Sety DJ-skie lepsze 'odgrzewane’ czy 'świeże’?
Bardziej niż opisywać zjawisko, chciałbym zachęcić Was do
dyskusji na temat od dawien dawna roztrząsany przez niezliczone
ilości DJ-ów-profesjonalistów, amatorów, a także szarych,
niegrających i nieprodukujących klubowiczów. Chodzi o to, czego
tak naprawdę spora część z nas nie uznaje za coś, co przystoi
DJ-owi, a co niektórym z nich przyniosło światową sławę i
pozwoliło budować setami klimat, którego ze świecą szukać u ich
kolegów po fachu. O czym mowa w tym jakże enigmatycznym wstępie?
Nie o „gotowce” – tu nie ma nad czym debatować – lecz o
skrupulatne przygotowywanie się do setów pytam.
Jak, mniej lub bardziej, zdajecie sobie sprawę, DJ występujący
częściej niż raz na pół roku nie przygotowuje kompletnie nowego
materiału na każdy z występów. Rezydenci bazują zwykle na
standardowych zestawach hitów numer jeden, które sprawdzą się za
każdym razem, niezależnie od momentu imprezy i tego, ile razy danej
nocy były już grane wcześniej. Grajkowie z regularnymi bookingami
również posługują się jakąś-tam playlistą – lub choćby
zestawem artystów czy labeli – która nie zdąży się znudzić
klubowiczowi, który słyszy danego DJ-a raz na miesiąc.
A co w wypadku DJ-ów, którzy grają trzy razy w tygodniu, za
każdym razem w innych miejscach, ale używając określonego zestawu
utworów, ich kolejności, a czasem też sztywno trzymając się jej
i popadając w rutynę, tak bardzo ułatwioną przez traktorowe i
seratowe archiwum setów?? Z jednej strony, set niezaplanowany i
nieprzemyślany, to często set słaby, a z drugiej strony przesadne
jego planowanie zakrawa o żart z klubowicza.
Sprecyzuję więc pytanie: