News

Sensation Litwa – relacja FTB.pl

W natłoku poimprezowych wrażeń można by było napisać „Sensation już za nami”. Na szczęście była to edycja litewska, a do naszego Sensation wciąż pozostaje kilkanaście dni oczekiwania. Oto nasza krótka relacja z wypadu do Wilna, gdzie wraz z ekipą MSM mogliśmy podziwiać Sensation na tak przecież nieodległej nam ziemi litewskiej.


Do Wilna dotarliśmy w piątkowe przedpołudnie. Miasto sprawiało wrażenie miejsca pełnego kontrastów – z jednej strony nowoczesne, szklane bryły wieżowców, a zaraz u ich podnóża przedwojenne, zniszczone domki. Kolejną cechą odróżniającą stolicę Litwy od chociażby dużych polskich miast jest brak charakterystycznego „szumu” i wielkomiejskiego zamieszania. Życie płynie tam jakby innym rytmem, bez pośpiechu. Nie muszę tu mówić o dużej ilości ludzi mówiących po polsku, na których często się napotykaliśmy. Samemu językowi litewskiemu bliżej do rosyjskiego niż polskiego. Na dodatek Litwini zmieniają nazwiska zagraniczne dopasowując je do swojego języka: Mozart = Mozartus, lub Harry Potter = Harris Potteras.



Przykłady można by było mnożyć, a oglądanie litewskich seriali lub ocierających się o psychodelię amerykańskich kreskówek z litewskim dubbingiem stało się gwarancją niezłego ubawu. Piątkową noc spędziliśmy w wileńskiej Pachy. Wiadomo, nie ma co porównywać warunków do Ibizy, a klub o podobnym (a nawet lepszym) wyglądzie można by było spokojnie stworzyć w Polsce. Jednak do jednego byliśmy zgodni: na głównej sali (były dwie, na drugiej królowały czarne rytmy) naprawdę można było się wyszaleć.


Minimal, tech-house, progressive trance z domieszką electro – takie brzmienia zapodawali nam grający tej nocy G-Pal i Anna Maria (Grecja) oraz Ignas (który miał małą rozgrzewkę przed sobotnim Sensation). Impreza była świetna, a przy muzyce serwowanej przez najpopularniejszego dj-a na Litwie wspomaganego przez grecki duet mieszany po prostu nie dało się stać w miejscu. Przed nami była jeszcze perspektywa sobotniego wieczoru na Sensation, czego można chcieć więcej?



Sobotni dzień minął w szybkim tempie. Wypoczęci po intensywnym piątku spacerowaliśmy ulicami Wilna ze świadomością zbliżającego się Sensation. Kilka minut po 21 przekraczając wejście Siemens Arena, mogliśmy już podziwiać Ogród Eden. Hala nie wydaje się być większą od naszych rodzimych we Wrocławiu i Poznaniu, jednak jej funkcjonalność stoi na bardzo wysokim poziomie, dzięki temu na pierwszej litewskiej edycji Sensation mogło bawić się ponad siedem tysięcy ludzi.


Warto podkreślić, że w Wilnie oglądaliśmy scenografię „The Garden Of Eden”, jako że my mamy pierwszeństwo do pokazania scenografii z Amsterdamu. Nie zmienia to faktu, że pierwsza edycja SW na Litwie było wielkim przeżyciem dla tamtejszych klubowiczów, a problemy z zarezerwowaniem hali na odpowiedni termin wydawały się być odległą historią dla organizatorów, którzy stanęli na wysokości zadania. Jako pierwszy po intro zagrał Ignas, który po raz kolejny (noc wcześniej słyszeliśmy go w Pachy) zrobił na mnie dobre wrażenie.



Mieszał różne style, płynnie przechodząc z tech-house’u do bardziej progresywnych rzeczy. Dobrymi momentami seta było zagranie utworu „Arena” w wykonaniu tria Mark Knight & Funkagenda feat Paul Thomas. Wspomnieniem piątkowego wieczoru był tutaj świetny numer Filterheadz – „Day At The Beach”. Ignas stanowił tutaj świetny warm-up przed eskadrą zagranicznych gości, z których pierwszy w kolejce był Benjamin Bates.


Studyjny współpracownik Marco V zawsze pozostawał w cieniu swojego kolegi, a że nigdy wcześniej nie natknąłem się na sety tego pana, jego występ interesował mnie chyba najbardziej z całego zestawu. Nie zawiodłem się i zacząłem się zastanawiać, czemu Benjamin nie gra częściej na dużych imprezach na świecie. Nie ukrywam, że większość progressive-tech-house’owej mieszanki zaserwowanej przez pana Batesa pozostaje dla mnie niewiadomą, jednak cały set wywarł na mnie ogromne wrażenie. Mocnymi punktami seta były produkcje Benjamina: „Whole”, „Off”, „The Manimal” (z wokalami od Wildchild – „Renegate Master”) czy jego bootleg Muse – „Starlight”. Nie mam pytań do tego pana. Sprawił chyba nie tylko mi miłą niespodziankę swoim setem i na dodatek zaostrzył apetyt na poczynania następnych atrakcji line-upu.



Kolejna godzina i piętnaście minut należało do Funkermana. Tego pana jest coraz więcej wszędzie i słusznie, ponieważ okazał się on kolejnym powodem do dobrej zabawy w ten sobotni wieczór. No dobra, ktoś może zapytać ile razy jeszcze można usłyszeć ograne jak mało co „Pjanoo” czy „Toca Me” w wersji Inpetto… Chyba tak długo, jak utwory te będą wzbudzały pozytywne emocje wśród ludzi na parkiecie! Funkerman zaczął od swojego „Speed Up” co zwiastowało kolejny dobry set litewskiego Sensation. Pojawił się także owoc współpracy z Fedde Le Grandem, czyli „3 Minutes To Explain”. Set naprawdę przepyszny, momentami wypełniony nieoczywistą, taneczną muzyką. Może warto tego pana zaprosić do naszego kraju?


Od godziny pierwszej, przez pół godziny byliśmy świadkami Mega Miksu, który stanowił z jednej strony odskocznię od setów dj-skich, a z drugiej strony, poprzez nadzwyczajną częstotliwość nagromadzenia hitów służy jako idealna rozgrzewka przed dalszą częścią imprezy. Początek w postaci „Hey Boy, Hey Girl” i „Faster, Better, Stronger” wzbudził niesamowity aplauz wśród ubranego na biało tłumu. Wymienianie wszystkich numerów mija się z celem, warto napisać tylko, że  w natłoku mocno house’owych brzmień tego wieczoru, pierwszy raz można było usłyszeć trochę bardziej trancowe numery w postaci Sia – „The Girl You Lost To Cocaine” w remiksie Sandera, „Thrill” w wykonaniu Ernesto vs. Bastian czy klasyk od Marcel Woodsa – „Advanced”. Po pół godzinnym zestawie hitów różnej maści, można było wrócić do dalszej części imprezy.



U nas zagrał w kwietniu na Godskitchen, zostawiając po sobie co najmniej fantastyczne wspomnienia. Prawdopodobnie takie samo wrażenie zrobił na ludziach bawiących się w Siemens Arena. Fedde Le Grand rozpoczął od „Let Me Think About It” i nie kazał czekać długo na swój kolejny hit, „Put Your Hands Up For Detroit” pojawiło się chwilę później. Kolejny interesujący set wieczoru. Różne odcienie tech-house, czasami zahaczające o electro, czasami o minimal. Wszystko podane w niesamowicie tanecznej formie powodującej, że nogi same rwą się do tańca. Mocne punkty seta: D-Nox & Beckers – „Shanghigh”, John Aquaviva feat Amo & Navas – „Ethanol” czy nieznany mi bootleg Coldplay – „Clocks”. Można było się wyszaleć.


Tylko w tym roku słyszałem go już kilka razy, ale Marco V od zawsze jest synonimem dobrej zabawy. Wreszcie można było usłyszeć trochę trancowego brzmienia, co bez wątpienia wpłynęło pozytywnie na stopień urozmaicenia imprezy. Mocnym wstępem było zagranie przez Marco numeru Klaasa – „Feel The Love”. Holenderski dj, którego już nie długo zobaczymy na polskiej edycji Sensation umiejętnie rozpędzał się ze swoim setem przenosząc zgromadzoną publiczność w coraz ostrzejsze trancowe rejony. Pojawiła się bomba w postaci „Stomp” Mac Zimmsa czy nieznany bootleg Depeche Mode – „Personal Jesus”. Po drodze znalazła się także nowa wersja Eurythmics – „Sweet Dreams” w wykonaniu Santiago Nino. Na koniec zostaliśmy uraczeni nową wersją klasyka Marco V – „Simulated”. Marco po raz kolejny pokazał klasę i jestem pewien, że we Wrocławiu również nie zawiedzie.



Zakończenie imprezy to set Darrena Emersona. Ostatnie półtorej godziny pierwszego Sensation na Litwie upłynęło pod znakiem house’u serwowanego przez jednego z członków kultowego trio Underworld. Mogliśmy usłyszeć jego własne „Cash Jack” czy „Bouncer” a reszta tytułów z jego seta niestety zostaje dla mnie tajemnicą… Fakt jest taki, że na koniec imprezy miło było usłyszeć te deep house’owe brzmienia.


Warto wspomnieć, że na Litwie obecny z nami był Emtuu, który mimo kontuzji trzymał się dzielnie. Czego nie robi się dla muzyki?! Co na temat całego wyjazdu może powiedzieć nasz forumowicz? „Muzycznie impreza była bardzo dobra i co do tego nie mam żadnych zastrzeżeń. Najbardziej podobał mi się występ Marco V. Mimo wszystko ten człowiek za każdym razem gra dobrze i nigdy nie zawodzi 🙂 Jeśli chodzi o ludzi to Litwini bawią się naprawdę dobrze, Litwinki są oczywiśie bardzo ładne i bardzo miłe. Jeśli chodzi o logistykę to Siemens Arena doskonale nadaje się do eventów.


Dobre rozwiązania jeżeli chodzi o całą gastronomię, wc i sklepy. Mimo, że na imprezie nie było kompletu ludzi, czasami można było trafić na niezły tłok, ale to nie robiło większego problemu. Teraz pozostaje nam czekać na polskie Sensation, które mam nadzieje będzie jeszcze lepsze! Dziękuje MSM za świetny wyjazd.. Poznałem niesamowitych ludzi i świetnie się z wami bawiłem. Pozdrawiam i do zobaczenia!”


Litewską edycję Sensation można zaliczyć do bardzo udanych. Dj-e spisali się znakomicie, nie można było się nudzić. Mamy za sobą świetną zaprawę przed Oceanem Bieli we Wrocławiu. Teraz, nie pozostaje nam nic innego jak odliczać dni do polskiej edycji Sensation. Dajmy się porwać fali oceanu i do zobaczenia w Hali Stulecia!      


Tekst: Piotr Truszkowski  




Polecamy również

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →