Sensation White – historia eventu
Każdy, kto choć raz uczestniczył w którejś z edycji Sensation White potwierdzi, że to impreza inna niż wszystkie. Pomysł ubrania wielkiego tłumu ludzi w jednym kolorze sam w sobie powoduje powstanie między nimi pewnej więzi, sympatii, poczucia wspólnoty – to przecież od zawsze idea przyświecająca wspólnej zabawie. Dzięki temu białemu kolorowi czujemy, jakbyśmy znali się wszyscy od dawna, jakbyśmy się dobrze rozumieli, efektem jest przyjazna atmosfera i poczucie „jechania na tym samym wózku”.
Prawdopodobnie tak właśnie wyobrażali to sobie organizatorzy Sensation White w Amsterdamie. Tysiące ludzi bawiących się w takim samym kolorze – wszyscy na biało, jak jedna wielka rodzina, to musiało się udać. Sam pomysł podobno ma jednak smutną genezę – Szef ID&T – Duncan Stutterheim stracił w wypadku brata Milesa, który współtworzył z nim firmę – na biało ubrani byli wszyscy na jego pogrzebie…
Warto przypomnieć, że pierwsza edycja Sensation w 2000 roku nie miała jeszcze tak zwanego „dress code” – klubowicze nie byli zobowiązani do ubrania się na biało, to jeszcze nie było prawdziwe Sensation. To była jedyna edycja, która nie została wyprzedana i gdzie nie było obrotowej sceny na środku zadaszonego stadionu Ajaxu Amsterdam. Organizatorzy zapełnili zaledwie połowę stadionu, pojawiło się 20 tysięcy ludzi.
Rok 2001 to już był wielki tryumf Sensation. Od tego momentu obowiązuje „dress code” i od tego momentu bilety zostają wyprzedane na wiele miesięcy przed imprezą, w zaledwie kilka godzin. Dodajmy, że kupowane są w ciemno, bo wtedy line-up nie jest jeszcze znany. Jak tłumaczył na konferencji prasowej przed ostatnią polską edycją szef organizatora czyli firmy ID&T „W przypadku Sensation muzyka nie jest najważniejsza. Przede wszystkim chodzi o wyjątkowy klimat, o niezwykłe show, o to, by wszyscy byli pod wielkim wrażeniem tego, co widzą i słyszą, by czuli, że biorą udział w czymś naprawdę wyjątkowym”.
W związku z wielkim sukcesem Białej Edycji w 2002 roku powstał jej czarny odpowiednik czyli Sensation Black. Założeniem było stworzenie eventu dla miłośników mocniejszych brzmień. Biała Edycja to w pierwszych latach była impreza z muzyką house i trance, na Czarnej Edycji spotykali się miłośnicy muzyki hard-trance, hardstyle, a nawet hardcore. Wszyscy ubrani na czarno, a co za tym idzie tworzący zupełnie inną, bardziej mroczną atmosferę. Sensation Black nigdy nie wyprzedawało się na pniu na długo przed imprezą jak White, ale i tak za każdym razem był prawie komplet.
Skoro wspominamy o muzyce, warto zwrócić uwagę na to, jak zmieniały się preferencje organizatorów na przestrzeni lat. Można to prześledzić na podstawie line-upów, a także utworów, które wybierane były jako oficjalny hymn imprezy. Najbardziej rzuca się w oczy zanik muzyki trance w ostatnich latach. Jeśli chodzi o hymny, w pierwszych latach tworzyli je głównie panowie z Rank 1 – w 2000 roku był to utwór Cygnus X, potem hymn przygotowywali jeszcze dwukrotnie – w 2001 i 2003 (w 2002 i 2004 wybrany został The Rush). Ciekawostką jest fakt, że hymny w 2003 i 2004 roku zostały oparte o znane motywy z muzyki klasycznej: najpierw Mozarta, kolejny Carla Orfa.
Ostatni trancowy hymn w 2005 przygotował Armin van Buuren („Serenity”). W 2006 roku w line-upie pojawił się Ferry Corsten i gość specjalny czyli Tiesto, który jednak w większości grał …house. Zgodnie z nową linią muzyczną imprezy – electro-housowy hymn należał do Sandera Kleinenberga, który specjalnie na tę okazję przerobił swój przebój „This is not Miami” na „This is Sensation”. Na dwie ostatnie edycje Sensation nie zaproszono już żadnego dj-a grającego trance. Dlaczego? Szefostwo ID&T uznało najprawdopodobniej, że najlepiej 40-tysięczny tłum bawić się będzie przy szerzej znanych tematach – na konferencji w Polsce wspominał o tym, że na Sensation White przychodzą ludzie słuchający różnych muzycznych gatunków i stylem, który będzie „zrozumiały dla wszystkich” jest właśnie house.
Przełomowym dla marki Sensation był rok 2005, kiedy to Biała Sensacja zaczęła rozprzestrzeniać się po świecie. Na dobry początek powstały edycje w sąsiedniej Belgii, a także w Niemczech, gdzie za deckami pojawili się w większości dj-e reprezentujący house, electro i techno (w tym Carl Cox, Sven Vath, Moguai, Moonbootica, Monika Kruse). W 2006 roku oficjalnie powstał projekt Sensation International, który zaowocował między innymi pierwszą edycją w Polsce, która odbyła się 28 października w Hali Ludowej we Wrocławiu i okazała się wielkim sukcesem.
W tym roku Sensation na swojej mapie ma już 10 krajów – poza Holandią, Polską, Niemcami i Belgią dołączyły również takie kraje, jak Chile, Łotwa, Rosja, Węgry, Dania i Czechy. Wszędzie imprezy te wyglądają bardzo podobnie, wszędzie mamy do czynienia z wizualnych przepychem, wszędzie też odpowiednio dużo trzeba za tę przyjemność zapłacić. Licencja bowiem jest bardzo droga, co jeszcze bardziej daje się we znaki, gdy Sensation nie odbywa się na stadionie, ale w hali na nieco ponad 10 tysięcy ludzi, jak to ma miejsce w Polsce. Firma ID&T zapowiada, że w kolejnym, 2009 roku, Białych Sensacji będzie na świecie aż 22!
Sensation to przede wszystkim przedsięwzięcie o wielkim rozmachu, pełne pozamuzycznych atrakcji, parateatralnych występów, oszałamiających efektów świetlnych i pirotechnicznych, które atakują z całą mocą podczas popularnego Megamixu, kiedy to ubarwiają wiązankę aktualnych i nie tylko parkietowych przebojów.
Każdego roku tworzony jest temat ogólny, wokół którego konstruowana jest cała scenografia. Premiera nowego cyklu ma zawsze miejsce na początku lipca w Amsterdamie, następnie zaczyna się tournee po świecie. W Polsce pierwsza edycja pełna była robotów i futurystycznych elementów – tematem przewodnim było „Miasto Przyszłości” z charakterystycznymi konstrukcjami w kształcie grzybów. Rok później scena umiejscowiona była we wnętrzu potężnego, 25-metrowego wypełnionego powietrzem drzewa, które symbolizowało Eden czyli „Ogród Miłości”.
W ostatnią sobotę swoją premierę miał kolejny cykl, tym razem nazwany „Ocean of White”. Królowały więc morskie stwory w kolorze białym, tak też będzie w Polsce już za kilka miesięcy. Line-up jest jeszcze nieznany, ale macie szansę wpłynąć na wybór dj-ów – Holendrzy nie mają tak dobrze… Przede wszystkim jednak Hala Stulecia wypełni się ten jeden jedyny raz w roku tłumem ubranych na biało ludzi, którzy dzięki temu czuć się będą, jakby się znali dobrze od dawna, poza tym każdy podziwiać będzie ten specyficzny efekt, jaki daje widok kilkunastu tysięcy białych postaci. Prosty, ale genialny pomysł, który powoduje, że nie da się tej imprezy porównać z żadną inną.