Rysunkowe wspomnienie z klubu Berghain w Berlinie
Zapytani o Mekkę muzyki elektronicznej, niemalże wszyscy bez wahania odpowiemy: „Berlin” (pomijając oczywiście grupkę, która rzuci ogólnikiem „Holandia!”). Większy rozstrzał przypadnie z pewnością, gdy usłyszeć będziemy chcieli konkretną nazwę klubu – wtedy każdy będzie miał swoje zdanie, bo ilu ankietowanych, tyle gustów i guścików…
Spośród wszystkich większych i mniejszych superklubów, jeden wyróżnia się ponad pozostałe. Jest to słynne, berlińskie Berghain, powstałe niczym feniks z popiołów, po starszym bracie zwanym Ostgut (nazwę możecie kojarzyć, gdyż label Ostgut Ton istnieje i nadal ma się dobrze), zamknietym w okolicach roku 2003. Co ciekawe, w tej chwili dawny budynek dworca kolejowego został zburzony i znajduje się tam centrum zwane O2 Arena.
Historia obecnego ośrodka technicznej awangardy sięga roku 2004, w którym to, rozpoczęła się owiana tajemnicą egzystencja klubu na mapie berlińskich lokali. Skąd „tajemnice” i „legendy”? Kiedyś spotkałem się ze stwierdzeniem, iż najlepsze kluby to kluby dla homoseksualistów – Berghain jest właśnie jednym z nich. Powszechnie uważa się go za miejsce najbardziej rozpustnych zdarzeń nie tylko w lokalnym, ale i w ogólnoświatowym światku klubowym, zwłaszcza dzięki stanowiącemu osobną, wydzieloną część, całkowicie zaciemnionemu LabOratorium (do którego przypadkowi hetero-bywalcy zwyczajnie boją się wejść), będącemu swoistym „państwem w państwie” i rozłączną – pod względem promocji i nie tylko – miejscówką. Sława klubu tego polega nie tylko na bookingach, ale właśnie wszechobecnej wolności dotyczącej orientacji i wszelakich używek. Wiąże się to z dwiema rzeczami: ostra selekcja i jeszcze ostrzejsza polityka dotycząca zakazu robienia zdjęć wewnątrz lokalu.
Sprawdźcie zresztą sami – poza zdjęciami, które umieściliśmy, w wyszukiwarce brak jakichkolwiek innych możliwości podejrzenia wystroju Berghain, a te ogólnodostępne, prawdopodobnie pojawiły się tylko z konieczności, gdy to lokal został okrzyknięty klubem numer jeden na świecie przez portal Resident Advisor (2008) i brytyjskiego DJ Maga (2009).
Nikt, kto nie był tam osobiście, nie wie więc, jak wygląda impreza w Berghain. OK – znane są pewne fakty, jak line-upy, godziny operowania klubu, przypadające raczej na godziny poranno-dzienne, niż nocne, oraz tych kilka legend, które potwierdzić możecie jedynie udając się tam osobiście… Jeśli oczywiście uda się Wam wejść do środka – na bramce stoi przecież równie słynny jak sam klub, jego człowiek-wizytówka, selekcjoner Sven.
A co Wy słyszeliście o Berghain, lub co sami tam ujrzeliście?