Rok czterech decków? Prognozy na 2011
Chociaż nowy rok dopiero wystartował, warto byłoby zastanowić się nad tym, co może spotkać nas niebawem, jeśli chodzi o świat sprzętowo-DJ-sko-producencki. Wolałbym uniknąć niepotwierdzonych niczym, błahych sloganów, ale… Nie zawsze jest to możliwe. Oto kilka propozycji – zapraszam do dodawania własnych! Jeszcze więcej produkcji?Już dziś ilość wydawanych codziennie utworów przyprawia o ból głowy niejednego nie tylko DJ-a, ale też i fana muzyki elektronicznej. Produkcja jest coraz prostsza dzięki automatycznym „ulepszaczom”, coraz więcej mamy w branży różnej maści „gotowców” (loopów perkusyjnych, gotowych melodii), ilość tutoriali w Internecie rośnie lawinowo. Trudno powiedzieć, czy dobrze to czy źle – ja wiem jedno: im więcej utworów, tym więcej perełek i mniejsza szansa znalezienia takowych wśród masy bliźniaczych „looprodukcji”. Lepiej dla DJ-ów-fanatyków… Pytanie tylko, gdzie leży granica zapotrzebowania? Postęp digitalizacji rynkuZjawisko niezaprzeczalnie nieodwracalne. Dziś już „czucie w ręku” płyty CD wywołuje bardziej uśmiech na ustach, niż uchwycenie sensu zjawiska fizyczności nośnika. Najnowsze CDJ-e Pioneera, zaprojektowane bardziej pod użycie z pendrivem czy jako kontroler MIDI, nie radzą sobie z odczytem niezadbanych płyt CD, z którymi radziły sobie stare modele, winyle coraz częściej zastępowane są cyfrowymi emulatorami, a nikogo nie dziwi komputer i świecidełka na stole DJ-a. Przed nami w tym roku wiele sprzętów kontrolujących oprogramowanie, oraz wielu garbatych i ślepych, od nieustannego patrzenia się w ekran laptopa, DJ–ów. Zrozumienie w światku DJ-skimCo prawda bardziej brzmi to jak pobożne życzenie, niż prognoza, ale wiele, wiele lat po przyjęciu do wiadomości istnienia odtwarzaczy CD, 2011 może być wreszcie rokiem pogodzenia się z faktem digitalizacji DJ-ingu i docenienia przeszłości fachu DJ-a, gramofonów i winyli. Dlaczego? Jest wreszcie kilka konkretnych, znaczących powodów. Poza wspomnianym już rozpowszechnieniem się DJ-ingu kontrolerowego, co – miejmy nadzieję – zaowocuje choć częściowym zniknięciem nagonki na laptopowców, jest jeszcze śmierć Technicsa, znak czasu, z którego wszyscy wyciągnąć powinniśmy trzystuprocentowy wzrost szacunku dla winylowców. Pewnie każdy z Was dodać może jeszcze kilka powodów, dla którego wreszcie powinniśmy zdezaktualizować powiedzenie „DJ DJ-owi ch***m”, tylko że walczyć z takim stanem rzeczy trzeba, mimo wszystko, bardziej w stopniu lokalnym niż ogólnokrajowym… Większa świadomość klubowiczów i konkurencja między DJ-amiNie ukrywajmy – może nie w Polsce. Ale na świecie, gdzie wielu DJ-ów-hobbystów i melomanów może „pobawić się” oprogramowaniem, czy nawet grami komputerowymi i konsolowymi, trzeba będzie wykazać się czymś więcej, niż tylko poprawnym przejściem i sensownym doborem utworów, bo to teoretycznie potrafić będzie coraz więcej klubowiczów, którzy lada dzień mogą zacząć przejmować ciepłe posadki rezydentów i DJ-ów bez wyrobionej przez wiele lat marki, bądź znanym, producenckim nazwisku. Czym więcej? Tutaj najlepiej jest przemilczeć sprawę, nie zdradzając potencjalnych mocnych stron – nigdy nie wiadomo, czy Wasz pomysł nie będzie „tym jedynym w swoim rodzaju”. Rok czterech decków?Na taki slogan natknąłem się dziś, przeglądając sieć w poszukiwaniu nowinek. Niewątpliwie coraz więcej DJ-ów sięga po tę możliwość, nie tylko w domenie grania „na syncu”, ale też – wobec coraz przyjaźniejszych kontrolerów sprzętowych – tradycyjnie bitując utwory. Niezależnie, czy będzie to rok dogrywanych loopów, sampli, czy pełnego wykorzystania czterech wirtualnych, bądź nie, decków, pewni możemy być jednego… W 2011 za konsoletami będziemy nudzić się jeszcze mniej, o ile w ogóle o nudzie w zawodzie może być mowa. Miejmy nadzieję, że odwrotnie proporcjonalnie do zajętości DJ-a, nie wzrośnie nuda na parkiecie, spowodowana zmęczeniem publiki przez kombinowanie grajka, który psuje im to, o co chodzi w clubbingu – dobrą zabawę. |