyli ATB. Organizatorzy Planet Love rzecz jasna mają inną wersję – podobno zaproponowali Andre krótszy występ o wcześniejszej godzinie, a ten ponoć po przybyciu na miejsce zwymyślał jedną z przedstawicielek agencji. Mówi się nawet o groźbach i potrzebie wzywania ochrony.
19 września 2009, Chicago
Już w maju w rozmowie z nami Felix da Housecat wspominał o „złodzieju Hellu, który kradnie czyjeś rzeczy i wydaje jako swoje” (odsyłamy do czerwcowego numeru z Felixem na okładce). Temat powrócił ze zdwojoną siłą we wrześniu, w przeddzień premiery EPki Hella „The DJ”, gdzie udziela się amerykański raper Diddy, znany wcześniej jako Puff Daddy. Housecat na swojej stronie boppernation.com zamieścił oryginalne partie wokalne Diddiego, które ten nagrał w jego studiu (co ciekawe – pochodzą one z sesji do „Jack U”, który to kawałek już 2005 roku DJ Hell wydał bez pytania w swoim labelu Gigolo, a Felix mu odpuścił). W produkcji Hella nie pojawia się tylko fragment tego nagrania, ale wszystko, co wykrzyczał Diddy, z wyłączeniem momentów, gdy wymienia imię Felix… Sprawa więc wydaje się jasna, choć Hell utrzymywał, że wszystko zostało uregulowane i ma zgodę Diddiego na publikację. Cała sytuacja oczywiście medialnie była na rękę obu panom, a jak się skończyła? W sumie nie wiemy, ale czy kogoś to obchodzi?
10 października 2009, Berlin
Richie Hawtin wydaje się spokojnym, ustatkowanym gościem (żeby nie powiedzieć biznesmenem), a jednak okazuje się, że jemu również zdarzają się gówniarskie zagrywki. W październiku był na ustach klubowiczów nie z powodu nowej kolekcji odzieżowej czy wydania DVD albo nowej aplikacji na iPhone’a, ale z powodu …kotary odgradzającej parkiet od backstage’u w najlepszym według DJmaga klubie na świecie Berghain. Rzeczona kotara została podobno przez niego samego, lub kogoś ze znajomych zrzucona na podłogę, efektem czego było wyproszenie Wielkiego Ryszarda i jego ekipy. Podobno już wcześniej blisko było interwencji ochroniarzy, jako że Hawtin z Dubfire i resztą watahy wpadli do klubu ze sporą liczbą szampanów i robili dużo hałasu. Richie błyskawicznie zareagował na całą sytuację wpisem na Facebooku, który jednak był delikatnie rzecz ujmując trochę nie na temat: „Wiecie co, BERGHAIM (sic) to świetny klub, jeśli już jesteś w środku, ale dlaczego polityka wpuszczania do środka musi być tak niedorzecznie kurewsko ostra. Dajcie spokój, panowie, macie fantastyczny klub, ale nie zachowujcie się tak egoistycznie. Wszyscy chcemy u was grać i współpracować z wami, ale chyba powinniście pomyśleć o poważnej zmianie podejścia!!! Powodzenia i nie zapominajcie o tych, którzy mieli swój wkład w rozwój sceny, zanim w ogóle powstaliście”. Prawie jak w dowcipie: jedzie łódka przez las, a oni nadal malują płot na zielono.
23 października 2009, Warszawa
Gdy pojawił się singel „Nie mogę cię zapomnieć”, w polskim szołbiznesie zawrzało – fani rocka skwitowali nowe oblicze Chylińskiej jako disco polo, podobnie zresztą miłośnicy dobrych beatów. Z drugiej strony brzmienie singla mocno przypomina „Another Chance” Rogera Sancheza czy numery Galleon, gdyby nie wokal można by kawałek uznać za stosunkowo przyzwoity. Oddajmy głos Bartkowi Rytkowskiemu, który wkładał płytę do odtwarzacza bez żadnych uprzedzeń: „Chylińska robi dance! – grzmiały muzyczne portale. Fani podzielili się na dwa obozy. „To nie muzyka, tylko jakiś gówniany żart!” – pisali jedni. „Aga dojrzała, ma dziecko, jest szczęśliwa, to słychać, czas na zmiany” – bronili drudzy. Sama zaś artystka, pierwsza polska skandalistka przez długi czas milczała. Po rozpadnięciu się O.N.A. wydała dość hardkorowy album „Winna”, który ostry był nie tylko pod względem muzyki, ale i tekstów. Sukcesem się jednak nie stał. Po latach milczenia Agnieszka powróciła by życzyć wszystkim… pogody ducha. W klipie udaje bohaterkę „Flashdance”, czerpie z niemieckich wzorców takich jak Dj Bobo (deszcz to metafora oczyszczenia ze złego) i Modern Talking (do czego się przyznaje!) i pojękuje. Tak, pojekuje. Nie wiem co stało się z wokalistką o najbardziej rozpoznawalnym wokalu w kraju. Krzyki znikły na rzecz stękań. O ile do produkcji utworów (twórcy to Plan B – odpowiedzialni za sukcesy Sistars) przyczepić się nie można, o tyle cała reszta to jeden wielki zgrzyt. Trudno mi pojąć, jak artystka takiej rangi, która wielokrotnie nagradzana była za najlepsze teksty, mogła wyskoczyć z takim szitem. Bo teksty na płycie „Modern Rocking” to grafomania. „Kochać Cię, to mieć w sercu cierń”, „Kochać Cię to straszny czas” to tylko niektóre z kwiatków które czekają na nas w trakcie słuchania. Aga, jesli chcesz, to graj to techno, ale na przyzwoitym poziomie, bo przykro mi to stwierdzić, ale Mandaryna nagrała lepszy album… Ocena: 2.”
Tekst: Marcin Żyski, Bartek Rytkowski
Artykuł z aktualnego wydania DJ Magazine Polska, grudzień 09/styczeń 10